Oczopląs; stałem przed koszem z książkami w biedronce, czytając książkę Pana Lothara o służbie na pokładzie niosącego jutrzenkę pokoju U-96. Przede mną na tle ciastek, kaw i przypraw, diabelska przewrotność losu rysowała piękne, oszałamiająco zgrabne pośladki Pani Moniki; och mój Boże, tak bardzo chciałem jej pomóc wyładowywać towar z palety, przynieść ulgę stawom, mięśniom i więzadłom; oko za oko, ząb za ząb - ulga w nieznośnym ciężarze produktów, za ulgę w tak okropnie zalegającej w jądrach ciężkości.
Wysokie ciśnienie...
Moje oczy latały od książki do pagórków, między którymi biła orzeźwiająca fontanna rozkoszy, kamień węgielny męskiej satysfakcji. Książka także była źródłem silnych emocji dla mojego nieuzbrojonego w cnoty oka; Pan Lothar opisywał swoje przeżycia, a były one doprawdy niezwykle emocjonujące. Stu marynarzy podwodnej stalowej trumny, zatruło się obiadem. Wszyscy dostali bolesnej, nie znającej odmowy biegunki. Z powodu oszczędności prądy nie działała filtracja powietrza, które wisiało w niewielkiej, paranoicznie ciasnej przetrzeni. Toaleta była jedna bądź dwie, więc ulgą były szybko wypełniane swarliwą zawartością wiadra, a przecież zdarzało się że ktoś nie trafił, nie dobiegł. Jednocześnie okręt z powodu zagrożenia musiał przebywać głęboko pod niegościnną tonią Atlantyku; ocean ten był falującym, niemym świadkiem cuchnącego dramatu. Pan Lothar w przerwach między klęczeniem nad wiadrem, snuł filozoficzne rozważania o naturze życia, miłości i kobiet. Podzielił się nimi z czytelnikami, co sprawiło że spąsowiałem potężniej niż wtedy, gdy lękając się spoliczkowania, chwyciłem Pewną Panią w mojej kawalerce za pełny, wielki biust.
Pan Lothar nękany bólami trzewnymi, torturowany przez nieludzki, wprost piekielny zapach męskiego, bogatego wnętrza, snuł swe rozmyślania; nawet najpiękniejsza kobieta nosi w sobie wiele gówna. Miód i mleko? a gówno prawda - rzecze Pan Lothar.
Roześmiany, wewnętrznie rozszczebiotany podniosłem głowę znad wybornej, bestsellerowej lektury; Pani Monika stęknęła wyzywająco, a moje zamglone oczy spoczęły niespokojnie na statule wolności od stężałych, pełnych jąder których byłem mimowolnym nosicielem. Zapragnąłem odrzucić precz książkę Pana Lothara, wpełznąć w kanion pełen zbawczego chłodu cienia, od palącego me trzewia słońca żądzy. Chciałem gryźć, kąsać i spławić w głębinie pieczary przeznaczenia swą słodką tajemnicę. Powstrzymała mnie świadomość zapalenia mięśni karku; od kilku dni ledwo się ruszam. Zawianie gorących mięśni skutkowało bólem wielkim; lecz żaden tak wielkim nie jest, by głos męskiej natury zagłuszyć - zarechotałem obleśnie w swych myślach, łakomie spoglądając w doskonale znanym Państwu kierunku.
Moje dziewczynki
Wszystkie Panie pracujące w tej jednej biedronce mi się podobają. To magiczne miejsce, gdzie bardzo dobrze się czuję kupując ogórki konserwowe czy majonez. Pani Monika ma tajemniczą naturę. To mężatka która jest spokojna i cicha, stłamszona przez emocjonalnie chłodnego męża, aseksualnego tyrana; wyczuwam w niej jednak gejzer emocji, który tylko lekko połechtany rózgą komplementów i czułości, śmiało wytrysnął by nieskrępowaną lubieżnością; oczywista oczywistość, bezwzględnie bym go wykorzystał. Pani Magda, rozgadana i śmiała, jednak wyczuwam w niej pierwiastek sanacyjnej nieśmiałości, lubieżne pragnienia które tłoczą się w piwnych, zawsze ładnie umalowanych oknach jej seksualnej duszy. Pani Małgosia to epicki posmak zwycięstwa, którego pragnąłbym zaznać między jej zgrabnymi, szczupłymi udami. Jest uduchowiona i na wskroś zepsuta materializmem; coach we mnie pragnie zedrzeć z niej fatałaszki materii, by zanurzyć ją w niebieskich odmętach duchowej satysfakcji, drżeniu ciała od nie całkiem grzecznych nauk w wulgarnych pchnięciach zaklętych. Pani Mariola wzbudza we mnie gwałtowne uczucia, o które nigdy bym swej prymitywnej nie podejrzewał natury. Gdy pcha paletę, walczę z pragnieniem wskoczenia na nią; chciałbym być sternikiem trzeszczącej tratwy, którą razem popłyniemy do mrocznego styksu, gdzie wspólnie we własnych ciałach się zgubimy. Pani Weronika to anioł, którego wypędzono z nudnego nieba; chciałbym by karmiła mnie smakołykami, a później zażądała gwałtownej miłości w mięsnej chłodni; jest za gorąca, spłonąłbym niechybnie.
Po wszystkim dostałbym kupony rabatowe. Taki po prostu jestem, niepoprawny romantyk.
Inne tematy w dziale Rozmaitości