Witam Państwa w gorączkowym wyścigu wyborczym! Właściwie to przedwyborczym wyścigu. W sumie to przedprawyborczym wyścigu na kandydata, na kandydata, na prezydenta. Ale najwyraźniej nic ważnego się w Polsce nie dzieje, więc niech będzie.
Wybór mamy niespotykany na skalę światową, bowiem tylko z dwóch głównych obozów mamy aż pięciu faworytów!
Zapraszam do rzetelnej analizy obydwu zespołów i ich strategii.
Zacznijmy od, podzielonego jak nigdy obozu rządzącego - w jednym narożniku Prezydent Miasta Stołecznego Rafał Trzaskowski - w drugim Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski. Obydwaj panowie cieszą się fantastycznymi wynikami w sondażach. Trzaskowski miał miał wyraźną przewagę nad rywalem w profesjonalnych "sondażowniach", wydawało by się murowany kandydat. Ale jest jedno małe ale - jak wiemy jest dość niesfornym typem, robi w tej swojej stolicy dziwne rzeczy i najwyraźniej Donald uznał, że trzeba wprowadzić więcej demokracji i zrobił własny sondaż na Tweeterze/X. Tam dla odmiany lepszy okazał się kolega z rządu i towarzysz wycieczek do Moskwy - Sikorski. Wiadomo, że w internecie żyją zupełnie inni ludzie, niż w realu, więc znacząca rozbieżność nie powinna nikogo dziwić.
Kandydaci na kandydatów z KO zaczęli już kampanię wyborczą w mediach, Radek mówi o swoim doświadczeniu na arenie międzynarodowej (same sukcesy, wiem), Rafał za to punktuje tym, że już jest prezydentem, co prawda miasta ale jednak, a jego rywal nie ma doświadczenia w samorządach. Tym ostatnim Trzaskowski nie przekonał chyba nawet sam siebie, bo pojechał do Krakowa poinformować mieszkańców poprzedniej stolicy, że jego ojciec to krakowiak. Strach zapytać skąd był dziadek. Mógł to zrobić mimo tego, że (jak twierdzi) sam prowadzi działania wszystkiego w Warszawie, od szpitali, po układanie chodników, bo Sikorski w tym czasie musiał bić się z Dudą na pięści o akredytację kolejnego ambasadora.
Decyzja KO odbędzie się po głosowaniu smsowym tak tajnym, że nikt nie będzie wiedział na kogo zagłosował, ale rudy da znać jak poszło.
W obozie PiS i spółka tradycyjnie, Jarek w odróżnieniu od Donalda w tańcu się nie chędoży - faworytów jest trzech, szefu kogoś wybierze i tyle. Chociaż pomysł prezesa, żeby decydować rzutem kostką mi się nawet podoba - będzie można powiedzieć że Bóg zdecydował. Kościelni by wreszcie mieli solidną robotę do wykonania, żeby zebrać elektorat, bo inaczej przypał na całej linii.
O innych ulubieńcach ludu typu Hołownia czy Metzen chwilowo ma co gadać, bo ci oszuści omijają wyścig o kandydaturę na kandydata, przed prawyborami do wyborów... i na skróty lecą od razu po stołek. Zero finezji.
Mam nadzieję, że pomogłem i teraz już wszystko jasne, dziękuję za obecność.
Inne tematy w dziale Polityka