Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
340
BLOG

Gastrologia i wiatry

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Przed piątą nad ranem obudził mnie potworny wiatr za oknem. A właścieiwe obudziły mnie okna, które chciały wyskoczyć z framug. Psy były trochę niespokojne, a ja zastanawiałam się jaki dzień zapowiada owa wichura. Dywagacje długo nie trwały, bo zasnęłam.

Poranek był zupełnie spkojny. Nawet drzewa przycichły. Pokręciłam się po chałupie, pokrzątałam i wybrałam się po zakupy. Plan obiadowy był prosty: placki ziemniaczane z gulaszem węgierskim. Należało nabyć składniki.

Wracając weszłam do apteki. Chwilę zajęło mi poczekanie w kolejce, przez którą co chwilę przepychało się dwóch młodych ludzi zmierzających do baniaka z wodą i kranikiem, stojącego w rogu pomieszczenia. Rozgarniali ludzi łokciami, nalewali sobie kubeczek i wracając rozgarniali ponownie. Jeszcze bym zrozumiała gdyby był upał, a oni nie mieli na sobie kurtek z napisem "adidas" i "nike" (nawet jeśli podróby). Pozostali z towarzystwa stali za drzwiami, ale widać było, że w jakiś sposób kibicują tajemnej akcji. Przy czwartej rundzie tych młodzieńców i obserwacji lekko zdezorientowanych pań za ladą, które nie umiały okiełznać hałaśliwych nastolatków nie wytrzymałam i zapytałam, czy aż tak bardzo są spragnieni, a jeśli tak, to dam im 5 zyla, bo tuż obok jest spożywczy i mogą sobie kupić nawet dwa razy po litrze.

Zmyli się w sekundę.

Panie "magisterki" odetchnęły z ulgą i jedna z nich nawet przy podawaniu mi maści z witaminą A bąknęła coś w rodzaju "dzięki".

Ale zastanawia mnie jedna rzecz... Tam było z sześć albo siedem osób. I wcale niekoniecznie wszyscy w wieku matuzalemowym. Nawet nie chodzi mi o to, że jeden z drugim dość rosły facet nie przegonił ewidentnie prowokujących szczeniaków. Ale powalił mnie wzrok całej kolejki, gdy się odezwałam. Kilka par oczu mówiło do mnie kilka rzeczy: "Zamknij się durna babo", "Co cię to kretynko obchodzi?", oraz "Idź stąd, nie chcemy cię tu!!!". Poczułam się jak ktoś, kto burzy naturalny porządek rzeczy.

Tak więc wiatr o świcie mógł zwiastować nerwowe komentarze "uczestników" tej kolejki aptecznej przy rodzinnym obiedzie. Spowodował irytację zachowaniem idiotki, która zareagowała na chamstwo. Reasumując - wywołałam niestrawność.

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości