Motto: Wart Pac pałaca, a pałac Paca
(zaczerpnięte ze zbioru mądrości ludowych)
Jak nie trudno zauważyć pan Rafał Trzaskowski próbuje wszystkimi możliwymi sposobami wykreować swoją wyższość nad Patrykiem Jakim dając wszem i wobec do zrozumienia, iż jest warszawiakiem, zaś kandydat PiS to opolski kmiotek.
A kto tu naprawdę jest kmiotkiem niech Państwa przekona ta oto powieść.
Przed wyborami 2015, na krakowskim Rynku, w miejscach, gdzie w godzinach plotkarskiego szczytu zbiera się na tarle starannie wyselekcjonowane grono największych gwiazdorów salonu wpływu podwawelskiego Krakówka, a mówiąc dokładniej egzotyczna menażeria młodopolsko jagiellońsko małopolskich pań profesorowych, ministrowych, mecenasowych, ordynatorowych, a także aspirujących do kariery „żon Hollywood” kurzomózgich flam lokalnych biznesmenów, - pan Rafał Trzaskowski, jako ówczesna jedynka Platformy Obywatelskiej zapamiętale pozował do sesji zdjęciowych z grubymi rybami sfer wyższych Królewskiego Miasta, ubrany w koszulkę polo z nadrukami (Sic!) „Harvard” i „Yale” – vide fotka ilustrująca notkę.
Przyznacie Państwo, że gościówa z tego Trzaskowskiego.
Ale to jeszcze nie koniec, gdyż w największej tajemnicy Państwu zdradzę, że w trakcie jednej z takich fotograficznych sesji podsłuchałem niechcący, jak jedna z bardziej znaczących matron pod Wawelem pamiętająca jeszcze czasy z Bożej łaski cesarza Austrii, apostolskiego króla Węgier, Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Jerozolimy, - wpatrzona maślanymi oczami w udrapowanego na Cristiano Ronaldo i otrzaskanego w świecie pana Rafała jęknęła z tęsknotą w głosie: „Patrzcie tylko dziewczyny! Cóż za przepyszne ciastucho do schrupania! Mnaim! Mniam! Palce lizać!”
Więc gołym okiem widać, że pan Patryk Jaki nie będzie miał łatwo w walce o prezydenturę „miasta słoików”, gdzie salon stawia jeszcze większe wymogi niż w Krakówku.
Aczkolwiek miałem okazję się przekonać, że pan Patryk Jaki to również nie w ciemię bity aspirant do prezydenckiego fotela po Hance, która dała ciała, bo na własne oczy widziałem wczoraj w telewizji, jak nie bacząc na ekskomunikę Ojca dyrektora i interdykt Prezesa Jarosława bez zmrużenia oka i na jednym oddechu obwieścił publicznie, że popiera „in vitro” oraz sejmowy protest matek dzieci niepełnosprawnych, gdyż dla niego ponad wszystko liczy się wolność obywateli, - co nota bene uznaję za pierwszą mądrą wypowiedź reprezentanta nowej władzy dobrej zmiany od czasu wygranych wyborów w roku 2015.
Więc sami Państwo widzicie, że zanosi się na mega pojedynek dwóch championów, albo lepiej, jak mawiała moja stryjenka z Drohobycza: „w ząbek czesanych fasoniarzy”, zaś w stołecznej kampanii samorządowej wydarzą się cuda i dziwy, jakich jeszcze świat nie widział.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka