"A tu noga ugrzęzła,
Drzazga w dziurze uwięzła,
Bo ma dziurę w podeszwie
Twój pretendent na męża.
Ale szarpnę się, wyrwę –
I już wolny, odeszło,
I walcuję, szurając
Odwiniętą podeszwą."
Jeśli Skądinąd przepiękna poezja Julina Tuwima przychodzi na myśl komuś kto przygląda się naszej politycznej rzeczywistości, to chyba jeszcze nie sięgnęliśmy dna rozpaczy.
To wszystko co obserwujemy od 15 października do dziś 16.01.2024 r. jest tylko teatrem politycznym w scenach które wykonywane są raz z kunsztem i prawdziwym talentem. A raz w scenach drewnianych utykanych z tandety intelektualnej, zwykłej nieudolności i zwykłej zemsty za lata upokorzeń. Taką klasyką pokazu politycznej siły, ale też i nieudolności jest pozbywanie się ze kluczowego stanowiska państwowego prokuratora krajowego. Minister Bodnar zwalnia prokuratora krajowego na podstawie opinii 3 tuzów polskich nauk prawnych w których na czoło wybija się prof. Zimmermann niezłomny i zawistny krytyk swojego dawnego doktoranta a obecnego Prezydenta RP.
Dalej mamy pokaz zwykłej ślepoty prawnej do której już zdążyli nas przyzwyczaić ministrowie Tuska i której się nawet nie wstydzą a wręcz obnoszą się z nią. Nie ma czegoś takiego jak stanowisko "pełniącego obowiązków prokuratora krajowego". Takie nieodpowiedzialne podejście do ważnych stanowisk nie jest zresztą czymś nowym. Ten wytrych do obsadzania ważnych stanowisk, jakim jest stanowisko "pełniącego obowiązki" w administracji publicznej zaczął chyba być stosowany zaraz po uchwalenia ustawy o służbie cywilnej. Takim przykładem omijania przepisów ustawy o służbie cywilnej może być obsada na przestrzeni lat kierownictwa w GDDKiA bardzo ważnej dla gospodarki instytucji. Dlaczego politycy to robią? Bo przepisy ustawy o służbie cywilnej bardzo utrudniają tzw podział łupów po wygranych wyborach. Tworzą barierę przed nadużyciami jakim jest obsadzanie wysoko płatnych stanowisk swojakami z klucza partyjnego lub rodzinnego.
Chciałabym ukłonić się głęboko Panu Prof. Piotrowskiemu, który jak się wydaje postanowił, nie śpiewać w chórkach ślepych na prawo prawników. W takim czasie jak ten, który przeżywamy jest to postawa odważna. W końcu nie wiadomo w którą stronę zawieje wiatr. Mamy więźniów politycznych, pierwszych w Wolnej Polsce po roku 1989. To, ze obecna władza zaprzecza temu faktowi, że wsadziła ministrów poprzedniego rządu do kryminału z pobudek politycznych, tym bardziej nas utwierdza, że jest to smutna prawda. Słynny dyplomata, książę Aleksander Gorczakow, mawiał, że „nie wierzy w niezdementowane informacje”, czyli: tylko to, co zdementowane, jest prawdziwe.
A jeśli już jestem przy tym temacie, wielce gorącym na dzisiaj, to muszę wyrazić uznanie dla Pana Prezydenta. W tej kwestii tu i teraz... postąpił wzorowo. W początkach swej prezydentury, w pierwszej kadencji, ułaskawił politycznych skazańców. Procesy Panów ministrów miały miejsce za poprzednich rządów Tuska w jego kadencjach przed rokiem 2015 i teraz po 8 latach, w 3 kadencji, premier Tusk postanowił nie odpuścić, nie zważając na legalne, prawidłowo wykonane prawo łaski przez prezydenta wsadził swoich domniemanych oponentów politycznych do kryminału.
Nie rozwijam tego wątku, ma on szerszy a nawet szeroki kontekst. Na pewno na ten temat będą pisane doktoraty i być może montowane filmy dokumentalne. Bo w sprawie jest multum wątków i to takich jak u Hitchcocka... z tajemniczymi Klewkami gdzieś na dalekim horyzoncie.
Prezydent nie bacząc na swoje ego postanowił przychylić się do chórków prawniczo - politycznych nawołujących do powtórki z ułaskawienia. Ale postanowił to zrobić w trybie narzucanym przez upolitycznione środowisko prawnicze powiązane ze stowarzyszeniem "IUSTITIA". w trybie kpk chociaż „żaden przepis ustawy zasadniczej nie wyklucza ułaskawienia przed prawomocnym skazaniem” https://wpolityce.pl/polityka/677830-co-w-2015-ronet-pisal-o-ulaskawieniuwazne-opinie-prawnikow Uzasadnił to w ten sposób: żeby już nikt nie mógł kwestionować jego wyłącznej prerogatywy wynikającej wszak wprost z Konstytucji. Osobiście jestem przekonana, że gdyby Pan Prezydent zastosował ten sam tryb co w roku 2015 to jego oponenci biczowali by go dziś, że ułaskawia politycznych kumpli. A w roku 2015 popełnił błąd... a nie popełnił!
I już na koniec. Popełnił błąd i to na pewno marszałek Hołownia który z niespotykaną skwapliwością i bez żadnej refleksji włączył się w nagonkę na kolegów posłów Kamińskiego i Wąsika. Zapewne, jeśli nie przestaniemy być państwem prawa, ta sprawa trafi do Trybunału Stanu. A niezależnie od procesu przed TS Panu Hołowni zostanie przypomniana w kampanii wyborczej jeśli zdecyduje się kandydować na urząd prezydenta RP.
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka