Dawno, dawno temu, kiedy bramy Krakowa zamykały się na zatrzaski, na drewnianym kamieniu siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła "Jaki dziś upalny mróz". Obok niej przechodziło dwóch cywilnych milicjantów trzymając na rękach pijanego nieboszczyka.
Poszedłem na lotnisko i zobaczyłem tam trzy samoloty. Jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadłem do tego, którego wcale nie było i poleciałem na bezludną wyspę, na której roiło się od białych murzynów. Wszedłem na gruszkę trząsłem pietruszkę, a cebula leciała. Przyszedł właściciel tego banana "Zejdź pan z tego kasztana, to mój żołędź". Zszedłem z jabłoni, pozbierałem pomarańcze, a ludzie się dziwili jakie piękne ogórki.
To wszystko było zapisane na siedemdziesiątej czwartej fałdzie spódnicy rozwiązłej dziewicy, która trzymała w ręku kwadratowe kółko.
Właśnie przypomniał mi się ten tekst, który krążył po korytarzach w czasach mojej edukacji na poziomie podstawówki. Panowała wtedy atmosfera pewnej rywalizacji, kto zapamięta i powtórzy najwięcej szczegółów. Taka ot zabawa, jak modne wówczas tiki-tiki (pamięta ktoś co to?), "skakanie w gumę", albo strzelanie papierowymi kulkami z oprawek od automatycznych ołówków.
I jakoś tak mi się ładnie wszystko wiąże w całość.
Dzisiejsza ogólno społeczna rzeczywistość idealnie pasuje do powyższego. Komunikujemy się bezsensem jako w tej abstrakcyjnej opowiastce. I też się w tym ścigamy. Jakiś permanentny konkurs panuje. I tak jak w tej podstawówkowej zabawie - tak i teraz - nie ma żadnych nagród. Satysfakcją jest ciągłe dopisywanie bzdur, żeby dużo mówić, a nie powiedziec nic.
I zadziwiające jest, że większość odbiorców i komentatorów świetnie się z tym czuje. Obawiam się, że jakby taki polityk (tfu!!! człowiek posiadający immunitet) zaczął mówić z sensem, to byłby problem ze zrozumieniem, a już na pewno nie było by pretekstu do równie paranoicznej riposty. Tym samym radosna twórczosć niektórych autorów parabolicznych tekstów na S24 skończyłaby marnie. Nie miałby kto i nie miałby komu splunąć obślinioną kulką papieru między oczy.
Tak więc psy szczekają, a karawana idzie dalej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości