Całe życie polega na czekaniu. Czeka się wiosnę, na 21.30, bo wtedy fajny film w telewizji, na deszcz się czeka, albo na to, żeby przestał padać... Czeka się na podwyżkę, na informację czy uda się uratować walenia, który wylądował na plaży w Australii i na rodzinę, która spóźnia się na wigilię, a tu zaraz przypali się kapusta i makaron do grzybowej rozgotuje.
Czekanie polega też na cichych modlitwach (nie jest istotne w jakim obrządku i czy w ogóle w jakimkolwiek), żeby coś nie nastąpiło. Żeby szef nie przypierniczył się do porannego spóźnienia, żeby nie rozładował się akumulator podczas mrozów, a bank nie przysłał ponaglenia w sprawie zaległości ze spłatą raty.
Często czekanie na coś by coś się zdarzyło z czekaniem na to by się nie zdarzyło posiada bardzo płynną granicę.
Przeanalizowałam sobie pod tym kątem mój przykładowy wczorajszy dzień.
Obudziłam się pięć minut przed budzikiem i czekałam aż zadzwoni wiedząc, że już nie opłaca sie przysnąć, ale bardzo chciałam, żeby długo jeszcze nie zadzwonił i czekałam na jakieś zmiłowanie w tej kwestii. Potem niecierpliwie czekałam aż rodzina zwlecze się z betów, by móc ich wszystkich nakarmić i wyprawić za drzwi, chociaż oznaczało to, że będę musiała wziąć się za robotę, do której o poranku miałam małą wenę. Nie przedłużając - zrobiło się południe i czekałam na mojego znajomego, który zapowiedział się z wizytą, ale wcale nie chciało mi się lecieć po jakieś wiktuały do sklepu, więc czekałam na telefon, że się spóźni,choć to zdezorganizowałby mi resztę dnia. I tak właściwie do później nocy stoi się okrakiem nad czekaniem "na tak" i "na nie".
Nawiązując do powyższego stwierdziłam dzisiaj z przerażeniem, że prócz tych "małych czekań" czeka mnie (sic!) obecnie czekanie bardziej długotrwałe. Dowiedziałam się bowiem z mediów, że Pan Prezes - po niegdysiejszej zapowiedzi, że nie będzie Premierem oraz obietnicy, że odejdzie po angielsku, gdy do trzech razy sztuka nie wyjdzie - oświadczył dzisiaj, że nie ma zamiaru zostać prezydentem, co oznacza, że nie będzie startował w najbliższych wyborach.
Paluchy sobie chyba poobgryzam do krwi w obliczu tak znaczącego czekania.
Inne tematy w dziale Rozmaitości