Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
226
BLOG

Konik w loży

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Zastanawia mnie Euro 2012. I nie pod kątem sukcesów naszej reprezentacji, bo niespecjalnie w nie wierzę. Nie chodzi mi również o przepustowość polskich dróg, liczbę miejsc parkingowych, hotelo/godziny, wizje rozprostytuowania się nieletnich i letnich, sprawność i czystość kolei żelaznej, statystyki wzrostu liczby kieszonkowców oraz kondycję służb mundurowych, jak również czochra mnie kto będzie na Narodowym siedział w loży dla VIP'ów i dlaczego akurat ten.

Tak sobie tylko zaczęłam analizować jak to jest z tymi biletami. Patrząc na telewizyjne reklamy można by sądzić, że w kasach (również tych wirtualnych), to było ich jakieś 1% z całej puli. No bo obok tych rozdysponowanych na ważnych ludzi, departamenty, organizacje oraz krewnych i znajomych królika ogromna większość jest w posiadaniu telefonii komórkowych, banków, towarzystw ubezpieczeniowych, sieci fast foodów, a nawet browarów.

Mamy więc o to szansę za doładowanie wygrać 200 biletów, za wzięcie kredytu w dniach od-do - 1.300, za hamburgera - 3.250, za przeniesienie opieki nad autem z-do - jakieś 1.150, a za lojalność wobec zwirząt takich jak np. żubr - nawet 3.350 (wielkości wzięte z sufitu).

Na pewno nie wzięłam pod uwagę wszystkich opcji, bo nie pamiętam, czy za konkretny płyn do mycia naczyń, farbę emulsyjną w danej sieci sklepów, skarpetki szanowanej marki, czy słone paluszki z Krakowa również taki cud wygranej się należy.

Sprawa oczywiście nie jest prosta, gdyż poza tym, że należy np. wyciąć 500 kodów kreskowych z napoju gazowanego i przesłać w określonym terminie na adres, to trzeba jeszcze oczywiście mieć szczęście, by znaleźć się w puli do losowania oraz to losowanie wygrać. Zaraz po tym więc jak już nadoimy się gazowanych emulgatorów konieczne jest udanie się do sklepu w celu zakupienia tylu litrów farby, by wystarczyło na odmalowanie Narodowego po mistrzostwach, a ponieważ jest to wysiłek, to trzeba zagryźć wagonem hot skrzydełek. A! No i nie zapomnieć o kontakcie ze światem, czyli mieć najnowszy aj-coś-tam za złotówkę z oczywiście bardzo korzystnym abonamentem, który zupełnie na pewno nie uwzględnia w sobie zwrotu kosztów danego sprzętu.

I to może jeszcze by było jakoś logicznie rozwiązywalne, ale zastanawia mnie, czy oni wszyscy faktycznie mają te bilety, bo śmiem twierdzić, że przecież i tak nikt ze Szczecina nie sprawdzi, czy ktoś z Wałbrzycha wygrał.

A jeśli je rzeczywiście mają i nie będzie chętnych na kredyt za bilet? I im 80% tych biletów zostanie, to będą zatrudniać stażystów w roli koników (należy pamiętać, by byli poliglotami)? No bo przecież musi im się chociaż zwrócić koszt zakupu.

Jakoś mi się to kupy nie trzyma.

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości