sawa.com sawa.com
43
BLOG

Ratunek dla budżetu - dobre rady wujka

sawa.com sawa.com Polityka Obserwuj notkę 10

Osiatyńskiego. 

To dobry pomysł, ze dziennikarze pytają byłych ministrów finansów co by zrobili  by zapobiec grożącej nam katastrowie finansów publicznych.

Najnowszy "puls biznesu" takie pytanie zadał prof. (prawdziwemu) Jerzemu Osiatyńskiemu.

Jerzy Osiatyński zaczyna od  analizy i ukazania nam rozległości choroby jaka ogarneła nasze finanse

"(...)deficyt budżetowy na 2010 r. będzie dwuipółkrotnie większy niż w 2009 r. Policzmy. W miejsce obecnego budżetu w przyszłym roku będziemy mieli dwa: budżet państwa z deficytem ponad 52 mld zł i budżet rozliczeń z UE z saldem 14,5 mld zł. W sumie deficyt sięgnie około 67 mld zł, wobec 27 mld zł planowanych na 2009 r. A to jeszcze niecały przyrost potrzeb pożyczkowych państwa netto, które są bliskie unijnej definicji przyrostu długu sektora finansów publicznych. Trzeba dodać 13 mld zł ujemnego salda z prywatyzacji (związanego z obciążeniem nimi składek do OFE) oraz prefinansowanie projektów unijnych. Wtedy potrzeby pożyczkowe sięgną 82 mld zł, wobec 49 mld zł w tym roku. A trzeba jeszcze uwzględnić deficyt samorządów lokalnych, który już w 2009 r. wzrośnie, bo dochody z podatku PIT maleją — a dochody te są dzielone między budżet państwa i samorządy prawie pół na pół— maleją także dochody z CIT, gdzie udział samorządów wynosi około 22 proc.

W samych metropoliach deficyt sięgnie 6 mld zł. Niedobory wszystkich samorządów wyniosą w 2009 r. zapewne około 10 mld zł. Podobnie może być w przyszłym roku. Jeśli jeszcze dodać tegoroczne zadłużenie ZUS, KRUS i NFZ oraz ich wynik finansowy w przyszłym roku, potrzeby pożyczkowe sięgną 70-75 mld zł w 2009 r. i może nawet 90 mld zł w 2010 [dla porównania: zadłużenie sektora finansów publicznych na koniec czerwca wynosiło 635,6 mld zł — przyp. red.]. I taki właśnie będzie przyrost długu w tych latach. Na domiar złego wzrost PKB w 2010 r. jest niepewny. W tym roku napędza go saldo obrotów handlu zagranicznego przy stale mniejszym niż rok wcześniej popycie wewnętrznym. Ale nie mamy bynajmniej nadwyżki eksportu nad importem, tylko import się kurczy znacznie silniej niż eksport. W przyszłym roku może się to odwrócić, bo przyrost inwestycji i zapasów wzmocni import. Prognozy 3-procentowego wzrostu PKB są nierealistyczne
".

Naprawę finansów publicznych  profesor Osiatyński proponuje zacząć  od zawieszenia sankcji za przebicie się długu  przez   bariery 55 %. Mam watpliwości, czy to jest możliwe... ale zostawmy te watpliwości na boku.

Następna dobra rada profesora to przywrócenie  wysokiej składki rentowej, która przez całą dekadę podnosiła koszt pracy w Polsce i  spychała ludzi w szarą strefę  oraz przywrócenie 40% podatku dla najbogatszych.  Wysoki koszt pracy hamuje rozwój gospodarczy co do tego nie ma dwóch zdań... niewiele przyniesie pożytku ponowne przywrócenie wysokiej stawki rentowej... bo ludzie znów zaczną uciekac w szarą strefę. I tak będzie sie kręciło to błędne kolo biedy.

Mniej dolegliwe dla gospodarki będzie przywrócenie 40 % stawki podatkowej. Wprawdzie część dobrze zarabiajacych ucieknie za garanicę... no ale cos tam na tej zmianie budżet uszczknie. Nie są to jednak sumy mogące nas uratować. Sens tej ostatniej zmiany wlaściwie może mieć tylko walor ideologiczny i propagandowy. Będzie można powiedzieć: "skubiemy najbogatszych". Rzecz w tym że w Polsce jest to bardzo wąska grupa. Niewiele się da z niej skubnąć. To dzięki polityce fiskalnej pana Balcerowicza i p. Osiatyńskiego nie dorobiliśmy się klasy średniej... w miarę zamożnej, potrafiącej utrzymać państwo. Na nic zdadzą się różne sztuczki z kreatywną księgowością. Przesuwanie pieniędzy z OFE do ZUSu czy uznanie OFE za część sektora finansów publicznych i  sztuczne zmniejszenie zadłużenia o wielkośc zgromadzonych przez cich funduszy.

To czego potrzebujemy, to takich reform, które pozwoliłyby nam zwykłym obywatelom swobodnie gospodarowac i rozwijać swoje talenty. Dla państwa stworzenie takiej warstwy społecznej, którą na Zachodzie zwą klasa średnia... miałoby ten walor, ze to ona utrzymywałaby państwo... bez żadnych sztuczek i kreatywnej księgowości... w oparciu o reacjonalnie skonstruowany system podatkowy... wg zasady „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.”

Potrzebujemy polityki przede wszystkim ograniczającej korupcję i zmniejszającej przyrosty biurokratyczne... bo to tam uciekają największe pieniądze. I rzecz nie tylko w koszcie utrzymania rozrastającej się jak rak administracji... ale w szkodach jakie czyni pełniąc swoje powinności oparte na złym prawie.

Im większa będzie warstwa społeczna efektywnie gospodarująca tym lepiej... tym łatwiej będzie jej utrzymać państwo. Na zachodzie tę warstwe zwą klasą średnią. To ona generuje zachodni dobrobyt i wysoki PKB... za którym tak ponoć gonimy.


 

 

 

sawa.com
O mnie sawa.com

Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka