Motto: Czy ktoś dziś jeszcze umie tak poloneza wodzić? - https://www.youtube.com/watch?v=_PpfJUDGyBI
W Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie, nakładem przezacnej witryny wydawniczej ARCANA ukazała się właśnie znakomita książka autorstwa Elżbiety Morawiec pt. „Teatr Stary – jaki był 1945 – 2000”. Gigantyczna praca wymagająca ogromnego wysiłku, pełna bezcennych przypisów, materiałów archiwalnych, a także anegdot i arcyciekawych fotografii.
Podług portalu internetowego Wydawnictwa ARCANA – vide: http://www.portal.arcana.pl/Elzbieta-morawiec-teatr-stary-jaki-byl-1945-2000quot,4538.html , cytuję:
„Książka Elżbiety Morawiec Teatr Stary, jaki był 1945-2000 powstała, jak pisze Autorka w posłowiu, ze sprzeciwu wobec degrengolady świetnego niegdyś teatru, z potrzeby przypomnienia szeroko rozumianej publiczności czasów wielkości tej narodowej sceny. Autorka z rozmysłem ogranicza swą opowieśc do roku 2000, mając świadomość, że zbyt bliska perspektywa czasowa opisywania zjawisk artystycznych nie sprzyja obiektywizmowi. Od marca 1945, kiedy to scena przy placu Szczepańskim po raz pierwszy otworzyła się dla publiczności, śledzimy kolejne dyrekcje, m.in. Jerzego Ronarda Bujańskiego, Andrzeja Pronaszki, Władysława Krzemińskiego, Zygmunta Hubnera, Jana Pawła Gawlika, Stanisława Radwana, kształtowanie się repertuaru, rekonstrukcje najwybitniejszych spektakli, sylwetki wybitnych reżyserów - Lidii Zamkow, Jerzego Jarockiego, Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Grzegorzewskiego, a także scenografów i aktorów. Zawsze na tle rzeczywistości pozaartystycznej i jej wpływu na teatr. Uzupełniają książkę - szczegółowy wykaz repertuaru oraz zagranicznych i krajowych występów Starego Teatru, a także fotografie z spektakli…”, koniec cytatu.
Oczywiście nie będę się nawet silił na ocenę tej książki pisanej przez zawodowca, który o teatrze wie, jeśli nie wszystko, to prawie. Chcę tedy tylko powiedzieć, że to książka, jak chyba nigdy dotąd potrzebna, bo napisana w czasie, kiedy komercja i polityka, - mam na myśli wojenne potyczki ministrów kultury „starej” i „nowej” władzy, - wpędziły niegdyś prześwietny „Teatr Stary” w śmiertelną chorobę, z której - jeśli polityczni „rewizorzy” się w porę nie opamiętają - ta niegdyś najwyższej próby krakowska scena narodowa już się nigdy nie podniesie.
A tego bym nie przebolał, bo krakowski Teatr Stary wrósł mi duszę, gdyż to jedno z trzech miejsc w Królewskim Mieście, gdzie mnie Mama przyprowadziła za rękę, jak tylko nauczyłem się chodzić. Dwa pozostałe to Wawelska Katedra, gdzie bije serce Polski oraz Kościół im. św. Stanisława Kostki na Dębnikach, gdzie, jako miejscowy andrus szedłem do pierwszej komunii, a kilka lat później asystował przy moim bierzmowaniu Karol Wojtyła, a mnie nawet do głowy nie przyszło, że to Święty.
Ela Morawiec, którą znam ze „środowych śniadań” w Wydawnictwie ARCANA, które wespół z profesorem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzejem Nowakiem współtworzyła, wykazała się niezwyczajną mądrością ograniczając swą opowieść o Teatrze Starym do roku 2000, jak sama pisze w posłowiu: „mając świadomość, że zbyt bliska perspektywa czasowa opisywania zjawisk artystycznych nie sprzyja obiektywizmowi”. A więc co? Dezercja? Ależ wręcz przeciwnie. Zdrowy rozsądek. Mam nadzieję, że Elżbieta Morawiec zrozumiała, iż reprezentuje pokolenie, które być może za standardami dnia dzisiejszego nie nadąża, co wcale nie znaczy, że stare wartości się nie odrodzą. Ale postanowiła przeczekać. I to czyni ją postacią historyczną. A jak będzie? Czas pokaże.
Co nie było zapewne dla temperamentnej jak wulkan Elżbiety Morawiec łatwe. Dlaczego? Bo Ela, moim zdaniem tak samo jak teatr kocha Polskę, a jej nieokiełznany patriotyzm i poglądy prawicowe czynią Ją stroną w walce o repertuar Teatru Starego toczonej ostatnio pomiędzy Platformą i PiS-em, a dokładniej mówiąc stroną w boju o granice prymatu wolności Sztuki nad polskim dziedzictwem kulturowym wyrosłym z polskiej tradycji chrześcijańsko narodowej (mam na myśli wystawiane w Teatrze Starym kontrowersyjne spektakle w reżyserii Jana Klaty). Więc dobrze się stało, że Elka pominęła okres, kiedy kulturą polską zarządzali ministrowie: Celiński, Dąbrowski, Ujazdowski, Zdrojewski, Milanowska i Gliński, bo w przeciwnym razie, jak znam odważną i szaloną Elkę, która w rzeczywiście trudnych czasach nawet samego Machejka się nie przestraszyła, - poleciałby takie drzazgi, że Administratorzy by mi notki nie puścili.
Na koniec powiem, że jest jeszcze jeden powód, dla którego tę notkę napisałem. Otóż mieszkam w Krakowie już ponad 70 lat i wiem jak wielu bezinteresownych zawistników wije się na dywanach podwawelskich artystycznych salonów zarówno III jak IV RP. I dlatego właśnie chciałem Elżbiecie Morawiec za jej książkę o Teatrze Starym podziękować nie tylko w imieniu własnym, ale przede wszystkim w imieniu tych, którym mimo świadomości historycznej wartości rzeczonego dzieła, podziękowanie choćby jednym słowem za tę książkę za cholerę przez gardło nie przejdzie.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Dziś popołudniu Ela do mnie zadzwoniła z wiadomością, że w podzięce za rzeczoną książkę Jerzy Trela przesłał jej piękny różany bukiet. I myślę, że w tych trudnych czasach takich właśnie gestów powinniśmy się trzymać. W przeciwnym razie wylądujemy wszyscy w Tworkach, albo gorzej.
Zapraszam także do lektury moich notek "Opanowany Kaczyński i narwani aspiranci" - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/549090,opanowany-kaczynski-i-narwani-aspiranci oraz "Chcesz iść do Starego na Klatę?" - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/810407,chcesz-isc-do-starego-na-klate
Inne tematy w dziale Kultura