Portal internetowy Salon24 news – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/979676,jest-program-wizyty-donalda-trumpa-w-polsce-bedzie-przemawiac-na-placu-pilsudskiego informuje:
„Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski omówił plan wizyty Donalda Trumpa od 31 sierpnia. Amerykański prezydent wygłosi ważne przemówienie na placu Piłsudskiego - wystąpi obok Andrzeja Dudy i Franka Waltera Steinmeiera.
Główne i międzynarodowe obchody wybuchu II Wojny Światowej odbędą się 1 września w Warszawie. - Spodziewamy się obecności 40 delegacji zagranicznych, tj. około 250 gości z całego świata w tym prezydenci, premierzy, przewodniczący parlamentów, ministrowie spraw zagranicznych, ministrowie obrony narodowej, a także specjalni wysłannicy rodzin królewskich z Europy. Wszyscy oni będą gośćmi pana prezydenta podczas tych uroczystości tutaj, w Warszawie - poinformował Krzysztof Szczerski.
Centralne uroczystości rozpoczną się o godzinie 12 na placu Piłsudskiego. Nie zabraknie tam Andrzeja Dudy w otoczeniu prezydentów USA i Niemiec: Donalda Trumpa i Franka Waltera Steinmeiera. Politycy będą przemawiać do zgromadzonych tłumów…”
Mój komentarz:
W dniu 6 lipca 2017, w historycznym przemówieniu wygłoszonym u stóp Pomnika Powstania Warszawskiego, Donald Trump nawiązał do wiekopomnych słów Jana Pawła II wygłoszonych do Polaków w dniu w dniu 2 czerwca 1979 na ówczesnym Placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!....”. A gdy w chwilę później amerykański Prezydent przywołał słowa polskiej pieśni religijnej „My chcemy Boga” odśpiewanej wówczas w Warszawie przez setki tysięcy wzruszonych Polaków, myślałem, że mi serce ze wzruszenia pęknie.
Tyle o przemówieniu Donalda Trumpa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego w dniu 6 lipca 2017, które wtenczas wywarło na mnie ogromne wrażenie, ale jak życie później pokazało wiele wskazuje na to, że się wtedy dałem Trumpowi nabić w butelkę.
Bo życie pokazało w międzyczasie, ile były warte tamte słowa amerykańskiego prezydenta i nie byłbym sobą, gdybym nie przypomniał, co wydarzyło się od tamtego czasu.
Mam na myśli podrywające autorytet rządu Prawa i Sprawiedliwości brutalne ustawienie do pionu władz polskich przez Kongres Stanów Zjednoczonych w sprawie ustawy o IPN-ie dokonane wskutek interwencji Izraela; moim zdaniem mocno przesadzone i lizusowskie wobec już wtedy atakującego dyplomatycznie Polskę Izraela oświadczenia Kongresu USA w sprawie łamania demokracji w Polsce; bezdyskusyjne (dlaczego?) podpisanie przez prezydenta Donalda Trumpa ustawy 447; przysłanie do Warszawy nowej pani Ambasador, co traktuję za policzek dla Polski; spotkanie prezydentów Trumpa i Dudy na żółtych fotelach w Białym Domu, które pokazało, jak mało Polska znaczy dla Stanów Zjednoczonych w kontekście tego, że Donald Trump to przede wszystkim biznesmen, a dopiero potem prezydent – vide sprzedanie Polsce za ciężkie pieniądze samolotów F35; - zaś opowiadanie o partnerskich stosunkach polsko amerykańskich można sobie moim zdaniem ewentualnie włożyć między bajki… itd., itp., itd.
Kończąc powiem, że miło się słucha słów Donalda Trumpa, iż nie może się już doczekać wrześniowej wizyty w Polsce, bo lubi polskich krakowiaków i górali, ale chciałbym w tym miejscu przestrzec, że jak pokazało życie, - amerykański prezydent ponad wszystko lubi górali z góry Synaj i radziłbym o tym nie zapominać tym wszystkim użytecznym idiotom, którzy myślą, że Polska jest dla Stanów Zjednoczonych rzeczywiście najważniejszym sojusznikiem, - a jakby co do czego przyszło, to amerykańscy żołnierze będą przelewali krew za Polskę.
Umieram tedy z ciekawości, co też tym razem Donald Trump powie Polakom, bo ja drugi raz, - już się tak łatwo nie dam wziąć pod bajer.
A mając na uwadze heurystyczną zasadę negacji, będę się również uważnie wsłuchiwał w to, czego amerykański prezydent nie powie w tym roku.
Być może moje obawy są zbyt nieufne, ale urodziłem się pod sam koniec wojny i tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska była źle rządzona, a moja ojczyzna wykorzystywana przez wielkie mocarstwa. Więc wolę na zimne dmuchać.
Ale co tam ja, - pyłek marny. Więc pozwólcie Państwo, że zakończę notkę cytatem z Norwida:
„Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest.
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...” (Z listu Cypriana Kamila Norwida do Michaliny Dziekońskiej z 14 listopada 1862 roku)
Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriprum
Program rzeczonej wizyty nie podaje najważniejszego dla mnie osobiście punku, jakim według mnie będzie gombrowiczowska walka na miny pomiędzy Andrzejem Dudą i Donaldem Trumpem, o czym napisałem więcej we wczorajszej notce pt. „Miętus i Syfon” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/979461,mietus-i-syfon (patrz galeria fotografii pod notką)
No. No. W trzy godziny notka ma ponad 25 tysięcy odsłon. Nawet ortodoksyjnych pisowców zamurowało.
Inne tematy w dziale Polityka