echo24 echo24
205
BLOG

Kevin Costner zrobił film o antenatach elektoratu Donalda Trumpa

echo24 echo24 Kultura Obserwuj notkę 23
Obejrzyj ten film, a nie pożałujesz!

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1386825,sondaze-sa-bezlitosne-dla-prezydenta-usa-rekordowa-przewaga-trumpa-nad-bidenem informuje:

Sondaże są bezlitosne dla prezydenta USA. Rekordowa przewaga Trumpa nad Bidenem. Według sondażu "NYT" i Siena College, po debacie przewaga Trumpa wśród wyborców planujących wziąć udział w wyborach wzrosła o 3 punkty procentowe: na Trumpa chce zagłosować 49 proc. respondentów, a na Bidena - 43 proc., zaś przewaga ta jest jeszcze większa, gdy weźmie się pod uwagę ogół zarejestrowanych wyborców. O pięć punktów proc. - do 74 proc. wzrosła też liczba respondentów twierdzących, że 81-letni prezydent jest za stary, by pełnić swoją funkcję. Co do 78-letniego Trumpa taką opinię wyraziło 42 proc…

Mój komentarz:

To bardzo zła wiadomość dla świata.

Pytacie Państwo, dlaczego? Odpowiadam:

Pamiętacie jeszcze Państwo atak zwyrodniałej amerykańskiej tłuszczy na Kapitol, gdy Donald Trump przegrał wybory prezydenckie z Joe Bidenem? Nie pamiętacie? W takim razie pokrótce Wam przypomnę:

Tysiące orędowników Donalda Trumpa zebrały się wtedy przed Kapitolem, po czym dziki tłum przebrany często w stroje historyczne z czasu wczesnego zarania tworzenia się amerykańskiego państwa wdarł się do wewnątrz budynku plądrując go doszczętnie. Straż budynku uciekła przed rozszalałym z nienawiści motłochem. Były ofiary śmiertelne.

A zresztą, sami Państwo obejrzyjcie, - vide:

                                                        https://www.youtube.com/watch?v=RnzQXD2_d38 

Ilekroć oglądałem te mrożące krew w żyłach sceny z ataku amerykańskiej hołoty na amerykański Parlament zastanawiałem się skąd się wzięli ci popierający Donalda Trumpa ludzie obłąkani z nienawiści i zdolni do tak agresywnej przemocy?

I wtedy sobie uświadomiłem, że dla nas Stany Zjednoczone kojarzą się głównie z Nowym Jorkiem, Chicago, Los Angeles i Miami. A tymczasem prawdziwa Ameryka znajduje się wewnątrz tego ogromnego kraju, a szczególnie w jego stanach południowo wschodnich, gdzie mieszkają miliony prostych Amerykanów mentalnościowo niewiele się różniących od obywateli dawnego Związku Radzieckiego, którzy niegdyś atakowali Pałac Zimowy.

Powiem więcej, Podobnie jak Jarosław Kaczyński w Polsce, Donald Trump postawił na takich właśnie ludzi, - biednych, prymitywnych i niedouczonych, a co za tym idzie nienawistnych i nieprzyjaznych ludziom kulturalnym i wykształconym.

A teraz coś Państwu opowiem. Mieszkam opodal kultowego krakowskiego kina studyjnego „MIKRO”, gdzie wczoraj obejrzałem najnowszy film wyreżyserowany przez Kevina Costnera zatytułowany „Horyzont. Rozdział 1”, który przez polskich recenzentów jest moim zdaniem całkowicie błędnie promowany, jako western.

Otóż nic podobnego, bo ten wspaniały film to pierwszy z czterech rozdziałów sagi o powstaniu i historii Stanów Zjednoczonych.

Sagą filmową „Horyzont”, Kevin Costner, po dwóch dekadach przerwy w reżyserowaniu, powrócił z "dziełem swojego życia", - bynajmniej nie z westernem, jak błędnie ten film odebrało wielu polskich recenzentów, lecz z czteroczęściowym filmem o historii Stanów Zjednoczonych.

W pierwszej części tej sagi zatytułowanej „Horyzont. Rozdział 1”, - Kevin Costner z niebywałą starannością opowiada o początkach Stanów Zjednoczonych w czasie, w którym królowały: prostactwo, nieufność, pazerność i bezwzględna przemoc, a nie ideały rodem z bajek o Dzikim Zachodzie. Słowem cztery cechy, które wrosły w dusze prostych Amerykanów.

Costner przenosi widza do czasów wojny secesyjnej będącej jednak tylko tłem dla opowieści, w której skupia się na amerykańskiej ekspansji na zachodnie tereny Stanów Zjednoczonych. Pokazuje ją z perspektywy zwykłych ludzi, którzy z różnych powodów szukają swojego szczęścia na Dzikim Zachodzie. I tak oglądamy osadników podróżujących w wielkiej karawanie przez rozległe tereny Stanów Zjednoczonych; poznajemy losy ludzi, którzy cudem uszli z życiem po tym, jak ich kolonia zostaje zrównana z ziemią przez miejscowe plemiona; lecz także śledzimy losy Hayesa Ellisona (w tej roli Kevin Costner), który ratuje przed wszędobylskimi bandytami młodą kobietę i wraz z nią ucieka na Zachód.

