Portal internetowy TVN24 donosi, cytuję:
„13 diakonom, w tym Tymoteuszowi Szydle, synowi premier Beaty Szydło, udzielił w sobotę święceń kapłańskich biskup bielsko-żywieckiej Roman Pindel. Nowym księżom w uroczystości w bielskiej katedrze towarzyszyli najbliżsi, w tym szefowa rządu z rodziną” - vide: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/syn-premier-ze-swieceniami-kaplanskimi-tego-nie-da-sie-opisac,743571.html/
Po uroczystej Mszy Świętej pani premier Beata Szydło powiedziała, cytuję za portalem TVN24:
„Dla każdego z nas, dla wszystkich rodziców, którzy dziś uczestniczyli w tej uroczystości, jest to ogromne przeżycie. Tego nie da się opisać. Przez sześć lat nasi synowie wspólnie przygotowywali się do tego dnia. My ich wspieraliśmy, jak mogliśmy. Lepiej lub gorzej, bo to nie jest łatwe. Przed nimi niełatwa, ale piękna droga. Wierzę głęboko, że będą robili wszytko, by pomagać ludziom, być z nimi, a przede wszystkim wytrwać w postanowieniach, które dziś złożyli. Są wspaniali, więc na pewno sobie poradzą – powiedziała premier Beata Szydło po wyjściu ze świątyni. Szefowa rządu po mszy św. nie kryła, że w jej trakcie były momenty wzruszenia. - Myślę jednak, że to jest całe piękno uroczystości. To ogromne przeżycie, które powinno pozostać wśród rodziny i najbliższych. A teraz oni idą wśród ludzi i będą - wierzę w to głęboko – dobrymi kapłanami”, koniec cytatu.
A teraz kilka słów ode mnie.
Wczoraj był Dzień Matki i myślę, że pani Beata Szydło dostała od Pana Boga najpiękniejszy prezent, jaki matka może otrzymać, bo szczęście dziecka cieszy Matkę po stokroć bardziej niż jej własne!
Rozumiem szczęście Beaty Szydło, ale także, jak mało, kto rozumiem szczęście Jej syna Tymoteusza, a to dlatego, iż mnie nie było dane doczekać podobnie doniosłej chwili, gdyż jak nam bezpieka wykończyła Ojca największym marzeniem mojej Mamy było doczekanie aż ukończę studia. Niestety los sprawił, że Mama odeszła na kilka miesięcy przed moją obroną pracy magisterskiej.
Ale jest jeszcze ktoś, komu należą się dziś wielkie gratulacje.
Kto?
Odpowiedzią niech będzie fragment mojej notki pt. „Czemu to, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla polski” - http://naszeblogi.pl/55054-czemu-co-robi-jaroslaw-kaczynski-jest-dobre-dla-polski, cytuję:
„Ze wstydem przyznaję, że nie wierzyłem w Beatę Szydło. Nie ja jeden zresztą. Uwierzył w nią natomiast Jarosław Kaczyński, który najpierw ją zrobił szefem sztabu zwycięskiej kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, a po wygranych parlamentarnych 2015 postawił ją na czele rządu Prawa i Sprawiedliwości, co potwierdza jego polityczny geniusz i czyni go postacią historyczną…”, koniec cytatu.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zaznaczył, że moje słowa zacytowane wyżej bynajmniej nie oznaczają, że Jarosław Kaczyński jest dla mnie bożkiem, w którego wierzę bezkrytycznie i bałwochwalczo, czego ode mnie wymagają „ortodoksyjni pisowcy”. Dałem temu wyraz całą serią moich konstruktywnie krytycznych notek ostrzegawczych, jakie napisałem pod adresem partii rządzącej po roku 2015, gdyż uważam, że parafrazując Młynarskiego oszołomiona przewagą sejmową nowa władza Prawa i Sprawiedliwości trochę nam się ostatnio zanadto rozdokazywała. A pisząc o geniuszu politycznym Jarosława Kaczyńskiego miałem na myśli fakt, że tylko "geniusz" mógł po ośmiokrotnej przegranej podnieść się z desek i wygrać wybory prezydenckie i parlamentarne 2015, w dodatku z przewagą sejmową. Choć gwoli sprawiedliwości trzeba także rozważyć opcję, że te wybory wygrała PiS-owi Platforma Obywatelska.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Ktoś mnie zapytał sarkastycznie, czy te święcenia kapłańskie to rzeczywiście szczęście dziecka i dobry wybór. Więc powiem tylko, że młody chłopak, który się nazywał Karol Wojtyła też kiedyś dokonał takiego wyboru.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo