PO wyrzuca Karnowskiego

Właśnie odbywa się sąd nad Karnowskim...  jednym z najlepszych polskich samorządowców.
Tak uważa Newsweek - który poświęca tej sprawie artykul w dzisiejszym numerze - i lokalni dzialacze z wybrzeża.
Taką opinie slyszałam swego czasu od niezyjącej już wielkiej znawczyni polskiego samorządu Wisły Surażskiej.
Okazuje się, ze dobra opinia nie wyklucza składania korupcyjnej propozycji.
W wspomnianym artykule Newsweeka zostało to nawet uprawdopodobnione. Okazuje się, że prezydent Sopotu rok temu wyprowadził się od rodziny i od tamtej pory mieszka w wynajmowanym mieszkaniu. Tajemnica polisznela w Sopocie jest, ze w 2007 r prezydent wyprowadzil się od żony i trójki dzieci  A więc potrzebuje autentycznie wlasnego kąta.
Dziwi mnie tylko, ze chcą także wyrzucić Julkego... i to na wniosek lokalnych działaczy PO. Chociaż w tym samym artykule czytamy „ - Nieraz słyszałem plotki o tym, ze Karnowski zarobił na tym czy na tamtym. Ale przez 18 lat nie spotkalem nikogo, kto by mi powiedzial, ze dał mu łapówkę.
Pewnie, ze nie powiedział, za dawanie łapówki groża podobne sankcje jak za jej branie. Jest to jeden z najbardziej korupcjogennych przepisów w naszym prawie. Wymusza solidarność.

Wydaje się, że Tusk zastosuje i tym razem wypróbowaną i skuteczną praktykę polegająca na wyrzuceniu zgniłego jabłka z koszyka.
Sprawdziło się to przy oczyszczaniu partii z ludzi zamieszanych w tzw. układ warszawski. Wprawdzie Piskorskiego wyrzucił dopiero w drugim podejściu. Co zresztą jest zrozumiałe bo Piskorski może nie był jednym z architektów PO ale na pewno jednym z glównych jej budowniczych... no więc budowniczego nie wypadało tak wyrzucać z wczoraj na dziś. To jednak się go pozbył. Mysle, ze nie obylo się to bez pomocy Schetyny, który jak mi się wydaje właśnie w Piskorskim widział swojego głównego rywala.
Czy tak będzie i z Karnowskim? Niebawem się przekonamy.

Na marginesie tej sprawy, która trochę przypomina mi powtórke z Rywina tylko w skali prowincjonalnej. Warto przemysleć poprawke do ustawy samorządowej i ograniczyć do dwóch kadencji pełnienie funkcji wojta burmistrza prezydenta. Taka nieograniczona kadencyjność jaką mamy dziś może deprawować. W najlepszym razie pełniący wielokrotnie tę funkcję popadają w rutynę.
Ograniczenie ilości kadencji będzie miało tę dobrą stronę, że umozliwi przepływ i szlifowanie się w polityce nowych kadr politycznych. Udrożni drogi kariery politycznej. Samorząd jest tu najlepszą szkołą.