Portal internetowy salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1387158,biden-igra-z-bogiem-prezydent-usa-nie-zdaje-sobie-sprawy-z-powagi-sytuacji informuje:
„Biden igra z Bogiem. Prezydent USA nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji? Ustąpiłbym tylko gdyby Bóg Wszechmogący zstąpił i powiedział mi, że nie mam szans by wygrać z Trumpem - powiedział w piątkowym wywiadzie dla telewizji ABC Joe Biden, odnosząc się do możliwości wycofania się z wyścigu o prezydenturę…”
Mój komentarz:
Coś Państwu opowiem.
Nazajutrz po wyborze Andrzeja Dudy na urząd Prezydenta RP, uczestniczyłem w zamkniętym spotkaniu okolicznościowym członków krakowskiej sekcji Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO), - z ojcem Andrzeja Dudy, profesorem Janem Tadeuszem Dudą, który był wtedy wiceprzewodniczącym krakowskiego AKO, zaś obecnie pełni funkcję przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego.
W tym kameralnym spotkaniu uczestniczyłem, jako jeden z członków grupy założycielskiej krakowskiego AKO, z której to organizacji jednak wystąpiłem, gdy Jarosław Kaczyński twarzą pisowskiej reformy sądowniczej zrobił peerelowskiego prokuratora Stanisława Piotrowicza, - a ja się zorientowałem, że krakowskie AKO to żaden klub akademicki, lecz prestiżowo propagandowa trampolina do prezydentury syna profesora Jana Tadeusza Dudy, w której to organizacji, na szczęście przez krótki czas, nieświadomie robiłem za „użytecznego idiotę”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/991345,list-blogerski-emerytowanego-nauczyciela-akademickiego-do-profesora-jana-tadeusza-dudy .
Ojciec nowo narodzonego Prezydenta się spóźniał, bo zatrzymali go dziennikarze, aż w końcu przyszedł i zwróciwszy oczy ku Niebu, z uduchowionym wyrazem twarzy wypowiedział słowa, które sobie wtedy zanotowałem, cytuję:
„Ja, jako ojciec mogłem mu obiecać tylko modlitwę i otuchę. Powtarzałem mu także, iż miliony się na niego modlą w całej Polsce. To go trzymało, dodawało mu sił i wzbudzało nadzieję, że wygra tę bitwę o Polskę. I on w to uwierzył tak mocno, że zaufajcie mi, iż te jego niezliczone przemówienia nie były wcześniej przygotowywane. On to mówił z siebie, a to, co mówił płynęło z niego. My z żoną powierzyliśmy go Bożej opatrzności. To, co się wydarzyło dopiero dziś do nas dociera. Ale wierzę, że to było zstąpienie Ducha Świętego. Musimy ludziom o tym mówić przy każdej okazji…”, koniec cytatu.
Naprawdę tak powiedział. Są świadkowie, a poza tym pamiętam, że spotkanie było filmowane.
Wszyscy wiemy, jak to „zstąpienie” Andrzeja Dudy się dla Polski i Polaków skończyło.
Mam tedy nadzieję, że ambasador USA w Polsce pan Mark Brzezinski, ku przestrodze, opowie Amerykanom, czym się dla prezydentury kończy bezkrytyczna wiara w moc sprawczą Ducha Świętego.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka