Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
838
BLOG

Uwiąd starczy

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 74

Zasłuchana w jedną z dzisiejszych audycji w mojej ukochanej stacji radiowej (nie przybliżę jaka to, gdyż przewiduję napaść na nią i na mnie bez zwrócenia uwagi na meritum) poczęłam rozważać kiedy kończy się młodość a zaczyna starość. Są oczywiście stwierdzenia-klucze typu: "Młodym się jest niezależnie od wieku - to zależy od ducha", albo "Człowiek nie przestaje się bawić gdy jest stary, ale robi sie stary, gdy przestaje się bawić"... i takie tam.

To - że pojadę klasykiem - oczywista oczywistość.

Pominę też etap "pomiędzy", czyli dojrzałość. To taki dość statyczny moment w życiu. Można go określić stwierdzeniem, że dojrzałym jest się w momencie, gdy zaczyna się myśleć co będzie jutro. Najprościej można to odnieść do świadomości, że day after jest kac i boli, więc rozsądnie się dawkuje.

Zastanawiałam sie jednak, jak można obrazowo podejsć do tematu. I wymyśliłam na własnym przykładzie.

Jakieś 16-17 lat temu w gronie 6 osób (3 pary w trzy "maluchy") pojechaliśmy pod namioty nad nasze cudne morze. Ja niespecjalnie miałam tendencje do dbania o szczegóły, gdyż ze mnie bardziej typ trapersko-luźny, ale moje dwie koleżanki najwyraźniej wykazały się rozsądkiem. Znaczy... były już chyba dojrzałe, bo zaopatrzyły się w deski do krojenia, sznurek i klamerki do suszenia mokrych ciuchów, ściereczki do naczyń, krzesełeczka i takie tam podobne rzeczy (właściwie do dzisiaj nie wiem jak nam się wtedy to wszystko pomieściło w te "maluchy" tym bardziej, że opakowanie ówczesnych namiotów  często przekraczało gabaryty samochodu).

Wracając... Trzy namioty w półokręgu powiązane tymi sznurkami, ściereczki na klamerkach suszące się po zmywaniu i towarzystwo krojące pomidory na deseczkach zgrabnie ułożonych na małym stoliczku. Tak sobie biwakowaliśmy aż przyszedł weekend i z okolicznych miast i miasteczek najechała się młodzież, by poszaleć. Na polu zrobiło sie jeszcze ciaśniej oraz bardzo gwarno i nietrzeźwo, ale co tam... W końcu mieliśmy po raptem 25 lat, więc komu by to przeszkadzało? Nastolatki, to nastolatki. Urwali się od rodziców i niech się bawią póki się krew nie leje. W końcu my też nie byliśmy tam zbyt grzeczni i nie siedzieliśmy o suchym pysku.

I tak obok nas rozłożyło się dwóch takich chłopaków po 17 lat. "Rozłożyło" znaczy, że rzucili na trawę "chinkę" w pokrowcu, na zawiniątko jakieś kurtki, zostawili buty i poszli gdzieś. Słychać było, że nad ranem wrócili, ale nie podjęli się trudu rozstawienia namiotu. Spali na tych kurtkach z butami pod głowami. No zdarza się.

Gdy wstał śliczny letni poranek moje koleżanki znów rozstawiły stoliczek i krzesełeczka, ja pokroiłam pomidory, a po śniadaniu one poszły pozmywać. I nagle... zza tego sznurka z klamerkami wychynął jeden z tych młodzieńców, spojrzał na mnie zapuchniętym wzrokiem i zapytał "Przepraszszszammm Pannnią... Czczczy mmma mmmoże Paaani terrrmommmetrrr...?".

Tak! Wtedy zaczęła się u mnie starość! Poczułam się, jakby mnie ktoś laczkiem w pysk strzelił. I powiedziałam sobie "O w życiu!!! Jak ja już wygladam na posiadanie termometru/tra pod namiotem, to nigdy więcej sznurków i klamerek, deseczek i ściereczek na takie wyjazdy!!!"

A swoją drogą, to w tej audycji był jeden ładny tekst "Starym zaczyna się być wtedy, gdy jak się człowiek po coś schyli, to zastanawia się, czy czegoś jeszcze przy okazji nie podnieść".

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Rozmaitości