Mniam! Mniam! Jest smak!
Tak! Tak! Pisiaki! Malowane dzieci! Został Wam już tylko żałośnie infantylny tandem: "@ŻYWICA - @janhenryk"
Vive la France!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Ale numer! Tylko kilka odsłon w ciągu kilku godzin. Słowem miłośnicy PiS boją się przeczytać notki.
Ale przewidziałem to, - i dlatego wszystko w tytule napisałem.
Post Post Scriptum
Pan piszący pod nickiem @qwardian [8 lipca 2024, 08:16], w adresowanym do mnie komentarzu napisał, - cytuję:
„Jeszcze żyją ci, którzy siedzieli za kratami i byli w wielkim strachu po innym 13 Grudniu sprzed prawie pól wieku, więc to dla nas nie nowina…”
Więc tak odpowiedziałem na jego komentarz, - cytuję:
„Po ogłoszeniu dekretów stanu wojennego w dniu 13 grudnia 1981, moja Almae Matris Akademia Górniczo Hutnicza w Krakowie, jako jedna nielicznych przeprowadziła strajk czynny, za co wtenczas straszono wieloletnim więzieniem.
Już wtedy życie dało mi pierwszą pouczającą nauczkę, bowiem za ogłoszeniem strajku głosowali wszyscy, a więc blisko trzy tysiące osób, a na strajk przyszły trzy setki z niewielkim okładem. Reszcie rozchorowały się dzieci, pomarły teściowe, bądź dopadł ich atak woreczka.
Moja troskliwa żona zakopała w piwnicy pod węglem bibułę, zniszczyła ulotki, po czym mnie spakowała jak przystało na wojnę w brezentowy plecak wypchany środkami higieny i suchym prowiantem. Następnie ze łzami w oczach pobłogosławiła, a ja, - w wyznaczonym czasie stawiłem się na strajku.
Pierwszy dzień minął spokojnie i można powiedzieć, że nic się nie działo, ale dręczyło nas pytanie, co z nami będzie, gdy przyjedzie ZOMO.
Drugiego dnia było gorzej, gdyż nam odcięto światło, gaz i wodę, a dzień upływał pod znakiem zapchanych toalet i niemytych zębów. Wszystkich jednak nadal gnębiło pytanie: - Przyjadą czy nie przyjadą? - Nie przyjechali, ale drugą noc z rzędu nikt oka nie zmrużył.
Trzeciego dnia zmęczenie pokonało nerwy i wszyscy zapadli w głęboki sen grudniowej nocy.
Gdyśmy tak smacznie spali, niespodzianie obudził nas przeraźliwy okrzyk jednego z kolegów: - WSTAWAĆ!!! SZYBKO!!! WSTAWAĆ!!! ZOMO!!! CZOŁGI!!! JADĄ!!!
Wszyscy skoczyli do okien. To już nie były żarty. W świetle wojskowych reflektorów, po skutym mrozem śniegu jechały w naszą stronę transportery bojowe z wycelowaną w nasze okna i gotową do strzału bronią maszynową z ostrymi nabojami. Przed oddziałem pancernym szły na nas trzy kordony uzbrojonych po zęby zomowców skrytych za tarczami, w które walili miarowo pałami.
No i spacyfikowano strajk. Wygoniono nas przed budynek i musieliśmy w dwuszeregu przez trzy godziny stać na szesnastostopniowym mrozie, aż przyjechał milicyjny gazik, który przywiózł uczelnianego kapusia, który idąc wzdłuż szeregu niepokornych naukowców wskazywał palcem członków komitetu strajkowego, których zapuszkowano, a resztę spisano, a właściwie nagrano dane osobowe na magnetofon i puszczono do domów...,- tyle opowieści.
A teraz mam pytanie do Pana, Panie skrywający się za nickiem @qwardian:
Czy mógłby nam Pan napisać, - co Pan robił po ogłoszeniu stanu wojennego?
(Dokumenty dotyczące strajku w Akademii Górniczo-Hutniczej w stanie wojennym znajdują się w siedzibie Solidarności AGH, a także w Instytucie Pamięci Narodowej)
UWAGA!
Uprzejmie proszę Gości mojego blogu o trzymanie się przekazu notek i niesprowadzanie dyskusji na tematy oboczne. Zastrzegam sobie także prawo do okresowego blokowania autorów komentarzy hejterskich, obelżywych, insynuacyjnych, pomawiających i niedorzecznych. Informuję również, że pretensjonalnie infantylne komentarze autorstwa mściwych miłośników partii Jarosława Kaczyńskiego usiłujących się na mnie odegrać za krytykę PiS, - będę konsekwentnie usuwał, bez podania przyczyn.
Inne tematy w dziale Polityka