Wspomniane Górki leżą w Lublinie i spierają się o nie radni tego miasta. Nie wiem czy z tym miejsce ma coś wspólnego poeta Czechowicz (Józef). Bardzo dobry zresztą poeta pochodzący z Lublina. Te Górki o które spierają sie radni to grunt o obszarze aż 113 hektarów należący do spółki Echo Investment. Całą sprawę monitoruje i dość dokładnie relacjonuje Dziennik Wschodni
"Echo Investment,przed laty kupiła od wojska 113 ha górek. Cena była niska, bo plan zagospodarowania mówi, że nie jest to grunt inwestycyjny. Od 2001 r. spółka stara się w Ratuszu o zmianę planu, bo chce tam postawić market. Radni po raz kolejny zajęli się sprawą na sesji 29 listopada ub. roku. Zrobili to na wniosek prezydenta, który zawarł z Echem porozumienie, określające korzyści dla miasta wynikające z realizacji planów kieleckiej firmy. Radni zagłosowali przeciw rozpoczęciu procedur, które mogły doprowadzić do wybudowania marketu. (...) W sprawie pojawiało się nazwisko posła Janusza Palikota, zwolennika porozumienia z Echem. - Nie wywierałem nacisków, nie prowadziłem z radnymi żadnych rozmów w sprawie górek - bronił się poseł. - Być może komuś raz lub dwa powiedziałem, że dobrze byłoby poprzeć propozycję prezydenta. I tyle."
Spór i sprawa jest z tej kategorii seryjnych. Mogła sie zdarzyć w Lublinie stolicy dużego regionu ale i powiatowej Ostródzie. Ostatnio zajęła się sporem nawet telewizja publiczna i został wyemitowany materiał. Sam zaś spór pokazuje jak na dłoni dlaczego w Polsce nie ma planów zagospodarowania przestrzennego.
Wprawdzie ani sprzedający - Agencja mienia wojskowego, ani kupujący Echo Investment nie cieszą się dobrą reputacją.
Agencji Mienia Wojskowego NIK stawia bardzo poważne zarzuty nieprawidłowego gospodarowania powierzonym mieniem wojskowym. Były sankcje prokuratorskie i chyba aresztowania.
Natomiast Echo nie tylko w Lublinie kupowało grunty po nierynkowo niskich cenach. Swoją epopeję "bokserską" z tą spółką ma za soba obecna posłanka PO a kiedyś radna Warszawy Julia Pitera. Poniekąd to walka z imperium Sołowowa wylansowała "żelazną Julkę"... choć trzeba przyznać, że był to boks wagi ciężkiej... i Juli udawało się przetrzymać kilka ciosów wręcz nokautujących. Przypominam o tym tak dla porządku, żebyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia... Chociaż akurat tu w tej sprawie nie powinno to mieć nic do rzeczy.
"Echo od lat stara się o zmiany planu zagospodarowania górek. Ratusz od lat odmawia. Jesienią spółka zawarła z prezydentem porozumienie, określające warunki zgody na zmiany planu. Echo miało w zamian na własny koszt urządzić park na 70 ha górek i przebudować skrzyżowanie al. Solidarności i Sikorskiego."
Moje zdziwienie nie miało końca gdy dowiedziałam się, że tak korzystne porozumienie zostało odrzucone przez radnych. Słynne warszawskie Łazienki - 74 hektary - mają podobny obszar do tego jaki udalo się wynegocjować obecnemu prezydentowi Lublina. Przecież spółka lekką ręka oddaje miastu 70 ha gruntu pod park. Mało tego, zobowiązuje się urządzić ten park. Teraz są tam jakieś wertepy i nieużytki na których młodzież urządza sobie tory crosowe. Za umożliwienie wybudowania marketu i pewnie zagospodarowanie reszty hektarów wg własnych - pomysłów Echo dorzuca jeszcze przebudowe skrzyżowania. Ponadto godzi się na bezprawne - moim zdaniem - sankcje. Bo radni odgrażają się, że jeśli spółka nie wywiąże się z zobowiązań to nałoży na nią wielomilionowa karę. Całe porozumienie zostało odrzucone dlatego ponoć, że te wielomilionowe kary uznano za zbyt małe. Żeby było śmieszniej to naprawdę nie ma podstawy prawnej dla takiej kary. Nie widzę też możliwości zagospodarowywania cudzego teranu chyba, żeby miastu Lublin udało się wywłaszczyć Echo. Ale to byloby bardzo trudne o ile niemozliwe. Gmina może uporządkować teren np. ze śmieci i kosztami ich wywozu obciążyć właściciela... I tyle.
Jednym słowem ten spór postrzegam w kategoriach - Nie... bo nie. Tak mowią radni. Sami nic nie zrobimy ale i innym nie pozwolimy
Korzyści (z porozumienia) dla miasta i mieszkańców są oczywiste i nie kończą się tylko na urządzeniu parku i przebudowie skrzyżowania. Funkcjonujący supermarket to podatki i to spore, które rok rocznie będą zasilać kasę miejską. To być może mieszkania... bo nie wiem jak mają być zagospodarowane pozostałe 43 ha. Pod jeden supermarket to trochę za dużo. Od sprzedaży mieszkan też płyną podatki a potem od ich nowych właścicieli podatki od nieruchomości. Na przeciwnym biegunie jest niezagospodarowany zaśmiecony nieużytek od którego jakis tam groszowy podatek jest płacony tak jak od nieużytków rolnych.
Wiekszość planów zagospodarowania przestrzennego nie jest uchwalanych z powodu takich przepychanek. Czasem radni chcą zrobić na zlość prezydentowi lub rządzącej koalicji. Patowe sytuacje trawaja nieraz latami. Jest to tak jak w tym przyslowiu "na zlość mamie odmroże sobie uszy".
Uchwalenie planu dla radnych, prezydentów, burmistrzów, wójtów, którzy rozumieją potrzeby rozwojowe swoich wspólnot samorządowych to jest jak przejście słynnej peerelowskiej "ścieżki zdrowia". Najpospolitsze razy jakie na nich spadają to pomówienia o korupcję i donosy do różnych instytucji powoływanych do walki z korupcją. Nie ma chyba w Polsce prezydenta burmistrza czy wójta który nie musiałby się tłumaczyć ze swoich decyzji przed prokuratorem. Bardzo często jest to pierwsze w życiu spotkanie z prokuratorem. Oczywiście nie twierdzę przez to, że wszyscy samorządowcy są uczciwi i niewinni jak lilije. Nie wszyscy jednak są totalnymi krętaczami. Podejrzliwość i to totalna, bardzo drogo nas kosztuje. To są utracone korzyści z inwestycji które nie powstają i koszty utrzymania dużych instytucji powoływanych do zwalczania korupcji. Nie musze dodawać że spór lubelski trafił do prokuratury i zajmowało się nim CBA.
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka