W dniu 13 grudnia 2023, w notce zatytułowanej „Szczęśliwej drogi już czas! ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1345503,szczesliwej-polski-juz-czas pisałem między innymi, cytuję:
„Ze wzruszeniem oglądałem, jak w dniu dzisiejszym, prezydent Andrzej Duda dokonał zaprzysiężenia nowego rządu premiera Donalda Tuska, - w znakomitej większości złożonego z ludzi młodych, pośród których nie ma ani jednego jajogłowego tetryka. Wzruszyłem się, bo od zawsze pisałem, że Polskę należy powierzyć młodemu pokoleniu, które sobie urządzi Polskę po swojemu.
I po prawdzie nie wiem, z czego bardziej się w tym ważnym dniu cieszę? Z powstania młodzieńczego rządu Donalda Tuska? Czy z upadku przez osiem lat zarządzającego Polską, przez grzeczność powiem trącącego myszką konwentu seniorów w osobach: Kaczyński, Terlecki, Kuchciński, Lipiński, Macierewicz et consortes.
Stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że jako niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa, w czasie poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej (2007 – 2015), napisałem multum notek krytycznych wobec ówczesnej Platformy Obywatelskiej i ówczesnego premiera Donalda Tuska, której to krytyki nie tylko się nie wypieram, lecz nadal ją uważam za słuszną i czynioną ku naprawie Rzeczpospolitej. Zresztą, słuszność tej mojej krytyki potwierdził ówczesny minister Bartłomiej Sienkiewicz wypowiadając słynne słowa, że Polska pod rządami ówczesnej Platformy Obywatelskiej stała się państwem teoretycznym.
Ja zaś do tego stwierdzenia ministra Sienkiewicza dodam jeszcze, że to nie PiS wygrał wybory 2015, lecz PiS-owi te wybory wygrała Platforma Obywatelska, która się tak rozbrykała, że przekorni Polacy zagłosowali na Prawo i Sprawiedliwość, które wygrało wybory z przewagą sejmową.
Krytykując ówczesną partię Donalda Tuska siłą rzeczy sprzyjałem PiS-owi, czego również się nie wypieram.
Jednakże, kiedy się zorientowałem, że partia Jarosława Kaczyńskiego twarzą swej anty-konstytucyjnej reformy sądowniczej zrobiła pezetpeerowskiego prokuratora Stanisława Piotrowicza, który jako przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw człowieka zasłynął ze skandalicznego procedowania słynnych nocnych posiedzeń rzeczonej komisji obradującej w sprawach związanych z wydarzeniami związanymi z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz projektów pięciu uchwał o stwierdzeniu „braku mocy prawnej” uchwał w sprawie wyboru sędziów TK przez Sejm VII kadencji zrozumiałem, - że Jarosław Kaczyński, na chama i po trupach zmierza w kierunku uczynienia z Polski anty-unijnego państwa autorytarnego.
To wtedy, w notce zatytułowanej „Przepraszam Radę Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/963899,przepraszam-rade-wydzialu-prawa-i-administracji-uniwersytetu-jagiellonskiego , przeprosiłem publicznie za moje notki sprzyjające polityce partii Jarosława Kaczyńskiego i rozpocząłem konsekwentną i nieustępliwą krytykę PiS, a najlepszym świadectwem, że była to krytyka słuszna jest odebranie władzy partii Jarosława Kaczyńskiego przez suwerena, który przy nienotowanej dotąd w historii frekwencji wyborczej, głosując do trzeciej w nocy, odebrał PiS-owi władzę, którą przejęła „Koalicja 15 października” pod przewodnictwem premiera Tuska (...)
Mając na uwadze przełomowe jakościowo nowatorstwo polityczne „Koalicji 15 października”, jako niezależny bloger daję tej nowej władzy i otrzaskanemu w Unii Europejskiej premierowi Tuskowi całkowity kredyt zaufania.
Lecz, choć w przeciwieństwie do przypominającego wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów, anachronicznego i politycznie zmurszałego tandemu Kaczyński – Terlecki, - Donald Tusk stał się politykiem europejskiej, a nawet światowej ekstraklasy, - to jednak wciąż mam w pamięci, iż pan Donald ma naturę politycznego drapieżnika.
I dlatego, na wszelki wypadek zapowiadam, że gdyby Donaldowi Tuskowi nie daj Boże przyszedł apetyt na zdominowanie „Koalicji 15 października” przez Platformę Obywatelską, - będę takie zapędy krytykował jeszcze bardziej zawzięcie, niż to czyniłem wobec polityki Jarosława Kaczyńskiego...", - koniec cytatu.
Tyle wiadomości wprowadzających, - a teraz do rzeczy.
