UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!
Zaczął się sezon ogórkowy, więc dziś notka w nieco lżejszej formie.
Portal internetowy Onet Kujawsko-Pomorskie – vide: https://kujawsko-pomorskie.onet.pl/mateusz-morawiecki-w-mroczy-polska-racja-stanu-jest-pomoc-rodzinom/kr6csbr informuje:
„Mateusz Morawiecki w Mroczy: polską racją stanu jest pomoc rodzinom. Pomoc rodzinom, m.in. w ramach programu Rodzina 500+, to nasz podstawowy cel; to racja bytu i racja stanu państwa polskiego - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który przyjechał dzisiaj do miejscowości Mrocza w woj. kujawsko-pomorskim (…) Jak dodał, rząd stara się łączyć gospodarkę i społeczeństwo, gdyż - jak wskazał - to nie są dwa rozbieżne byty, dwa różne wymiary naszego życia. - Gospodarka jest po to, aby społeczeństwo się jak najlepiej rozwijało. Nie chcemy Polski wyludnionej, smutnej, biednej, niemogącej związać końca z końcem, od pierwszego do pierwszego - mówił…”
Mój komentarz:
Oczywiście z całego serca popieram rządowy program 500 Plus, o czym już pisałem w notce pt. „Dzieci 500 Plus wypłoszyły elity III RP z Półwyspu Helskiego” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/798395,dzieci-500-plus-wyploszyly-elity-iii-rp-z-polwyspu-helskiego .
Ale nie byłbym sobą, jakbym Państwu nie opowiedział pewnej przysięgam autentycznej historyjki kojarzącej mi się nieodparcie z wystąpieniem pana Premiera, który też lubi opowiadać różne anegdoty ze swojego życiorysu.
Otóż wybrałem się kiedyś z jedną ze swoich małżonek do Zakopanego na narty. Niestety na miejscu okazało się, że moja połowica, ma ze sobą wszystko prócz butów narciarskich. Jako że wtedy jeszcze o wypożyczalni sprzętu nie było, co marzyć, spytałem gospodarza gdzie by tu można pożyczyć buty dla małżonki, - a on ochoczo i bez namysłu udzielił mi stosownej informacji mówiąc - „Idźcie panie do Staszeczka, trzy chałupy w lewo, - na caluśkim świecie nima takij rzecy, jakij by Staszeczek wom nie skombinowoł. Syćko załatwi panie! Syćko! Straśnie zdolny gazda!”.
Zrobiłem jak kazał, a gdy wszedłem do chałupy Staszeczka zobaczyłem taki syf, jakiego nigdy w życiu nie widziałem. W smrodliwym zaduchu piętrzyły się w kuchni po samą powałę zapleśniałe gary, a w izbie gościnnej, w kipiących z komody łachach raczkował rój skołtunionych, zasmarkanych brzdąców. Zaś przy dębowym stole, kompletnie nawalony, siedział gazda Staszeczek, - a jakże by inaczej przy flaszeczce czystej.
Gdy po dłuższej dotarło do niego, w jakiej sprawie przychodzę, gazda Staszeczek odsłonił w szerokim uśmiechu resztki uzębienia i zamaszyście wskazał, żebym się do niego przysiadł. Wtedy dał się słyszeć zawodzący jękliwie lament babci, która siedziała w kącie przy krosnach i biadoliła: - „Wicie, co panocku? Ten lyń śmierdoncy nic nie robi ino tak siedzi i pije łod dwudziestu wiosen. Pije ino i pije, i nawet na pole nie wyjdzie bestyja”. Na to gazda Staszeczek się rozpromienił, wskazał na kłębiący się na podłodze rój dzieciaków i patrząc mi w oczy wyznał: - „A cóz jo mom jesce robić panocku? Przecie sami widzicie, ze już dawno syćko jest zrobione!”. I wytarłszy o rękaw lepiącą się szklankę zapytał ochoczo: - Wypijecie panie?
Wypiłem, a gazda Staszeczek gdzieś poszedł i po półgodzinie przyniósł stare sznurowane buty, w których Stanisław Marusarz pobił rekord Krokwi...
Nie da się tedy ukryć, że pan Premier ma po stokroć rację mówiąc, że: "gospodarka i społeczeństwo to nie są dwa rozbieżne byty".
Krzysztof Pasierbiewicz ( em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Rozmaitości