Kompleksy ludzie mają dosć liczne i w masie
W duchu je kochają (toksyczni kochasie)
Szczęśliwi z tajemnicy patrzą spod łba skrycie
Któż im wytknie wady by zmarnować życie.
Gdy się zdarzy matoł i chcieć leczyć zacznie
Kompleksiarz wpada w schizę, że ktoś odkrył matnię.
Miota się w nieszczęściu, że kompleks przeminie
A przecież jest tak dobrze w swym błotku i glinie.
Jeśli zaś świat chłodno podchodzi do sprawy
Nie widzi, że kompleksiarz jął poszukać sławy
Przypadłość szturcha w ramię każdego przechodnia
By pomógł i wyleczył "Nieczułość to zbrodnia!".
I tak kręci się w kółko kompleksiarz biedaczek
I martwi się, że chudnie toczący robaczek
I nie wie, czy też w kącie, czy na świcy siedzieć
Bo jak świat zawojować - skąd to jemu wiedzieć?
Inne tematy w dziale Rozmaitości