Motto muzyczne: https://www.youtube.com/watch?v=ZW_fu9EJWoI
Trwają wakacje i na pozór w polityce niewiele się dzieje. Ale, jeśli ktoś myśli, że opozycja totalna zasypia gruszki w popiele, mam na myśli nie tyle panią Lubnauer i pana Budkę, bo to polityczny plankton, lecz pozostających w szoku pourazowym beneficjentów okrągłego stołu ogarniętych traumą po utracie władzy jesienią 2015, kiedy świat im się zawalił - to się grubo myli. Skąd to wiem? Ano stąd, że jako krakowski nauczyciel akademicki z blisko czterdziestoletnim stażem znam środowisko zgrupowane na wydziałach Prawa, Socjologii i Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, z którym prywatnie się blisko znałem do roku 1989, kiedy ów „salon” podwawelskiego Krakówka odkrył swe prawdziwe twarze i nasze drogi się rozeszły z ideologicznych względów, a także z powodu zasadniczych różnic moralno etycznej natury. Ale mimo tego, jako znający pół Krakowa niegdysiejszy bywalec podwawelskich "świątyń opatrzności bachusowej" wiem, o czym gołębie pod Sukiennicami gruchają.
Otóż w czasie, kiedy obóz nowej władzy na wakacjach wypoczywa, jagiellońscy jajogłowi matuzale oraz ich wychowankowie, korzystając z autonomii uczelnianej uniemożliwiającej kontrolę ich poczynań, w zaciszu swoich gabinetów naukowych w pocie czoła pracują nad tym, jak by tu nową władzę wykolegować. W tym miejscu pragnę nadmienić, że choć Jagiellońska Wszechnica odegrała w przeszłości niebagatelną rolę nie tylko w pogłębianiu wiedzy naukowej, a także w kształtowaniu patriotycznych postaw jej absolwentów w najtrudniejszych okresach polskiej historii, - to niestety w dwudziestopięcioletnim okresie Trzeciej RP standardy moralno etyczne tej uczelni sczezły jak niegdysiejsze śniegi, a na uniwersytecie Jagiellońskim wykształtowały się dwie struktury zarządzania uczelnią. Pierwszą jest niemająca nic do gadania struktura formalna, czyli oficjalne władze uczelniane, które de facto zajmują się administrowaniem uniwersytetem, zaś druga to struktura nieformalna, czyli dzierżąca faktycznie władzę i narzucająca lewackie normy moralno etyczne oraz ideologiczne trendy klika jajogłowych świętych krów akademickich w znakomitej większości o pezetpeerowskim rodowodzie, jak nie gorzej, której jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył, gdyż tym światopoglądowym hochsztaplerom udało się wprowadzić na uczelni system feudalnego porządku strachu i szantażu – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych.
Wracając zaś do gołąbków gruchających na krakowskim Rynku podsłuchałem niechcący, iż starannie oddestylowana czołówka jagiellońskich lewaków miast na Majorce wypoczywać, w pocie czoła pracuje nad tym, by jesienią, co najmniej sto tysięcy ludzi na ulice Warszawy wyprowadzić w anty-rządowym proteście (nauczyciele, mundurowi, pielęgniarki i tak dalej). A, że to w znacznej mierze górale z góry Synaj, albo, co zdolniejsze przechrzty okolicznościowe, więc łby mają nie od parady i ja osobiście bym ich mozolnej pracy nie bagatelizował. Bo gdyby prezydent Duda rozlewających się po Polsce jak tsunami protestów antyrządowych swoimi dwoma wetami chwilowo nie przerwał, powtarzam chwilowo, to dziś rządu Prawa i Sprawiedliwości mogłoby już nie być.
Więc, jako człowiek wiedzący, do czego jest zdolna ta umocowana międzynarodowo „mafia” opiniotwórczych instytucji prawno-naukowych, a także, jako wciąż sympatyzujący z nową władzą niezawisły bloger oddany sprawom ważnym dla polskiego państwa, - mam pewien pomysł, który chciałbym nowej władzy poddać pod rozwagę.
Otóż uważam, że celem zadania kłamu opinii lewaków, którzy twierdzą, że 70% Polaków uważa, iż nowe polskie władze niszczą naszą demokrację i demolują struktury państwowe, Jarosław Kaczyński powinien jak najrychlej zrobić ruch wyprzedzający i na wzór pamiętnego marszu w obronie Telewizji Trwam, zorganizować jesienią w Warszawie, co najmniej dwustu tysięczną demonstrację pokojową pod hasłem na przykład „Marsz ku potępieniu kłamstwa i obłudy”, żeby raz na zawsze zakłamaną opozycję znokautować.
Lecz niestety prawda jest taka, że samo Prawo i Sprawiedliwość nie jest w stanie tylu ludzi na stołeczne ulice wyprowadzić, szczególnie, że w ostatnich tygodniach PIS zraziło do siebie wielu ludzi młodych - ale - jest w stanie tego dokonać Ojciec Dyrektor, gdyż dla Polaków pozostaje wciąż świętym zawołanie: "BÓG HONOR OJCZYZNA" i jak dotąd nikomu się nie udało zabić naszej polskiej duszy wychowanej na tradycjach chrześcijańsko narodowego dziedzictwa Rzeczpospolitej. Więc, dlatego myślę, że zamiast na grzyby chodzić, pan Prezes powinien się, czym prędzej do Torunia udać.
A jeśli ktoś teraz pomyślał, że bloger Pasierbiewicz odleciał, to chciałbym mu uświadomić, iż mało, kto zdaje sobie sprawę z powagi obecnej sytuacji politycznej oraz z tego, jak oni, czyli wywodzący się z pnia UD-UW-PO ober majstrowie od kręcenia lodów są tu i tam ustosunkowani. I zapewniam Państwa, że wiem, co mówię.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Wszystkim, którzy mogli pomyśleć, iż jestem bigotem bezkrytycznie zauroczonym Ojcem Dyrektorem wyjaśniam, że wielokroć go krytykowałem. Nie mniej jednak uważam, że w imię stanu wyższej konieczności, z przyczyn czysto strategicznych należy się uciec pod jego obronę. Bo to, co się aktualnie dzieje w Polsce to już nie przelewki, lecz walka o to, co się stanie z Polakami. A polityka to nie zbieranie kwiatków na sielskiej łące.
Oczywiście moja propozycja to tylko jeden z możliwych wariantów strategicznych, bo wszystko będzie zależało od tego, jak się będą rozwijać sprawy na jesieni.
Inne tematy w dziale Kultura