Teraz to już kurczę przeginają w tym rządzie.
Jest budżet. Płacimy podatki. W sumie to płacimy je wielokrotnie, bo i zarabiając pieniądze i je wydając.
A jak tylko jest okazja - przepraszam wszystkich zalanych za określenie - to jest apel do obywateli - daj na powódź.
Do bobra jasnego, są w budżecie środki na sytuacje kryzysowe, są środki na odbudowę Ukrainy, był genialny swoją drogą pomysł organizowania igrzysk, a teraz nie ma na worki z piaskiem?
Fanem PISu nie jestem ale jakoś za ich czasów były pieniądze na rozdawnicwo, zachcianki, bonusowe emerytury, tarcze kryzysowe na żywość i energię, cuda na kiju i inne kupowanie wyborców i jakoś budżet się spinał, a nawet w międzynarodowych rankingach gospodarczych szliśmy w górę. A teraz umęczony Owsiak -jakby mało mu było ratowania ofiar NFZu - i inne fundacje mają wyciągać ręce do Polaków, bo w budżecie nie przewidzieli powodzi.
Wyciągać ręce do Polaków, którym, przypominam, nasz rząd życia nie ułatwia, tarcze pokasowane, ceny energii i żywności idą w górę, w pierwszym przypadku nawet kilkukrotnie. A podatki jakoś nie zmalały, benzyna nie staniała, nic kurczaczki łatwiej nie jest. Ale mamy jeszcze sami sobie pomagać.
A miało być tak pięknie i miliony z EU miały do nas płynąć jak ten zły PIS wreszcie sobie wreszcie pójdzie. 3 mld na TVP były skandaliczne. Ale już nie są. Za to CPK jest skandaliczny, a miliardy na igrzyska nie są. I na odbudowę Ukrainy też mamy, ale nie na własnych obywateli. Którzy prawdopodobnie bardziej, niż ofiarą żywiołu, są ofiarą niekompetencji. Tak jakbyśmy mieli za dużo. Może umówmy się z Zełenskim, że my mu odbudujemy chatę, jak on jak on nam wyleje wodę?
To na kij ten rząd, ten budżet i te podatki, ja się pytam, skoro nie dość, że życie utrudniają na co dzień, to jeszcze "od święta" łapę do nas wyciągają?
Inne tematy w dziale Polityka
