Przepełniona wczorajszą ludzką życzliwością okazaną zarówno mnie jak i komentującym między sobą wzajemnie postanowiłam ... nie, nie... nie będę strzelać focha i zamykać bloga ... postanowiłam nie wyrażać swoich opinii na temat bieżących wydarzeń politycznych. Zwłaszcza, że to nie była opinia, tylko pierwsze wrażenie zmęczonej po pracy osoby, która nie sądziła, że nagle z telewizora dostanie po twarzy inwektywami. Jako że osoby będące wczoraj pod Pałacem Prezydenckim zostały również w dzisiejszym wpisie Pana Prezesa nazwane "prawdziwymi Polakami" biję się w pierś, że niestety nie mieszkam w Warszawie i nie było mi po drodze. Nawet gdyby było - nie zawitałabym, ale stanowczo protestuję przeciw odbieraniu mi prawa do polskości i zarzucania braku instynktów patriotycznych i szacunku dla zmarłych tylko dlatego, że nie maszeruję z krzyżem po ulicach. Zalecam również sztabowi Pana Jarosława zatrudnianie do pisania takich tekstów ludzi, którzy trochę znają się na języku polskim, bo w końcu o polskość tu chodzi. Ja wiem, że stażyści gdzieś muszą się uczyć, ale niech mają przynajmniej jakiegoś mentora. Nie pisze się "płonęły tysiące zniczy" oraz nie wiem co to znaczy "I nic tego nie zamilczy.".
I jakby się komuś nie wydawało i jakby się nie uparł na krytykę - piszę to naprawdę z troską. O język polski.
A jeśli ktoś ma wrażenie, że na blogu s24 pisze do Państwa sam Prezes, to proszę wybaczyć, ale jesteście w wielkim błędzie. Przykro mi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości