Od pamiętnych wyborów 2015 z przerażeniem obserwowałem narastającą nienawiść opozycji totalnej do nowej władzy Prawa i Sprawiedliwości, która w ostatnich dniach osiągnęła już tak drastyczną formę, że tylko czekać, aż jakiś nowy Cyba zbrodni się dopuści, albo ludzie podjudzeni przez opozycję podpalą Polskę. I nie waham się powiedzieć, że jest to polityczny "terroryzm".
Wynaturzonej nienawiści doświadczyłem również osobiście. Mam na myśli pozornie tylko banalny problem, jakim są nienawistne dąsy profesorskich celebrytów uniwersyteckich. Podam konkretny przykład. Gdy po tragedii smoleńskiej założyłem prawicowy blog w kontrze do zwijających Polskę rządów Platformy Obywatelskiej, salon naukowy podwawelskiego Krakówka, z którym do roku 1989 byłem blisko zaprzyjaźniony, uznał to za niewybaczalną zdradę i wydał na mnie swoisty „wyrok śmierci”, zaś dawni Przyjaciele za sprzeniewierzenie się sakramentowi poprawności politycznej obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia. Nigdy nie wyobrazicie sobie Państwo, jak irracjonalnie wynaturzoną nienawiścią, dosłownie z dnia na dzień, zapałali do mnie moi dawni Przyjaciele jedynie za to, że opowiedziałem się publicznie po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Do dziś, na mój widok czerwienieją, jak indory i prychają, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to w gaciach łazi po wsi. Więc, jeśli mnie, skromnego blogera tak obłąkańczo nienawidzą to spróbujcie sobie Państwo tylko wyobrazić, co muszą czuć w stosunku do prezydenta Dudy i ministra Ziobro, którzy byli ich studentami? O nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego nawet nie wspominam. Co się dzieje w duszach akademickich beneficjentów okrągłego stołu, którym się przez kilka dekad wydawało, że posiadają wyłączność na wszelkie racje oraz wiekuiste prawo do piastowania kluczowych stanowisk w państwie i jego wymiarze sprawiedliwości?!
Drugi rodzaj nieludzkiej nienawiści to terroryzm zrodzony z pobudek religijnych.
Ktoś może powiedzieć, że jest duża różnica między nienawiścią, którą obdarzają mnie dawni przyjaciele, a tą, która każe zabijać na oślep. Na razie tak. Ale jako rzetelny prawicowy bloger poszedłem kiedyś na krakowski Rynek, gdzie odbywał się protest KOD-u i wszedłem w tłum protestujących. Nie mogę podać nazwisk z obawy o konsekwencje procesowe, ale widziałam na własne oczy, jak z minuty na minutę niebezpiecznie się w swej masie nakręca to towarzystwo moich byłych znajomych. Zdawałoby się poważni ludzie, politycy, artyści, biznesmeni, a nawet naukowcy mieli taką nienawiść wypisaną na twarzach, że w pewnym momencie musiałem się wycofać, bo mnie rozpoznali. Oszczędzę wam cytowania epitetów, jakie leciały pod moim adresem. Tak to się zwykle zaczyna, a potem przeradza się w to, co się działo w Niemczech w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Chciałbym, żebyście mogli zobaczyć te wykrzywione z nienawiści twarze, a zrozumielibyście wtedy, że to może się bardzo źle skończyć. A opozycja nadal się odgraża, że wyprowadzi ludzi na ulice miast i miasteczek.
Od paru godzin staram się zrozumieć ile musiało być nienawiści w głowie terrorysty, który pozabijał niewinne dzieci na koncercie Ariany Grande w Manchesterze, a oglądając relację z tego strasznego zamachu zastanawiałem się od wczesnego rana, co może być przyczyną tak wynaturzonej nienawiści?
Aż sobie przypomniałem, że w sobotę miałem spotkanie klasowe z okazji 55-lecia matury, które rozpoczęło się Mszą Świętą w kościele św. Wojciecha, na krakowskim Rynku. W czasie Mszy, bardzo już sędziwy ksiądz przypomniał nam, że od Niedzieli Bożego Miłosierdzia jest czytana w Kościołach wizjonerska Ewangelia św. Jana, której taki oto fragment nam przeczytał, cytuję:
"Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał, jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: "Sługa nie jest większy od swego pana". Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu. Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku...", koniec cytatu.
Mam nadzieję, że powyższe słowa dotrą, choćby do maleńkiej garstki nienawistników siejących zło w naszej Ojczyźnie.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Inne tematy w dziale Polityka