Po pierwsze. Choć rozumiem, że w okresie 2015 – 2023, PiS wybudował sobie żelbetonowy bunkier z uchwalanych cichcem i po nocach w Sejmie dzięki przewadze sejmowej ustaw i uchwał parasolowych utrudniających zgodne z prawem rozliczenie winnych z partii Jarosława Kaczyńskiego, - to jednak uważam, że okres przygotowywania się nowej władzy do rozliczenia toksycznych dla naszego państwa złogów pisowskich przestępców jest zbyt ślamazarny, a minister Bodnar zbyt „delikatnie” (dlaczego?) podchodzi do sprawy, co może sprawiać wizerunkowo niekorzystne wrażenie, że rząd Morawieckiego miał lepszych prawników, niż rząd Tuska.
Dlatego uważam, że w sytuacji coraz bardziej realnego zagrożenia wojennego, a co za tym idzie zwiększenia wydatków na zbrojenie, co siłą rzeczy skutkuje gospodarczym spowolnieniem, a także w warunkach konieczności natychmiastowej pomocy obszarom dotkniętym powodzią, - celem usprawnienia działalności państwa zdemolowanego przez PiS, który będąc w opozycji nadal sypie piach w szprychy nowej władzy przy każdej możliwej okazji, - minister Bodnar ma pełne prawo do tego, by działając w trybie wyższej konieczności przyśpieszyć procedury prawne związane z rozliczeniem byłych przestępców, a obecnie dywersantów PiS.
A jednak min. Bodnar tego nie robi. Jak to zrobić? Nie wiem, bo nie jestem prawnikiem, lecz z pewnością są na to prawne sposoby, które należy bezzwłocznie wdrożyć, - nie bacząc na wrzaski i lamenty opozycji totalnej PiS.
Po drugie. Uważam, że sprowadzenie przez Donalda Tuska z Brukseli do Polski Marcina Kierwińskiego nie było żadnym patriotycznym gestem propaństwowym, lecz wynikło z tej przyczyny, że Donald Tusk ma zbyt mało zaufanych ludzi. I niestety, muszę uczciwie powiedzieć, że moim zdaniem Tusk dał Kierwińskiemu zbyt dużo władzy, z czym minister Kierwiński sobie nie poradził. A poza tym, Marcin Kierwiński z okresu pierwszych rządów Platformy Obywatelskiej nie wzbudza mojego zaufania, o czym pisałem w notce „Wszystko jest wypisane na twarzy ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/824061,wszystko-jest-wypisane-na-twarzy , w której dałem do zrozumienia, że pisowski Stanisław Piotrowicz to dla mnie taka sama figura, co platformerski Marcin Kierwiński. Ale pragnę wyraźnie zaznaczyć, że jest to moja prywatna opinia.
Po trzecie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego obecnie Platformę Obywatelską, a czasem Koalicję Obywatelską, wciąż reprezentuje w mediach umoczony niegdyś Grzegorz Schetyna, który przepraszam za szczerość kojarzy mi się nieodłącznie ze słynnymi spotkaniami na cmentarzu w czasie Afery Hazardowej, kiedy jako minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska musiał się oddać do dyspozycji premiera.
Dlaczego o tym przypominam? Bo dla mnie jest to kolejnym świadectwem, że Donald Tusk ma zbyt mało zaufanych ludzi i posiłkuje się starą nomenklaturą Platformy. Z tego samego powodu, moim zdaniem irracjonalnie, premier Tusk się z uporem maniaka upiera, by naszym ambasadorem w USA został Bogdan Klich. Nie mam nic przeciwko Bogdanowi Klichowi, lecz uważam, że polskim ambasadorem w takim mocarstwie jak USA winien być urodzony dyplomata z kwalifikacjami rangi męża stanu, a nie skądinąd sympatyczny towarzysko krakowski psychiatra.
Po czwarte. Do napisania dzisiejszej notki skłoniła mnie poranna wypowiedź w TVN24, w programie redaktora Piaseckiego, - byłego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, który nie czekając na wyrok sądowy poręczył za uczciwość prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, który usłyszał w prokuraturze cztery zarzuty: jeden dotyczący wręczenia korzyści majątkowej, pozostałe trzy to zarzuty oszustwa.
Sorry, ale jako niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa muszę otwarcie powiedzieć, iż niepodanie się do dymisji i brnięcie w zaparte Jacka Sutryka o jego niewinności oraz poręczenie niewinności Sutryka przez Jacka Karnowskiego jeszcze przed wniesieniem przez prokuraturę sprawy do sądu, - kojarzy mi się z praktykami Platformy Obywatelskiej w okresie 2007 – 2015, co zakrawa na reaktywację metod "starej" Platformy Obywatelskiej, - a to już budzi moje poważne zaniepokojenie.
Lecz na koniec chcę zaznaczyć, że to, co wyżej napisałem, póki co, - nie zmienia mojej opinii, że bezprecedensowe w historii Polski posierpniowej grzechy popełnione przez PiS, są stu, ba, tysiąckrotnie bardziej szkodliwe dla naszego państwa, niż te popełnione przez Platformę Obywatelską.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Najtrafniejszy komentarz:
@skamander [18 listopada 2024, 18:24]
Afery dokonane przez Zjednoczoną Prawicę wymagają czasu i spokoju. To nie jest tak, że pan Prokurator Generalny nakaże przyśpieszyć postępowanie i setki świadków zostaną przesłuchane w ciągu np. tygodnia. Do tego dochodzą różnego rodzaju ekspertyzy, opinie biegłych (one czasami trwają zbyt długo) i… kruczki prawne stosowane przez obrońców. Ale ja nawet cieszę się, że wyroki zapadną po opuszczeniu przez Pana Dudę fotela Prezydenta RP. W przeciwnym razie można spodziewać się taśmowych ułaskawień osób skazanych, a wywodzących się z pisowskiego środowiska. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar podkreśla, że rozliczenia za nadużycia poprzedniej władzy muszą być solidną pracą prawniczą, a nie mechanizmem propagandowym. Zaznacza, że takich spraw jest wiele i wymagają one determinacji ze strony Prokuratury. W lipcu 2024 roku minister Bodnar przedstawił listę 20 śledztw prowadzonych przez prokuratorów, dotyczących działań poprzedniej władzy. Wśród nich znalazły się m.in. sprawy związane z Funduszem Sprawiedliwości, wykorzystywaniem systemu Pegasus do inwigilacji oraz aferą respiratorową.
Minister Bodnar podkreśla, że kluczowe jest, aby rozliczenia były przeprowadzane zgodnie z najwyższymi standardami praworządności. Zwraca uwagę na konieczność przygotowania solidnych wniosków o uchylenie immunitetu oraz zarzutów, które obronią się przed sądem i doprowadzą proces rozliczeń do końca. Ale poprzednia władza wprowadziła szereg działań, które utrudniały rozliczanie afer i nadużyć. W 2016 roku doszło do połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, co zwiększyło wpływ polityczny na działania prokuratury. Taka struktura mogła prowadzić do selektywnego podejścia do ścigania przestępstw, zwłaszcza tych związanych z osobami powiązanymi z rządzącą partią. Wprowadzono reformy, które osłabiły niezależność sądów. Przykładem jest zmiana sposobu powoływania sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, co spotkało się z krytyką zarówno krajowych, jak i międzynarodowych instytucji. Obsadzenie Trybunału Konstytucyjnego sędziami dublerami i sędziami sprzyjającymi rządowi doprowadziło do sytuacji, w której Trybunał przestał pełnić rolę niezależnego strażnika Konstytucji. To z kolei utrudniało skuteczne kwestionowanie niekonstytucyjnych działań władzy. Ujawniono przypadki inwigilacji polityków opozycji oraz niezależnych dziennikarzy za pomocą systemu Pegasus. Takie działania miały na celu zastraszenie i kontrolowanie osób mogących ujawniać nieprawidłowości władzy.
Samo to, że poprzednia władza bała się rozliczeń za swoje przewinienia, jest podporządkowanie wyboru Prokuratora Krajowego Panu Prezydentowi. Czyli Minister Sprawiedliwości został pozbawiony możliwości doboru ludzi na to stanowisko. Jaki minister, jakiegokolwiek rządu, zgodziłby się na to, że ktoś inny będzie nominował jego zastępców? To jest wprost chore. Ale w tym przypadku pozostawienie na stanowisku Prokuratora Krajowego bliskiego przyjaciela pana min. Ziobry, dawało pisowcom gwarancję, że żadne sprawy dotyczące ich afer nie ujrzą światła dziennego. A, to właśnie Prokurator Krajowy nadzoruje wszystkie śledztwa prowadzone przez Prokuraturę. I należy pamiętać, że w Prokuraturze istnieje zasada hierarchiczności, i podległości służbowej. Każdy prokurator musi wypełniać polecenia swego zwierzchnika i tym bardziej polecenia Prokuratora Krajowego.
Podsumowując, minister Bodnar podejmuje działania mające na celu rozliczenie afer poprzedniej władzy, jednak proces ten wymaga czasu i dokładności, aby zapewnić jego skuteczność i zgodność z zasadami praworządności. I chociaż komuś może wydawać się, że to zbyt powoli działa, to jednak w końcu sprawiedliwości stanie się zadość i winni poniosą karę.
Inne tematy w dziale Polityka