Fot. Maksymilian Rigamonti
Fot. Maksymilian Rigamonti
echo24 echo24
2361
BLOG

SMOLEŃSK - dyskretny dramat pana Krauze

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 60

UWAGA!
Przed przeczytaniem notki proszę koniecznie przeczytać wywiad z Antonim Krauze - vide:

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/974481,antoni-krauze-o-filmie-smolensk-zamach-byl-bez-dwoch-zdan.html

Film "SMOLEŃSK" obejrzałem w okolicznościach niezwyczajnych, bowiem zaraz po premierze pójście na ten film zaproponowała moja dwudziestotrzyletnia córka, której zależało jednak na tym, żebyśmy na ten film poszli we trojkę z jej Mamą, z którą od wielu lat jestem rozwiedziony. Córka dała nam do zrozumienia, że ta wspólna, rodzinna wyprawa do kina jest naszym patriotycznym obowiązkiem. Więc idąc na ten film zależało mi na tym, żeby się spodobał szczególnie naszej córce.

Początkowo zapowiedziałem czytelnikom mojego blogu, że nie będę recenzował filmu SMOLEŃSK, ale zmieniłem decyzję, gdy bardzo przeze mnie ceniona blogerka piszące pod nickiem @E.B dodała na moim blogu następujący komentarz, cytuję:

„A ja właśnie wróciłam ze "Smoleńska" i chcę się z Panem i Gośćmi podzielić swoimi refleksjami. To nie będzie recenzja, bo nie chodzi mi o ocenę warsztatu i jakości samego filmu. Jest niezły, mógł być jeszcze lepszy. Ale nie w tym rzecz.

Przede wszystkim całkiem duża sala była prawie wypełniona i publiczność w 90% stanowili młodzi ludzie. Dla mnie to, co powiedział reżyser, to nic nowego. Na blogach wałkuje się to od 6 lat. Ale dla wielu tych ludzi to z pewnością wiedza skomasowana w pigułce, która musi dać jednoznaczną ocenę, że prawda o tym, co się tam stało jest daleka od dotychczasowych oficjalnych przekazów, Tusko-Millerowych. I to jest wielka zaleta tego filmu. Otwiera oczy tym, którzy ich jeszcze nie otworzyli.

Dla mnie to, oparta na faktach, opowieść o nas, o Polsce. Miałam natychmiastowe skojarzenie z niedawnym pogrzebem Inki i Zagończyka.
Zakończenie filmu, spotkanie Pielgrzymów Smoleńskich z Oficerami z Katynia, to ciągłość naszej tragicznej historii. To znów rzucona na kolana patriotyczna Polska, która tak jak za PRLu ma swoich wewnętrznych wrogów, zakłamujących rzeczywistość.

Dziennikarka to nie tylko przykład jak działają media. Ona uosabia polskie społeczeństwo, oszukane, zmanipulowane, które odzyskuje ostrość patrzenia i zaczyna dostrzegać oszustwo i wartość postawy rodzin. Bardzo dobra rola pani Ewy Błasik.

Reżyser nie powiedział zapewne tego, co chciał. Wyjaśnienie tragedii jest tu moim zdaniem przedwczesne, ale za to wpisuje się w nadawaną nam obecnie narrację. No, cóż. Prawda czasu, prawda ekranu. Dla mnie było znaczących parę momentów, które reżyser podkreślił. To znaczy, że pan Krauze rozumie więcej, niż mógł powiedzieć.

Proszę, mimo wszystko, podzielić się swoimi wrażeniami…”
, koniec cytatu.

A oto, co odpowiedziałem rzeczonej blogerce kładąc nacisk nie tyle na sam przekaz filmu, który moim zdaniem nie podlega dyskusji, co na kwestię reżysersko warsztatową w kontekście odbioru tego dzieła filmowego przez pokolenie ludzi młodych:

"Przede wszystkim całkiem duża sala była prawie wypełniona i publiczność w 90% stanowili młodzi ludzie..."
----------------------------------
Z tego widać, że są ogromne rozbieżności frekwencyjne w różnych częściach Polski, bo ja byłem na filmie SMOLEŃSK w krakowskim kinie Kijów, w niedzielę, na godzinę 18-tą i na widowni dla ponad 800 osób było jak naliczyłem 21 widzów, wyłącznie seniorów, a moja córka była jedyną młodą osobą w kinie. I prawdę mówiąc trochę mi było głupio przed córką, bo kilka razy przed pójściem do kina przypominałem jej by koniecznie zarezerwowała przez Internet miejsca, bo z pewnością będzie pełne kino, co jest dowodem tego, że my, Pani Ewo, jako starsze pokolenie o poglądach prawicowych ulegamy czasem podświadomie syndromowi myślenia życzeniowego (ang. wishful thinking).

"Dla mnie to, co powiedział reżyser, to nic nowego..."
--------------------
Dla mnie również, Pani Ewo.

"Ale dla wielu tych ludzi to z pewnością wiedza skomasowana w pigułce, która musi dać jednoznaczną ocenę, że prawda o tym, co się tam stało jest daleka od dotychczasowych oficjalnych przekazów, Tusko-Millerowych..."
----------------------
Choć obydwoje tego chcielibyśmy to jednak obawiam się, że wcale nie musi. A wie Pani, dlaczego? Bo film jest przyznaję rzetelnym, ale nie ma, co ukrywać beznamiętnym reportażem, a więc dla młodych ludzi będzie się wydawał nudny, bo nie ma wciągającej akcji.

Ale pocieszające jest to, że o ile moja córka przed pójściem na ten film unikała rozmów ze mną na temat tragedii smoleńskiej, a to, dlatego, iż w dużej mierze słusznie uważa, iż mam fioła na punkcie polityki i za dużo siedzę na blogu, - to jednak po obejrzeniu filmu po raz pierwszy zadała mi kilka konkretnych pytań na temat tego, co się wydarzyło w Smoleńsku.

Dlatego bardzo dobrze się stało, że ten film jest i trzeba go obejrzeć koniecznie, ale obawiam się, że młody człowiek, który widział ten film nie będzie jednak na wszelki wypadek namawiał do pójścia na ten film swoich rówieśników w obawie, że powiedzą, że ich zachęcił do pójścia na film nudny.

"Zakończenie filmu, spotkanie Pielgrzymów Smoleńskich z Oficerami z Katynia, to ciągłość naszej tragicznej historii. To znów rzucona na kolana patriotyczna Polska, która tak jak za PRLu ma swoich wewnętrznych wrogów, zakłamujących rzeczywistość..."
------------------------
Owszem, ale to zauważy tylko pokolenie starsze, bo młodzi, no może z wyjątkiem studentów nauk historyczno humanistycznych, nie zadadzą sobie trudu, by skojarzyć te fakty. Ja oczywiście mogłem córce pomóc te skojarzenia ze sobą połączyć. Ale powiedzmy sobie szczerze, że ilość młodych ludzi mających takich rodziców to moim zdaniem rząd zaledwie kilku procent.

W naszych czasach młodzież była kształtowana na wojennych filmach rosyjskich, które choć propagandowe, to jednak były robione przez zawodowców i wciągały młodych ludzi. I mimo, że wyszedłem z akowskiego domu, wciąż pamiętam, jak byłem przejęty w dzieciństwie oglądając film „O człowieku, który się kulom nie kłaniał” o generale Świerczewskim, gdy na ten film musiałem pójść przymusowo ze szkołą. A film ten zapadł mi w pamięć bynajmniej nie z tego powodu, kim był generał Świerczewski, lecz dlatego, że został dobrze zrobiony od strony emocjonalno warsztatowej.

Zaś obecne młode pokolenie jest kształtowane na filmach amerykańskich, tak samo propagandowych i tak samo robionych przez zawodowców. Ja tych debilnych filmów oczywiście nie oglądam, ale młodzi się na ten chłam propagandowy nabierają, bo jest szybka i wartka akcja, a amerykańscy bohaterowie nigdy nie giną. Zaś młodzi teraz chcą, żeby było krótko, zwięźle, na temat, dosadnie, a przekaz był zgodny z formami komunikacji, jakie oni preferują. Ma być szybko – migawkowo, z podaniem konkretnych faktów, a jak trzeba to kawa na ławę podana ostro i siarczyście.

Niestety reżyser filmu SMOLEŃSK okazał się z racji wieku człowiekiem mentalnie przejrzałym i choć jego intencje były najszlachetniejsze zrobił film, jak na nasze czasy zbyt monotonny. A już kardynalnym błędem była próba zmałpowania roli Jandy z Człowieka z Marmuru. Niestety, choć nie lubię Jandy i Wajdy, to jednak nie tej rangi scenariusz i nie ta klasa aktorska.

"Reżyser nie powiedział zapewne tego, co chciał..."
-------------------
No właśnie. Ale dlaczego?

Nie pozwalano mu na rozwinięcie skrzydeł artystycznych? A jeśli tak to, kto go ograniczał? Oni? A może paradoksalnie „nasi”?

Bał się czegoś? Bata poprawności politycznej? Ostracyzmu w środowisku filmowym? Gróźb Saloni Trzeciej RP? A może prawicowych radykałów?

To mógł być kultowy film przełomowy w historii polskiego kina, a wyszedł tylko wierny, ale mierny reportaż. Ja oczekiwałem mocnego filmu pokazującego bez owijania w bawełnę draństwo animatorów Trzeciej RP, do końca, do samego spodu, tak jak film Kabaret pokazał bestialstwo hitlerowców. Oczekiwałem czegoś w rodzaju anty-mafijnego „Ojca Chrzestnego”, albo, chociaż czegoś równie mocnego, jak nasz rodzimy „Układ”.

Jakby reżyser zrobił z tego musical to gwarantuję Pani, że kina pękałyby w szwach. A jeśli nie wypadało, to przynajmniej film gangsterski i to nie przesada, bo przecież post-komusza sitwa to mafia. Wiem, że Krauze to nie Coppola, ale to, co po katastrofie smoleńskiej wyczyniali ludzie Tuska to przecież gangsterka modelowa, czego film Krauzego nie pokazał, jeśli nie wcale, to prawie, a już z pewnością w zbyt delikatnej formule.

Dlatego uważam, że ten film powinien był robić jakiś młody reżyser. Na przykład Borys Lankosz, który zrobił moim zdaniem genialny film „Rewers” z Buzkówną, Jandą i Anną Polony. Film o najmroczniejszych czasach stalinowskich, ale z genialną fabułą, tragikomicznym poczuciem humoru i wirtuozerską grą aktorską trzymający widza w napięciu od początku do końca.

Swoją drogą ciekawi mnie, czy Borys Lankosz chciałby zrobić film o Smoleńsku. Acz jestem prawie pewien, że mu tego nikt nie zaproponował, gdyż wiadome było, że nie dałby na to zgody minister Gliński, który jak większość „ortodoksyjnych pisowców” wierzy tylko w mądrość starych i „zaufanych” jajogłowych.

Powiem więcej nie zdziwiłbym się, gdyby autorowi scenariusza „nasi” postawili określone warunki, a przecież Sztuka, także filmowa, jeśli ma być dobra musi być bezgranicznie wolna, gdyż nie znosi podpowiadania i retuszu.

Powiem jeszcze więcej, sztuka filmowa powinna być głównie rozrywką, bo gdy staje się zbyt wnikliwa i poważna jest dla przeciętnego widza nudna nawet, gdy jest dobra. Dlatego uważam, że jeśli sztuka filmowa ma trafić do ludzi młodych, a to jest przecież teraz najważniejsze, należy jak ognia unikać narracyjnego narzucania się i stronić od tonów przesadnie martyrologicznych nawet o obliczu takiej tragedii jak Smoleńsk. W filmach kultowych zawsze najważniejsza jest fabuła, a sprawy zasadnicze przedstawiane są na drugim planie, co paradoksalnie wzmacnia ich znaczenie.

Krótko mówiąc zabrakło mi w tym filmie wciągającej fabuły, reżyserskiej swobody, wirtuozerskiej gry aktorskiej i co według mnie najważniejsze, atrakcyjnego scenariusza. Wiem, że były trudności z doborem obsady, ale jakby scenariusz był na tyle dobry, że wróżyłby wielki kasowy sukces to ręczę, że ci sami aktorscy celebryci, którzy teraz ten film opluwają, zagraliby w nim bez żadnych skrupułów, bo oni już tacy są, że dla szmalu wszystko zrobią.

Poza tym ciekaw jestem, kto rzeczywiście zatwierdzał scenariusz? Czy było więcej scenariuszy do wyboru? Czy autorom potencjalnych scenariuszy nie narzucano przypadkiem a priori określonej formuły, co mogło wielu uzdolnionych i wyzwolonych artystycznie scenarzystów po prostu odstraszyć.

Więc na koniec zaryzykuję tezę, że polska kinematografia zmarnowała dziejową szansę na zrobienie filmu kultowego, lecz nie jest to bynajmniej winą pana Krauzego lecz okoliczności, którym nie dał rady sprostać.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Do mojej dzisiejszej notki rzeczona blogerka pisząca pod nickiem @E.B ( http://salonowcy.salon24.pl/728470,smolensk-stracona-szansa-zrobienia-fi... ) napisała następujący komentarz, cytuję:

"Zrobił Pan z naszej rozmowy notkę, ale może to dobrze, bo piszemy o różnych aspektach "Smoleńska". Ja też uważam, że można go było zrobić lepiej, ale może się nie dało?

W swoim wywiadzie pan Krauze mówi tak:

"Nie ja byłem dyrygentem , nie ja rozdawałem role. (...)

Czyli ten film pana przeczołgał?

Tak, wiele razy. I ci ludzie, którzy ten film ze mną robili, też mnie przeczołgali wiele razy. Dlatego mówiłem, że to nie ja byłem dyrygentem."

Wywiad, który zalinkowałam jest wstrząsający. On się wpisuje w całą dramaturgię Smoleńska.

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/974481,antoni-krauze-o-filmie-smolen...

Na miejscu reżysera nie wyjaśniałabym co się stało, ale postawiła znak zapytania.
Oczywiście to wyjaśnienie wpisuje się w aktualną narrację i ja tu widzę jakby rys Macierewicza.
Film ma więc charakter nieco propagandowy, ale również dydaktyczny.
Dla tych, którzy ulegli wcześniejszej narracji i propagandzie uprawianej przez PO, może być wstrząsem. I być może zaczną myśleć bardziej po polsku. I w tym senesie film spełnia swoją rolę.

Ale są tacy jak Pan i w pewnym sensie ja, którzy odczuwają pewien niedosyt i rozczarowanie.
Ale ten film jest nie tylko dla nas. Jest dla wielkiej rzeszy Polaków, również tych, których nazywamy lemingami. I może przywróci ich do istnienia w świecie rzeczywistym a nie zadekretowanym przez Tuska i jego kompanów.

Jest jeszcze jeden aspekt "Smoleńska".

Ten film z czasem obejrzy większość Polaków i wdrukuje im prawdę ekranu zgodną z aktualną wykładnią. Myślę tu o wyjaśnieniu tego, co się stało. I prawdopodobnie w tej chwili więcej nie można zrobić.
Takie ustawienie Smoleńska pozwoli na rozliczenie tych, którzy w kraju ponoszą odpowiedzialność za tę tragedię.
Ale prawda, moim zdaniem, jest dużo bardziej dramatyczna. Tylko, że, jaki pisze Goethe:

"Prawda jest pochodnią olbrzymią, dlatego właśnie usiłujemy wszyscy zbliżyć się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć"

Pozdrawiam Panie Krzysztofie i dziękuję za tę notkę...", koniec cytatu.

A ja jej odpowiedziałem w sposób następujący, cytuję:

"Zrobił Pan z naszej rozmowy notkę, ale może to dobrze, bo piszemy o różnych aspektach "Smoleńska"..."
-----------------------
W tym widzę sens blogowania, Pani Ewo

"Ja też uważam, że można go było zrobić lepiej, ale może się nie dało?..."
------------------------
I to był główny powód napisania mojej notki.

W swoim wywiadzie pan Krauze mówi tak: "Nie ja byłem dyrygentem , nie ja rozdawałem role. (...)..."
------------------------
No to sorry, ale jeśli tak było to pan Krauze powinien zrezygnować z robienia tego filmu, gdyż prawdziwy Artysta, a reżyser jest artystą, musi mieć pełną i niczym nie ograniczoną swobodę wyrażania swoich myśli i realizowania własnych koncepcji.

"Czyli ten film pana przeczołgał? Tak, wiele razy. I ci ludzie, którzy ten film ze mną robili, też mnie przeczołgali wiele razy. Dlatego mówiłem, że to nie ja byłem dyrygentem...".
-------------------------
No to na litość Boską, kto był tym dyrygentem? Aż się boję pomyśleć. Tusk? Komorowski? Zdrojewski? A może minister kultury w rządzie Prawa i Sprawiedliwości? Antoni Macierewicz? Jarosław Kaczyński? Sponsorzy? Nie chce mi się wierzyć. Więc może jakieś niezlustrowane służby?

