Do wyborów prezydenckich zostało jeszcze kilka miesięcy, z przerwą Bożonarodzeniową włącznie, słowem jest jeszcze czas na przeczytanie świeżo wydanej książki Michała Bilewicza zatytułowanej „TRAUMALAND”, co Państwu gorąco polecam, bo książka ta uświadamia czytelnikowi, że niewiele jest miejsc w Europie, gdzie tak długo jak u nas przetrwały stosunki feudalne.
Polecam, gdyż ta arcyciekawa pozycja literaturowa oprócz tego, że pomaga czytelnikowi pojąć , iż bez zrozumienia naszej historycznej traumy związanej z II Wojną Światową nie sposób sobie uświadomić, jak wygląda dzisiejsza Polska, jak Polacy reagują na porażki i sukcesy, jak sobie radzą z kryzysami i konfliktami, dlaczego nie potrafią rozmawiać o historii i traktują innych jak wrogów, - pomoże także Państwu zrozumieć, co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego, który nasz traumatyczny narodowy stres pourazowy zamierza wykorzystać w kampanii prezydenckiej 2025.
Autor uświadamia czytelnikowi, że II Wojna Światowa zdominowała wyobraźnię polskiej młodzieży powojennej, co przekładało się na jej codzienne funkcjonowanie. Pokolenie to nie tylko przechowało traumę, lecz przekazało ją swoim dzieciom. Lęki, brak zaufania do instytucji i państwa, nadmierne reakcje na rozmaite zagrożenia, to cechy polskiego społeczeństwa będące pokłosiem doświadczeń wojennych ówczesnej młodzieży. Głęboki niepokój ocalonych kształtował wrażliwość kolejnych pokoleń, a ślady dziedzictwa traumy są w literaturze. Autor książki "Traumaland" przytacza konkretny przykład.
Anna Janko, której matka ocalała z masakry wsi Sochy na Zamojszczyźnie, napisała książkę w formie listu do matki kończącego się słowami:
„Odchodzisz mamo. Zostaje pogoda. I ja zostaję. Zabrałam ci twoją historię, mamo, twoją apokalipsę. Karmiłaś mnie nią, gdy byłam mała, szczyptą, po trochu, żeby mnie tak całkiem nie otruć. Ale się uzbierało. Mam ją we krwi. Dziesiątki lat zaciemniała mi obraz świata. Dziś może więcej jej we mnie niż w tobie. Całe życie powstrzymywałam się od życia, bo czekałam na wojnę ”.
Tak. Tak Polskie dzieci pokolenia traumy noszą w sobie lęk swoich rodziców.
Michał Bilewicz pokazuje, na jakie pułapki poznawcze narażona jest nasza świadomość, zanurzona w martyrologii i zbudowanym na niej patriotyzmie.
I, - to właśnie wie Jarosław Kaczyński, który podsyca w Polakach nieufność wobec państwa i wszelkich instytucji. On chce, żebyśmy byli ludźmi wiecznie narzekającymi i niezadowolonymi. Pełni obaw i lęków. A jednocześnie gotowi do ogromnej mobilizacji w czasie kryzysu i pomagania innym, gdy są w potrzebie. Tacy właśnie są mieszkańcy nadwiślańskiego Traumalandu.
To zgubne dla Polaków dziedzictwo powojennej traumy po raz pierwszy Jarosław Kaczyński z zimną krwią wykorzystał po katastrofie smoleńskiej i jak pisałem w notce zatytułowanej „Jarosław Kaczyński, zbawca narodu, czy przekleństwo losu?”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1035179,jaroslaw-kaczynski-zbawca-narodu-czy-przeklenstwo-losu , cytuję:
„Kiedy Jarosław Kaczyński otrząsnął się z żałoby, rozpoczął zajadłą walkę o odbicie władzy z rąk partii Donalda Tuska, a jedną z form tej walki stały się miesięcznice smoleńskie. Zrazu myślałem, że intencją tych żałobnych marszów jest rzeczywiście czarna rozpacz Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale z każdą kolejną miesięcznicą przekonywałem się, iż rzeczywistym powodem odbywania tych „żałobnych” uroczystości jest cynicznie perfidna gra Jarosława Kaczyńskiego na uczuciach jego elektoratu noszącego w sobie zalążek dziedzictwa traumy. Elektoratu nazywanego potocznie „ludem pisowskim”. Wtedy po raz pierwszy przejrzałem Jarosława Kaczyńskiego, gdyż zrozumiałem, że ten człowiek pod pozorem walki o sprawiedliwą i praworządną Polskę z premedytacją podszczuwa swych orędowników przeciwko Polakom sympatyzującym z partią Donalda Tuska. Zrozumiałem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie o Polskę idzie, lecz o osobiste rozrachunki z Donaldem Tuskiem, który jego zdaniem zabił mu brata, co jak wszyscy pamiętamy wykrzyczał w Sejmie, gdy bez żadnego trybu wskoczył na mównicę.
To w czasie smoleńskich miesięcznic powstała budowana właśnie na naszym narodowym dziedzictwie traumy „religia pisowska”, oparta na wymyślonej przez Jarosława Kaczyńskiego dialektyce bólu i rozkoszy. I trzeba przyznać, że bezsprzecznie sprytny reżyser miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie wspomnianej wyżej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw!”
Zaś obecnie, zgubne dla Polaków dziedzictwo powojennej traumy Jarosław Kaczyński po raz drugi usiłuje zagospodarować w kampanii przed wyborami prezydenckimi 2025. Tym razem prezes PiS stara się obudzić drzemiącą w Polakach pokoleniową traumę związaną z dokonanymi osiemdziesiąt lat temu zbrodniami Niemców na polskim narodzie, usiłując tę traumę przekuć w stereotyp myślowy, że absolutnie wszystko, co dotyczy Niemiec jest złe dla Polski. Chce wypuścić z butelki dżina iście wynaturzonej nienawiści do Niemiec i Niemców nie licząc się ze skutkami tej akcji.
Na szczęście, Michał Bilewicz w swojej książce nie poprzestaje na opisie etiologii i psychopatologii Traumalandu. Proponuje i daje konkretną receptę terapii: czyli poznanie, sproblematyzowanie, zrozumienie i oswojenie historycznej traumy, w której jesteśmy zanurzeni, a co za tym idzie odzyskanie sprawczości osobistej, społecznej i politycznej Polaków, bo post-traumatyczny rozwój jest możliwy, - musimy tylko zrozumieć i wyleczyć nasz związany z II Wojną Światową zespół traumatycznego stresu pourazowego.
Michał Kamil Bilewicz (ur. 30 sierpnia 1980 w Warszawie – polski psycholog społeczny, socjolog, publicysta, doktor habilitowany nauk społecznych, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego. Kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz wykładowca na Wydziale Psychologii UW. Był zastępcą przewodniczącego Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk oraz członkiem zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Psychologii Politycznej. W swoich badaniach koncentruje się na problematyce teorii spiskowych, uprzedzeń, konfliktu międzygrupowego, zagrożenia pozytywnej tożsamości społecznej i dehumanizacji, głównie na przykładzie ksenofobii, antysemityzmu i konfliktów etnicznych.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Ponieważ spodziewam się w stopniu graniczącym z pewnością, że moja dzisiejsza notka spotka się z huraganowymi atakami na jej Autora ortodoksyjnych sympatyków PiS, którzy nie przeczytawszy tej książki będą ją i jej Autora opluwać i bezcześcić, - tym razem, za wyjątkiem koniecznych sprostowań, nie będę odpowiadał na dodane do tej notki komentarze. Jednocześnie informuję, że komentarze niedorzeczne, a także hejterskie noszące znamiona insynuacji i pomówień będę kasował bez podania przyczyn.
Post Post Scriptum
Wystarczyło napisać:
"Ponieważ spodziewam się w stopniu graniczącym z pewnością, że moja dzisiejsza notka spotka się z huraganowymi atakami na jej Autora ortodoksyjnych sympatyków PiS...",
żeby mściwi i złośliwi pisowscy ortodoksi wstrzymali się z dodawaniem komentarzy.
Więc musicie Państwo przyznać, że znalazłem skuteczny sposób na wykurzenie z mojego blogu tego hejterskiego towarzystwa.
Nie mniej jednak ciekaw jestem, czy, a jeśli tak to, który z nich pierwszy złamie ten bojkot
Inne tematy w dziale Polityka