W skrócie - Prezydent Duda wykorzystał swoje konstytucyjne prawo i wygłosił orędzie w Sejmie. Premier konstytucję złamał i mu odpowiedział, zresztą nie tylko on.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej - Art. 140. Prezydent Rzeczypospolitej może zwracać się z orędziem do Sejmu, do Senatu lub do Zgromadzenia Narodowego. Orędzia nie czyni się przedmiotem debaty.
Konsekwencji łamania konstytucji przez premiera się w naszym kraju raczej nie spodziewam, ale mógł po fakcie chociaż próbować jakoś się wytłumaczyć, zamiast silić się na bierno-agresywne komentarze. Tak z szacunku do prawa i wyborców. ...a nie, czekaj, zapomniałem...
Przecież Tusk już dawno stwierdził, że zamierza przestrzegać prawa wedle swojego rozumienia. Szkoda, że ja tak nie mogę.
Co mnie natomiast bawi to fakt, że Andrzej z PiSu, słynącego z propagandy, jadu i ogólnie gadania o gruszkach na wierzbie, mówił nie dość, że o sprawach faktycznie ważnych, to jeszcze nawet z sensem. Tymczasem Donald, ekspert od konkretów, postanowił złamać konstytucję nawet nie po to, żeby się mniej, lub bardziej racjonalnie odnieść do słów Andrzeja, tylko po to, żeby chwalić Polaków jaką to świetną decyzję podjęli w ostatnich wyborach i generalnie bredzić gorzej, niż przeciętny prezenter telewizji śniadaniowej. W sumie przepraszam za prezenterów, za to niesprawiedliwe porównanie.
Szkoda tylko, że robił to stojąc na mównicy sejmowej, a nie w fotelu dowolnego studia telewizyjnego.
Na miłość boską, chłop, który chciał importować do Polski na skalę masową migrantów z Afryki teraz dba o to, żeby paru uciekinierów politycznych nam kraju nie zdestabilizowało, utrzymując, że nie mamy kasy na infrastrukturę ale igrzyska olimpijskie może sobie ogarniemy... trzymajcie mnie.
Inne tematy w dziale Polityka