Nasza największa partia opozycyjna milczy. Zbliżają się wybory samorządowe a jedyną sprawą jaka interesuje PiS jest katastrofa smoleńska. Sprawa ważna i bolesna… ale nie jest to jedyny problem który gnębi Polaków. Inna rzecz, że w ogóle nie ma dyskusji o tym co dzieje się i nie dzieje w samorządach. Tak jakby wszystko było w porządku… że zatrzymam się tylko na Warszawie i gminach zielonego pierścienia wokół stolicy… bo tu mieszkam i wiem co nam doskwiera. Przede wszystkim zdumiewa mnie styl w jakim „przetrąceni” przez własną partię zostali ewentualnie kandydaci, którzy mieli szansę stanąć na ubitym polu do pojedynku z obecną gospodynią Warszawy HGW. W kręgach poza PiS- owskich wymieniany był Poncyliusz na równi z panią Jakubiak. Zamiast tej dwójki na wybiegu pojawił się Czesław Bielecki który nawet chyba nie jest z PiS u. Od lat Czesław Bielecki jest bardziej celebrytą niż politykiem, człowiekiem od ciężkiej pracy politycznej. Nie zauważany jest w ogóle najlepszy chyba kandydat mający szansę na zwycięstwo Jan Ołdakowski twórca tak niezwykłego zjawiska jakim jest muzeum Powstania Warszawskiego. Świetny organizator i menadżer a także doświadczony polityk mający duży pozytywny elektorat… w Warszawie.
Jednym z najważniejszych problemów z jakimi borykają się duże miasta jest „zawał” komunikacyjny… i to rozległy. Bo nie chodzi tylko o brak obwodnic wokół metropolii i dróg ekspresowych wewnątrz stref miejskich. Brakuje także dobrej organizacji ruch i sprawnie działającej i skonsolidowanej komunikacji publicznej miejskiej i podmiejskiej. Wjazd do dużego miasta czy przejazd przez nie jest koszmarem. Przykładowo turysta jadący z Bieszczad do Warszawy czy do innego miasta Polski centralnej nie ma szans ominąć Rzeszowa. Musi wjechać do tego miasta i stać się elementem wielkomiejskiego korka. Po drodze będzie jeszcze korkował arterie innych mniejszych miasteczek… itd., itp.
Do rozwiązania problemów komunikacyjnych potrzeba nie tylko inwestycji drogowych. Potrzebne są zmiany prawne. Dla usprawnienia komunikacji z dużych miast do ich terenów podmiejskich potrzebna jest ustawa o obszarach metropolitalnych.
Duża część Polaków marzy o domku z ogródkiem położonym kameralnie w pobliżu lasu… ale żeby tam się dobrze mieszkało potrzebne jest urządzenie ulicy odśnieżanej zimą a wcześniej wybudowanie pod jej utwardzoną nawierzchnią infrastruktury sanitarnej i technicznej: wodociągu, kanalizacji gazociągu… potrzebna jest szkoła, przedszkole, lub sprawne połączenie komunikacyjne w tym komunikacji publicznej którym będzie można do tych obiektów dojechać a także dojechać do pracy. Być może tych spraw nie da się optymalnie rozwiązać bez ustawy o obszarach metropolitalnych lub jak kto woli o obszarach wielkomiejskich.
Grzęźniemy więc w korkach wielkomiejskich i krztusimy się wielkomiejskim smogiem… w milczeniu. Kiedy – pytam – należy o tym rozmawiać jak nie w kampanii wyborczej do samorządów?
Obie nasze największe partie PO i PiS mają swoje projekty ustaw metropolitalnych. Dlaczego nie rzucą ich na stół? Dlaczego nie prześcigają się w przedstawianiu nam projektów poprawy jakości naszego życia codziennego?
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka