Dzień po... marszu wolności

Tego się PiS nie spodziewał w najczarniejszych snach. Dużej frekwencji, słonecznej pogody... i u tak wielkiej liczby Polek i Polaków pragnienia wolności. Na marsz się stawiły wszystkie dotknięte skrajnie prawicowymi porządkami Zjednoczonej Prawicy środowiska. Począwszy od kobiet nie zgadzających się z  wyrokiem TK  który  ich życie i zdrowie oddał w ręce ponurych  inkwizytorów  strzegących na oddziałach ginekologicznych i położniczych przestrzegania klauzuli sumienia u medyków a nie zdrowia i życia kobiet... po zbuntowanych sędziów.  To zresztą będzie ciekawe doświadczenie socjologiczne czy tak surowe obyczaje i drakońskie prawo... szczególnie w stosunku do kobiet,  da się utrzymać bez wsadzania ludzi do więzień z powodów światopoglądowych.

W przeddzień marszu ZP  wysyła do TVPInfo  do głównego programu publicystycznego  akuszera "wyroku TK na kobiety". Posła Wróblewskiego. Skutkiem wyroku TK było zerwanie kompromisu zawartego jeszcze w latach 90 w ważnej dla rodzin a przede wszystkim dla kobiet sferze. Myślę, ze to zaproszenie nie tylko ja,  odczytałam jako prowokację.

Właściwie, nie ma znaczenia czy było 300 czy 500 tys osób. Każda liczba powyżej 100 tys. byłaby sukcesem. Ta rocznica na swoje zauważenie, ze jest bardzo ważna dla Polaków,   czekała ponad 30 lat. Niestety dla wielu weteranów tamtego czasu zauważyła to i wykorzystuje Platforma... PiS wolał celebrować smutną rocznicę obalenia Rządu Jana Olszewskiego. A w ogóle w  piękną czerwcową pogodę Polacy nie mają ochoty na smutek. Tym bardziej, że mają powody do radości. Jesteśmy już innym narodem niż wtedy 34 lata temu. Na zakończenie pragnę zauważyć, że wybory do sejmu i senatu będą jesienią i na jesień wypada rocznica wyroku TK na kobiety... spodziewam się podobnych jak ten czerwcowy marszy. Podobnie masowych... bez agresji i wulgaryzmów. Każdy przyzna, że wczoraj ich nie było.

Wygra (wybory) ten kto zdobędzie się na refleksję. Ludzie maja dość agresji. Cenią sobie wolność swojego sumienia. I uważają, że niech każdy się bije w swoją pierś... a nie strzeże cnoty bliźniego.