echo24 echo24
829
BLOG

Takiego dziadostwa jeszcze na Salonie24 nie było!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 43
Wosiowi powiało pod narty i odleciał, - no właśnie, gdzie?

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/rafal-wos/1400641,wos-dla-salonu24-powodz-to-tragedia-ale-tuska-nie-zmyje , w felietonie autorstwa redaktora Rafała Wosia, -   informuje:

Myślicie, że powódź zatopi koalicję? Nic bardziej mylnego. Uśmiechnięta Polska już ma gotowy przekaz, że winni są PiSowcy, bo „rozkradli” i „nie przygotowali”. Na dodatek teraz robią „politykę na tragedii”. Na szczęście premier jest na miejscu, zagonił ludzi do pracy i już jest miodzio. Nawet wszelkie „błędy komunikacyjne” zostały już naprawione…

Mój komentarz:

Szanowny Panie Rafale!

W okresie 2007 – 2015 napisałem na Salonie24 ponad tysiąc, to nie pomyłka ponad tysiąc krytycznych notek o Donaldzie Tusku i jego Platformie Obywatelskiej.

Ale niegodziwość tego, co Pan napisał o Donaldzie Tusku w chwili, kiedy południową Polskę nawiedziła apokaliptyczne powódź, a Pan wysmarował paskudny paszkwil, zanim opadły wezbrane rzeki, - można porównać tylko z tym, co robili pielęgniarze z afery „Łowców skór”.

Dlaczego tak ostro wchodzę? Bo powodziowych nieszczęśników za tydzień dopadnie depresja, a za pół roku zaburzenie osobowości spowodowane wstrząsem pourazowym. 

Dla porządku informuję:

Afera „łowców skór” – używane w mediach określenie na proceder zabijania pacjentów przez pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego i sprzedaży informacji o zgonach zakładom pogrzebowym. Sprawa została ujawniona 23 stycznia 2002 roku przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej” Tomasza Patorę, Marcina Stelmasiaka oraz Przemysława Witkowskiego z Radia Łódź; nazwa afery wzięła się od tytułu reportażu.

Krzysztof pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Już pierwszych kilka komentarzy to świadectwo, że pośród orędowników PiS są wyzuci z poczucia przyzwoitości nienawistnicy, którzy celem odbicia utraconej władzy gotowi są popełnić każdą, powtarzam każdą niegodziwość.

Właściwie powinienem te odrażająco ohydne komentarze skasować, lecz postanowiłem je zostawić ku przestrodze, że w szeregach orędowników PiS są ludzie do tego stopnia obłąkani "religią pisowską", iż stają się niebezpieczni dla społeczeństwa.

Nasuwa się tedy pytanie, dlaczego oni tacy są? 

Otóż, kiedy Jarosław Kaczyński otrząsnął się z żałoby po katastrofie smoleńskiej, rozpoczął zajadłą walkę o odbicie władzy z rąk partii Donalda Tuska, a jedną z form tej walki stały się miesięcznice smoleńskie. Zrazu myślałem, że intencją tych żałobnych marszów jest rzeczywiście czarna rozpacz Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale z każdą kolejną miesięcznicą przekonywałem się, iż rzeczywistym powodem odbywania tych „żałobnych” uroczystości jest cynicznie perfidna gra Jarosława Kaczyńskiego na uczuciach jego elektoratu nazywanego potocznie „ludem pisowskim”. Wtedy po raz pierwszy przejrzałem Jarosława Kaczyńskiego, gdyż zrozumiałem, że ten człowiek pod pozorem walki o sprawiedliwą i praworządną Polskę z premedytacją podszczuwa swych orędowników przeciwko Polakom sympatyzującym z partią Donalda Tuska. Zrozumiałem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie o Polskę idzie, lecz o osobiste rozrachunki z Donaldem Tuskiem, który jego zdaniem zabił mu brata, co jak wszyscy pamiętamy wykrzyczał w Sejmie, gdy bez żadnego trybu wskoczył na mównicę.

To w czasie smoleńskich miesięcznic powstała „religia pisowska” oparta na wymyślonej przez Jarosława Kaczyńskiego dialektyce bólu i rozkoszy. I trzeba przyznać, że bezsprzecznie utalentowany reżyser miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie wspomnianej wyżej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw!”.

Zaś jak chodzi o esej red. Rafała Wosia, to nawet jeśli w jego eseju jest sporo racji, bo jest, - to red. Woś mógł poczekać z publikacją tego eseju do czasu, kiedy opadną wody powodziowe. Niestety nie poczekał, - i właśnie dlatego napisałem tę kontrowersyjną notkę.

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [19 września 2024, 21:55] 

Przeczytałem tekst pana redaktora Wosia i byłem zdziwiony, że dziennikarz z pewnym dorobkiem zabawił się w takiego mizernego popularyzatora tej formy przekazu, jaką stosują dzisiaj skrajnie prawicowe media. Półprawda za półprawdą, a na dodatek jeszcze montowanie innej rzeczywistości, niż faktycznie miała miejsce. I to czytamy w tym akapicie:

"Idźmy dalej. Oczywistym skandalem jest czynny opór wobec inwestycji w retencję albo (szerzej) w żeglugę śródlądową, prowadzony w regionie w ostatnich latach przez przeróżnych aktywistów i polityków, spośród których wielu albo wręcz jest dziś w obozie władzy, albo na jego bezpośrednim zapleczu. Jest wreszcie atmosfera strachu zbudowana wokół polskiego państwa w czasie trwających od zmiany władzy rozliczeń. W takiej atmosferze nikt nie chce się wychylać, a niedziałanie wydaje się lepsze od działania".

Każdy, nawet słabo zorientowany w temacie budowy zbiorników retencyjnych, wie, że głównymi postaciami, które oponowały przeciwko budowie tych zbiorników w roku 2019, była dzisiejsza wicemarszałek Senatu i minister w ówczesnym rządzie Zjednoczonej Prawicy, czyli pani minister Zalewska. To ona powiedziała mieszkańcom tych terenów, że żadna budowa zbiorników retencyjnych nie powstanie, i powiedziała to w obecności wiceprezesa Wód Polskich. Ale o tym "szczególe" pan redaktor Woś już zapomniał. Nie wiedział, że wówczas rządziła Zjednoczona Prawica i to ta władza odstąpiła od budowy zbiorników retencyjnych.

Na początku tego felietonu czytamy:

"Myślicie, że powódź zatopi koalicję? Nic bardziej mylnego. Uśmiechnięta Polska już ma gotowy przekaz, że winni są PiSowcy, bo „rozkradli” i „nie przygotowali”. Na dodatek teraz robią „politykę na tragedii”. Na szczęście premier jest na miejscu, zagonił ludzi do pracy i już jest miodzio. Nawet wszelkie „błędy komunikacyjne” zostały już naprawione."

Czy według pana redaktora nie są prowadzone śledztwa w sprawie przekrętów na setki milionów złotych? Czy to tylko jakiś popis kabareciarza? Nie, przecież sprawy są prowadzone, są też zarzuty, i to są fakty. Ale pan Woś tego nie zauważył i pokazał, że żyje w innym świecie. To jednak nie jest do końca tak. Pan redaktor Woś dokładnie wie, co dzieje się w Polsce, ale ma do przekazania inną rzeczywistość – rzeczywistość, która ma pokazać sytuację w Polsce okiem z Nowogrodzkiej. Nie ma żadnych przestępców, są tylko więźniowie polityczni, nie ma zwyczajnych kryminalistów – są jedynie ludzie ścigani za poglądy polityczne. Taki świat chce budować swoim tekstem pan redaktor. I nie dajmy się sobą manipulować. Pan redaktor Woś zapewne nie pisze „sobie a muzom”, ale ktoś widocznie sponsoruje tego rodzaju teksty. 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka