Cała Polska główkuje, dlaczego Kaczyński z Terleckim wystawili rzeczone kandydatury, co zdaje się świadczyć o kompletnym braku wyobraźni tychże promotorów.
Poszukując tedy naukowych przyczyn tego stanu rzeczy sięgnąłem po genialną książkę autorstwa Śledzia Otrembusa Podgrobelskiego pt. „Wstęp do imagineskopii (próba zarysu)” – vide: https://pl.wikipedia.org/wiki/Imagineskopia , której Autor swe badania oparł na fascynującym dorobku naukowym myśliciela z Podhajec, niejakiego Jeremiasza Apollona Hytza prowadzącego długoletnie badania nad problematyką powiększania wyobraźni, a dokładniej nad znalezieniem wspólnego mianownika dla możliwie dużej liczby faktów dających się postrzegać w otaczającej badacza rzeczywistości, - co zostało zwieńczone wiekopomnym odkryciem, że każdy fakt, zaistniały w jakim bądź czasie, musi posiadać jakąś przyczynę, bowiem nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jeremiasz Apollon Hytz, zamknięty w swoim gabinecie naukowym zbudował zręby nowego sposobu myślenia, co posłużyło mu za punkt wyjścia do dalszych wniosków, że to, co stanowi przyczynę jakiegoś skutku, samo jest przecież skutkiem jakiejś przyczyny.
I tak, podług rzeczonego uczonego, środkiem doraźnym i pobudzającym pracę wyobraźni za pomocą zmysłu wzroku jest tak zwany przeziór, ale spoglądając przez ów przeziór obserwator widzi zaledwie wycinek otaczającej go rzeczywistości. Inaczej mówiąc spozierający przez przeziór odbiera w ten sposób jakby faktycznie posiadał taką właśnie wyobraźnię. Wszakże wycinek rzeczywistości widziany poprzez przeziór nie jest, oczywista, tożsamy z owym wycinkiem w sensie prawdy obiektywnej.
A teraz do rzeczy.
Według Jeremiasza Apollona Hytza, ludzkość od zarania dziejów, niezupełnie może świadomie, niemniej wytrwale i konsekwentnie, używała środków pobudzających wyobraźnię. Przykładowo, rośli Murzyni Trabantu, podczas plemiennych obrzędów, godzinami całymi stali w postawie mocno pochylonej (patrz rysunek ilustrujący notkę) spoglądając przez przeziór między kolanami na ten wycinek rzeczywistości, który znajdowałby się za ich plecami, gdyby je wyprostowali.
Przekładając te zwyczaje plemienia Trabantu na życie codzienne nierozstających się nigdy prezesa Kaczyńskiego i nieodstępującego go dalej niż na dwa kroki marszałka Terleckiego można postawić tezę, iż z powodu pokaźnej różnicy wzrostu, pan Prezes stojąc naprzeciw pana Marszałka w postawie mocno pochylonej i spoglądając spomiędzy nóg widzi tylko buty marszałka Terleckiego, zaś pan Marszałek stojąc w tej samej pozycji i spoglądając w stronę pana Prezesa w ogóle nic nie widzi.
I tu moim zdaniem leczy praprzyczyna kompletnego braku wyobraźni rzeczonych.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Ktoś mnie zapytał w komentarzu, co sądzę o trzeciej pisowskiej kandydaturze do Trybunału Konstytucyjnego? Mówiąc szczerze, nie mam na ten temat zdania, a jedno, co mogę w tej sprawie powiedzieć to, że z wczesnego dzieciństwa zapamiętałem następującą wyliczankę:
Siedzi baba na cmentarzu,
trzyma nogi w kałamarzu.
Przyszedł duch,
babę w brzuch,
baba fik,
a duch znikł.
Raz, dwa, trzy,
Gonisz ty!
Inne tematy w dziale Polityka