Film „Horyzont. Rozdział 1” jest bardzo brutalny. Sceny, w których dochodzi do walk między osadnikami a rdzenną ludnością, są wyjątkowo krwawe i nieraz trudno jest patrzeć na ekran. Poczucie strachu i zagrożenia towarzyszy zresztą widzowi przez większość filmu, uzmysławiając mu, w jak skrajnie trudnych i niebezpiecznych warunkach żyli ludzie przemierzający dzikie tereny Stanów Zjednoczonych. Kevin Costner wyraźnie daje do zrozumienia, że ofiarami byli nie tylko osadnicy, ale też - a może nawet przede wszystkim - rdzenni mieszkańcy, którzy tracili swoje ziemie. Częstokroć narracja jest prowadzona właśnie z ich perspektywy. Ostatecznie widzimy, że obie strony konfliktu, toczące ze sobą bezustanne walki, funkcjonowały w niekończącej się spirali przemocy, której nie sposób było zatrzymać.

Film „Horyzont. Rozdział 1” momentami jest bardzo brutalny. Sceny walk między osadnikami a rdzenną ludnością, są wyjątkowo krwawe i nieraz ciężko patrzy się na ekran usłany trupami tubylców. Poczucie strachu i zagrożenia towarzyszy zresztą widzowi przez większość filmu. Kevin Costner wyraźnie daje przy tym do zrozumienia, że ofiarami byli nie tylko osadnicy, ale też - a może nawet przede wszystkim - rdzenni mieszkańcy, którzy tracili swoje ziemie.

Ja zaś proszę Państwa, oglądając wczoraj w kinie te wszystkie okropne sceny miałem nieodparte skojarzenie z atakiem orędowników Donalda Trumpa na Kapitol. To samo prostactwo, ta sama nieufność, ta sama pazerność i tak samo bezwzględna przemoc.

Druga część filmowej sagi „Horyzonnt” ma wejść na ekrany już w sierpniu, a następne dwie szybko, jedna po drugiej. I wcale się nie zdziwię, jeśli Kevin Costner część czwartą swej amerykańskiej sagi zakończy scenami z ataku amerykańskiej tłuszczy na Kapitol, która być może zdąży wejść na ekrany jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [5 lipca 2024, 02:22] 

Panie Krzysztofie, Europa wcześniej coś podobnego przeżywała. Mieliśmy różne ekspansje, począwszy od Imperium Rzymskiego, które podbijało Europę i, oprócz ognia i miecza, to również wnosiło do tych plemion nowoczesną, jak na owe czasy, rzymską kulturę i sztukę. Ale były też podobne sytuacje, jakie Pan opisał. W imię Boga mordowano np. Katarów czy Prusów, bądź Litwinów, i dlatego ks. Witold przyjął chrzest, by nie dawać pretekstu Krzyżakom do gwałtów i mordów na ludności litewskiej. Ale jedną z najstraszniejszych wojen była w XVII w. Wojna Trzydziestoletnia, która przyniosła ogromne straty ludzkie i materialne, zniszczenia miast i wsi oraz spadek populacji w niektórych regionach nawet o 50%. I to była wojna religijna miedzy katolikami i protestantami, czyli miedzy chrześcijanami, którzy przecież wierzyli w tego samego Boga. Po stronie katolików i protestantów walczyli przeważnie najemnicy, którzy często nie otrzymywali żołdu i ten brak zapłaty rekompensowali rabunkami na ludności cywilnej miast, miasteczek i wsi. Działy się wówczas dantejskie sceny, kiedy żołdacy zajmowali jakąś osadę, bo już zwyczajem stały się rabunki i gwałty.

Indian mordowali osadnicy, później mordowali żołnierze i na początku tego wszystkiego było to, że głoszono, iż Indianie to nie ludzie. Uważano na początku, że Indianie nie mają dusz i można ich zabijać jak zwykłe zwierzęta. Nawet próbowano wmawiać ludziom, że papież też tak myśli, ale żaden papież nie uznał, że Indianie amerykańscy nie mają dusz. Wręcz przeciwnie, Kościół katolicki, poprzez dokumenty takie jak bulla "Sublimis Deus" papieża Pawła III, potwierdzał człowieczeństwo i prawa ludności tubylczej. Ale papież mógł mówić sobie i muzom, bo osadnicy robili swoje; rabowali, mordowali, gwałcili i zapewne nawet się z tego nie spowiadali. A, jak traktują dzisiaj polscy katolicy słowa papieża Franciszka?

A, co mamy dzisiaj? Jest podobnie. Pisowcy mają frazesy o Bogu na swoich ustach, a robią coś wręcz przeciwnego, co nakazuje Kościół, którego hierarchowie w wielu przypadkach też sieją nienawiść do drugiego człowieka, vide abp Jędraszewski czy osławiony o. Rydzyk. Afera goni aferę w wykonaniu polityków Zjednoczonej Prawicy ze wskazaniem na Suwerenną Polskę, a ci politycy nawet minimalnej skruchy nie pokazują. Żaden jeszcze nie przeprosił za zachowanie swoje czy kolegów, a przecież chodzi o setki milionów złotych, które wydawano niezgodnie z prawem. I ci ludzie drą buzie w programach telewizyjnych, i na dodatek stawiają siebie w roli Katonów. Hipokryzja, bezczelność czy zwykły brak wychowanie, czyli etyczne i moralne dno. Chyba to wszystko w nich jest i może oni nawet nie zdają z tego sprawy, kim są. 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura