Portal internetowySalon24 news – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/975242,czwarty-rok-prezydentury-andrzeja-dudy-polityka-krajowa-i-zagraniczna informuje:
„We wtorek mijają cztery lata od złożenia przez prezydenta Andrzeja Dudy przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. W przedostatnim roku prezydenckiej I kadencji Andrzej Duda dwukrotnie składał oficjalną wizytę w Białym Domu, zawetował jedną ustawę, dwie skierował do TK i złożył w Sejmie kilka własnych projektów. Swą pięcioletnią kadencję Andrzej Duda rozpoczął 6 sierpnia 2015 roku…”
Mój komentarz:
Jesienią roku 2015 mało znany euro-poseł Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie, a w wyborach parlamentarnych promujące go Prawo i Sprawiedliwość z pomocą Boga i nieprzyzwoicie butnej Platformy Obywatelskiej zwyciężyło z przewagą sejmową. I choć w drugiej turze wyborów prezydenckich głosowałem na Andrzeja Dudę, a w wyborach parlamentarnych na PiS, - to z biegiem czasu coś zaczęło mnie odpychać od „władzy dobrej zmiany”, której, powiedzmy to sobie szczerze pan prezydent Duda jest oddany bezwolnie i bezkrytycznie.
Zaś patrząc z perspektywy czteroletniej prezydentury Andrzeja Dudy odnoszę nieodparte wrażenie, że pan Prezydent w roli głowy państwa nie jest sobą, gdyż w wystąpieniach publicznych jest wyraźnie spięty i jakiś taki nienaturalnie patetyczny, momentami na granicy śmieszności, - a to, co mówi do mnie nie trafia, gdyż podskórnie czuję, że to nie jest autonomiczny Prezydent, lecz niezły aktorsko zadaniowy wykonawca poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Słowem, gołym okiem widać, że prezydent Duda gra w drużynie pisowskiej, a przecież z racji Konstytucji powinien być niezależny od partii politycznych.
Zastanawiając się nad przyczyną tego stanu rzeczy przypomniałem sobie, że jak byłem mały, a ktoś wzbudzał we mnie nieufność – pytałem się Mamy, czemu ja tego kogoś nie lubię? A Mama mi w takich razach mówiła: „przyjrzyj mu się Krzysiu uważnie, bo ludzie mają wszystko wypisane na twarzy”. I faktycznie, sprawdziła się maksyma Mamy. Bowiem życie mi pokazało, że potakiewicze mają twarze potakiewiczów, kameleony kameleonów, a dworacy dworaków, co im zostaje na całe życie – patrz zdjęcie prezydenta Dudy w czasie powitania z prezydentem Trumpem w Białym Domu, które zamieściłem w galerii fotografii. W tym miejscu pragnę nadmienić, że wielkich tego świata należy szanować i liczyć się z nimi, - ale mizdrzenie się do nich stawia nas na z góry przegranej pozycji.
Powiem więcej.
Moim zdaniem osoba sprawująca urząd Prezydenta powinna być nie tylko najwyższej rangi urzędnikiem państwowym, lecz taki ktoś musi być także mężem stanu posiadającym przyciągającą ludzi charyzmę i magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływa na wszystkich obywateli, poprawia im samopoczucie, poszerza wyobraźnię budząc w nich ochotę do życia i działania. I co najważniejsze, urodzony prezydent musi mieć w sobie coś, co ludzi łączy, a nie dzieli, - ale do tego potrzebna jest przyrodzona wspaniałomyślność i cały ocean dobroduszności. Słowem godny zaufania prezydent musi być przyjaznym możliwie wszystkim obywatelom, a nie tylko połowie, którą uważa za lepszą od gorszej reszty. Musi też umieć okazywać wyrozumiałość dla inaczej od niego myślących. Sęk wszakże w tym, że do tego potrzebne są takie cechy charakteru jak: wielkopańska tolerancja, własne zdanie i umiejętność bycia odważnym i niezależnym decydentem w sprawach wagi państwowej. Nie mniej ważnym jest także posiadanie dystyngowanego stylu bycia budzącego szacunek ludzi myślących i wrażliwych, zaś w przemówieniach do narodu prezydent winien się posługiwać narzędziem argumentu, a nie krzyku. Lecz to jeszcze nie wszystko. Prezydent musi mieć wrodzone poczucie smaku, w którym, jak pisał Herbert: „są włókna duszy i chrząstki sumienia”.
A teraz konkretnie.
W Internecie aż się roi od złowróżbnych nagłówków:
„Atak na polskiego ambasadora w Izraelu”; „Ambasador Azari tonuje sytuację”; „Izraelska delegacja jednak przyjechała do Polski?; Rozmowy bez udziału rządu. Sprawa dotyczy ustawy 447; „Ambasador Mosbacher kokietuje Polaków wizami”; „Kneset obradował na Wawelu”; „Prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę 447”; „Restytucja mienia ofiar Holocaustu otwarta”; „IPN nabiera wody w usta w sprawie ustawy 447”; „Tajne negocjacje wokół roszczeń żydowskich. Wyciekła notka MSZ”; "Amerykański Senat (w sile 88 senatorów na 100) domaga się, by Polska załatwiła sprawę mienia ofiar Holokaustu"..., itd., itp., itd.
Słowem coś złego wisi w powietrzu.
A pan prezydent Andrzej Duda nic, - tylko pali chanukowe świeczki.
I tylko nie mówcie, że jestem antysemitą!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka