Motto: Sens działalności blogerskiej upatruję między innym w tym, że w przeciwieństwie do polityków, bloger niezależny może wytykać popełnione błędy każdej partii rządzącej
A teraz do rzeczy.
Nikt zdrowo i racjonalnie myślący nie zaprzeczy, iż dzisiaj na oczach całej Polski, - nastąpiła auto-kompromitacja Platformy Obywatelskiej oraz bolesne rozczarowanie jej sympatyków, - bo powiedzmy sobie otwarcie, że dziś ludzie Kaczyńskiego wespół z cwaniakami Ziobrolandu w dziecinny sposób ograli komisję ds. pegasusa.
Chciałbym tedy zapytać krakowsko-warszawskich tuzów czy mnie przeproszą?
Pytacie Państwo za co mam być przeproszony? Już wyjaśniam.
Tak się złożyło, że w czasach komuny, moimi znajomymi i przyjaciółmi byli w znakomitej większości ludzie, którzy później stali się politykami i zapalczywymi orędownikami Platformy Obywatelskiej.
Lecz po roku 1989, w okresie transformacji, nasze drogi się rozeszły z przyczyn nie tyle politycznych, co moralno etycznych, gdyż okazało się, że w nowych warunkach hołdujemy zupełnie innym wartościom, o czym pisałem w notce pt. „Stary Kelner ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/471353,stary-kelner
Wszystko zaczęło się od tego, że w styczniu roku 2011, w eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/271686,nabrani-przez-redaktora , tak między innymi pisałem o Platformie Obywatelskiej i jej sympatykach, cytuję:
„Uczciwi dziennikarze powinni obecnie stanąć na głowie by obnażyć kompleksy, zakłamanie, płytkość ideową i pretensjonalność platformerskich "elit" III RP.
Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
Otóż uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami rzeczywistej jakości post-komunistycznych elit III RP. Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję.
Wiem, że to trudna i „niebezpieczna” gra, bo przekonałem się o tym na własnej skórze. Bowiem już w roku 1995, na drugi dzień po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta, kiedy rankiem ogłoszono oficjalne wyniki, w odruchu desperacji napisałem coś w rodzaju listu otwartego, który wręczyłem sympatyzującym z ówczesną Unią Wolności, - wybranym znajomym i przyjaciołom z krakowskich kręgów biznesowych, artystycznych i naukowych. Oto jego treść:
„W dniu zwycięstwa „Olka” pragnę pogratulować bezspornego sukcesu wszystkim zwolennikom grubej kreski, którzy pozostawili postkomunistów u władzy de facto na kilka pokoleń. Gratuluję również elitom naszej partii inteligenckiej, która przez kilka lat wmawiała Polakom, że to już nie ci sami komuniści. Największe gratulacje należą się jednak panu Adamowi Michnikowi i jego gazecie za to, że nawołując razem z panem Cimoszewiczem do pojednania przekonali ludzi do głosowania na postkomunistów. To nie naród należy winić za to, co się stało z polską 19-go listopada 1995.
Krzysztof Pasierbiewicz, Kraków, 20 listopada 1995”…”, - koniec cytatu.
Reakcją na ten list był graniczący z furią ostracyzm zdominowanego przez Unię Wolności (późniejszą Platformą Obywatelską) krakowskiego salonu wpływu, zaś jak dziesięć lat później wspomniany wyżej list otwarty przedrukował „Newsweek” (Nr 20/2005) platformersi podwawelskiego Krakówka i Mazowieckiej Warszawki okrzyknęli mnie zdradzieckim „PIS-owcem”.
Opublikowanie eseju pt. „Nabrani przez redaktora” sprawiło, że salon mazowieckiej Warszawki, z którym przez lata spędzałem wakacje w Jastarni, a także salon podwawelskiego Krakówka, z którym w podwawelskich knajpkach wypiłem beczkę wódeczki w okresie komuny, - uznały tę moją publikację za zdradę sakramentu platformerskiej poprawności politycznej i wydały na mnie środowiskowy wyrok śmierci, a moi dawni Przyjaciele, prawnicy, lekarze, biznesmeni i artyści obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia.
Nie wyobrażacie sobie Państwo, jaką nienawiścią zapałali wtedy do mnie moi dawni koledzy sympatyzujący z Platformą, którzy do dnia dzisiejszego, jak mnie widzą na ulicy czerwienieją, jak indory i prychają na mój widok, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to po wsi w gaciach łazi.
A jeden z nich do mnie kiedyś zadzwonił i wprost zagroził, cytuję: „Krzysiek! Co się z tobą stało? Co ty wypisujesz na tym twoim blogu? My się musimy za ciebie wstydzić! I pamiętaj, że jak byś kiedyś znalazł się w biedzie, to nie licz, że krakowscy prawnicy, lekarze i biznesmeni ci pomogą ”.
Nota bene obecnie, tak samo mnie nienawidzą i posądzają o zdradę narodową orędownicy partii Jarosława Kaczyńskiego, za krytykę PiS-u po roku 2015, - co pokazuje jak trudno jest być niezależnym blogerem w posierpniowej Polsce.
Nie było to miłe doświadczenie, bo ze strony mających się za elitę przemądrzałych platfomersów, za karę, że krytykowałem partię Donalda Tuska spotkało mnie wiele upokorzeń, kawiarnianych drwin, obraźliwych epitetów, a nawet fałszywych pomówień i insynuacji, plus jeden proces sądowy - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/503363,czolowy-anty-lustrator-uj-pozywa-prawicowego-blogera .
To gorzkie doświadczenie utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że platformerski „salon III RP” to rodzaj pretensjonalnie snobistycznej „loży”, która przyprawiła mi gębę pisowca, choć nawet nie wiedziałem, gdzie Prawo i Sprawiedliwość ma swoją siedzibę w Krakowie.
Zaś prawda jest taka, że jak powiedział jej współtwórca Platformy Obywatelskiej Andrzej Olechowski, - to nie PiS wygrał wybory 2015, lecz PiS-owi wybory te wygrała ciamciaramciowata i strusiowato nielotna Platforma Obywatelska, która butnie zadufana w sobie tak się rozbrykała, że PiS wygrał wybory z przewagą sejmową i de facto uzyskał władzę absolutną.
Co, z tą władzą absolutną zrobił PiS nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, - bo jaki był koń każdy widział.
Ale to właśnie ciamciaratowatość Platformy Obywatelskiej sprawiła, że dzisiaj król Ziobrolandu skompromitował i ośmieszył komisję ds. pegasusa na oczach całej Polski, - co lud pisowski odbierze jako klęskę władzy Donalda Tuska, któremu nie zazdroszczę.
I to moim zdaniem definitywnie odbiera Platformie status "partii inteligenckiej", którą jak pokazało życie nigdy nie była, a obecnie w roli partii ponownie rządzącej okazuje się partią słabą i nieumiejącą sobie w żaden sposób poradzić z pisowskią mafią, która już dawno powinna siedzieć za kratkami.
Po tych wszystkich upokorzeniach, jakie mnie w okresie 2007 – 2015 spotkały ze strony przemądrzałych platformersów, powinienem mieć dzisiaj satysfakcję, że jako bloger niezależny ze wszech miar słusznie krytykowałem pierwsze rządy Platformy Obywatelskiej.
Lecz myśl, że do władzy mogłaby powrócić partia Jarosława Kaczyńskiego, która w latach 2015 – 2023 zdemolowała nasze państwo po stokroć bardziej niż Platforma Obywatelska w okresie 2007 – 2015, co byłoby jednoznaczne z końcem naszej demokratycznej państwowości, - nakazuje mi w wyborach prezydenckich 2025 nadal kibicować Koalicji 15-go października.
I już na koniec powiem, że dzisiejszą notkę napisałem w tym celu, żeby utrzeć nosa przemądrzałym elitom platformerskim, które dziś dały d*py wycwanionym elitom pisowskim. Rozliczcie do cholery tę pisowską mafię, zanim będzie już na wszystko za późno!
Czy mnie przeproszą platformerskie tuzy z salonów mazowieckiej Warszawki i podwawelskiego Krakówka?
Nie sądzę, - gdyż po prawdzie są tak samo zacietrzewieni jak jajogłowi halabardnicy Kaczyńskiego: Terlecki, Lipiński, Kuchciński…, a także szable Ziobrolandu: Kowalski, Gosek et consortes.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Czytam komentarze i myślę, że tyle dziś znaczy głos niezależnego blogera:
https://www.youtube.com/watch?v=8dKBcCMxtnU
Ale póki mi sił starczy będę wył i nie odpuszczę!
Inne tematy w dziale Polityka