Jeśli by tak było, to trzeba się będzie zgodzić z niektórymi ostatnio wypowiadanymi opiniami pani profesor Staniszkis. Aż mi ciarki po plecach przeleciały, Pani Ewo, bo nie znałem tych wypowiedzi pana Krauze. Bo jeśli tak było to znaczy, że zrobiono film na czyjeś zamówienie, czyli "produkcyjniak", jak się to nazywało w czasach minionych.

W takiej sytuacji pan Krauze powinien się wycofać z robienia tego filmu, a skoro tego nie zrobił, albo nie mógł zrobić, to teraz powinien zamiast używać ogólników powiedzieć co to byli za dyrygenci. A może się boi? Aż się boję dalej ciągnąć tego wątku!

"Wywiad, który zalinkowałam jest wstrząsający. On się wpisuje w całą dramaturgię Smoleńska..."
-----------
Nie czytałem go jeszcze, bo nie chciałem by czyjekolwiek opinie rzutowały na moje zdanie o tym filmie.

"Na miejscu reżysera nie wyjaśniałabym co się stało, ale postawiła znak zapytania..."
----------------
Ja również, ale być może pan Krauze nie miał innego wyjścia? sam już nie wiem.

"Oczywiście to wyjaśnienie wpisuje się w aktualną narrację i ja tu widzę jakby rys Macierewicza..."
---------------------------
Tym gorzej, Pani Ewo.

"Film ma więc charakter nieco propagandowy, ale również dydaktyczny.
Dla tych, którzy ulegli wcześniejszej narracji i propagandzie uprawianej przez PO, może być wstrząsem..."

------------------
Sęk w tym, że oni z pewnością na ten film nie pójdą.

"I w tym senesie film spełnia swoją rolę..."
----------------
Nie sądzę.

"Ale są tacy jak Pan i w pewnym sensie ja, którzy odczuwają pewien niedosyt i rozczarowanie..."
-------------------
Dlatego napisałem moją szczerą notkę.

"Ale ten film jest nie tylko dla nas. Jest dla wielkiej rzeszy Polaków, również tych, których nazywamy lemingami. I może przywróci ich do istnienia w świecie rzeczywistym a nie zadekretowanym przez Tuska i jego kompanów..."
------------------
Nie chciałbym Pani urazić, ale proszę mnie nie rozśmieszać, Pani Ewo. Leming jest istotą niereformowalną, bo jak już wielokrotnie pisałem, jak cieć raz uwierzy, że należy do krajowej elity to będzie w ślepo bezkrytyczny sposób do śmierci brnął w zaparte by się nikt nie dowiedział, jaki jest jego rzeczywisty rodowód.

"Jest jeszcze jeden aspekt "Smoleńska". Ten film z czasem obejrzy większość Polaków i wdrukuje im prawdę ekranu zgodną z aktualną wykładnią. Myślę tu o wyjaśnieniu tego, co się stało. I prawdopodobnie w tej chwili więcej nie można zrobić..."
---------------------
Sęk w tym, że nigdy się nie dowiemy, co tam się stało, Pani Ewo. Tak jak się do dzisiaj nie dowiedzieliśmy, co się stało na Gibraltarze.

"Takie ustawienie Smoleńska pozwoli na rozliczenie tych, którzy w kraju ponoszą odpowiedzialność za tę tragedię..."
--------------------
Obawiam się, że to jest myślenia życzeniowe.

"Ale prawda, moim zdaniem, jest dużo bardziej dramatyczna. Tylko, że, jaki pisze Goethe:

"Prawda jest pochodnią olbrzymią, dlatego właśnie usiłujemy wszyscy zbliżyć się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć"..."
----------------------------
No właśnie!

"Pozdrawiam Panie Krzysztofie i dziękuję za tę notkę..."
----------------------
To ja Pani dziękuję za komentarz, który dał mi asumpt do napisania mojej notki.

Obawiam się, że teraz obydwoje mamy przechlapane u "naszych", bo myślę, że większość z nich kompletnie nie zrozumie, albo nie będzie chciała zrozumieć naszej odważnej i szczerej wymiany myśli.

Pozdrawiam Panią, jak zawsze serdecznie...", koniec cytatu

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka