Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1340351,andrzej-duda-o-nowym-rzadzie-tusk-nie-bedzie-moim-premierem informuje:
„Andrzej Duda o nowym rządzie. Tusk nie będzie moim premierem. Andrzej Duda tłumaczy tygodnikowi "Sieci", dlaczego nie powierzył misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. W najnowszym wywiadzie twierdzi, że wobec PiS "realizowana jest specyficzna forma odwetu" (…) Andrzej Duda wyjaśnił, że jest zaniepokojony sytuacją, która miała miejsce w Sejmie i Senacie. Przypomnijmy, że w obu izbach kandydaci PiS nie dostali stanowiska wicemarszałka. Jest to o tyle zaskakujące, że w Sejmie PiS ma największy klub, liczący 194 mandaty. - Z jednej strony słyszymy pięknie brzmiące hasła o demokracji, z drugiej realizowana jest specyficzna forma odwetu (...). Sytuacja, w której największy klub parlamentarny, (...) nie ma swoich przedstawicieli we władzach Sejmu i Senatu, nie ma nic wspólnego z zasadami demokracji - powiedział prezydent…”
Mój komentarz:
Jak chodzi o byłą marszałek Sejmu RP Elżbietę Witek powiem krótko:
„Widziały gały, jak dziesiątki razy opozycję sejmową obrażały i upokarzały ”
I na tym zamykam sprawę tej pani.
Natomiast dzisiejsze słowa Prezydenta Dudy, że „Tusk nie będzie jego premierem ”, mimo tego, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej napisałem dziesiątki krytycznych notek o partii Donalda Tuska, który nie jest moim idolem - skwituję następująco:
O tym, że pan Andrzej Duda nie jest moim prezydentem ostatecznie zdecydowała jego publiczna wypowiedź na temat społeczności LGBT, cytuję:
„Próbuje nam się wmówić, że to ludzie (długa pauza), - a to jest po prostu ideologia ”
Dlaczego zdecydowało właśnie to jedno zdanie?
Gdyż, do dziś brzmi w moich uszach agresywnie podniesiony głos i stoi mi wciąż przed oczami wykrzywiona w grymasie pogardy, niechęci i obrzydzenia twarz wykrzykującego te słowa prezydenta Dudy, - vide: https://www.youtube.com/watch?v=on2RYICwaSY , - przywiodła mi na myśl złowieszczy czas wyrzucania Żydów z Polski po marcu roku 1968, - kiedy rozpętana przez komunistów kampania antyżydowska wywołała falę przymusowej emigracji osób pochodzenia żydowskiego, głównie ludzi nauki i kultury. Wtedy władza też wypowiedziała wojnę inteligencji, a utracony intelektualny potencjał trzeba było odbudowywać przez całe dekady.
Lecz po prawdzie, decyzję o nieuznawaniu Andrzeja Dudy jako mojego Prezydenta podjąłem już wcześniej, a konkretnie w dniu, kiedy pan prezydent Andrzej Duda przyjmując chyłkiem i bez kamer ślubowanie od prostackiej Krystyny Pawłowicz – vide: https://www.youtube.com/watch?v=3CDWsrVWDl0 oraz butnego neokomunisty Stanisława Piotrowicza – vide: https://www.youtube.com/watch?v=54WWPH6CWOs stał się dla mnie sygnatariuszem mentalnie antyestetycznej subkultury nowogrodzkiej odartej z poczucia taktu, sznytu i wstydu, o czym Zbigniew Herbert pisał w wierszu pt. „Potęga smaku ”.
Mam na myśli, jak pisał Herbert w rzeczonym wierszu: „kwestię smaku, w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia ”.
Niestety, pan Prezydent zaakceptował moim zdaniem haniebny dla Polaków wzorzec sprawowania władzy, czyli: „parcianą retorykę tworzącą łańcuchy tautologii paru pojęć jak cepy, bez żadnej dystynkcji w rozumowaniu i składni pozbawionej urody koniunktiwu ”.
Gorzej. Pan prezydent podpisał się pod krzewieniem kulturowych paradygmatów tworzonych przez wyzutych z wrażliwości i empatii: „chłopców o twarzach ziemniaczanych i dziewczyny o czerwonych rękach ”.
Jeszcze gorzej. Pan prezydent: „kompletnie zaniedbał nauki o pięknie, a nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu, gdyż w gruncie rzeczy była to sprawa smaku. Tak smaku, który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała, - głowa…”.
Przykro mi, Panie Prezydencie, ale odkąd Pan objął urząd prezydencki czuję się we własnej ojczyźnie tak, jakbym miał drzazgę pod paznokciem. Nieprzystojnie paskudnie wyglądała ta uwłaczająca dostojeństwu Rzeczpospolitej tchórzliwa ucieczka z Pałacu Prezydenckiego pod osłoną nocy, bojących się dziennikarzy nominatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego - patrz zdjęcie, którym zilustrowałem notkę. Zdjęcie symboliczne, które zostanie zapamiętane, jako obraz jednej z najbardziej zawstydzających scen w historii posierpniowej Polski.
Mam też wielki żal do wyrosłej w kulcie kultury wysokiej Pierwszej Damy Agaty de domo Kornhauser, że pozwoliła panu Prezydentowi na tę antyestetyczną profanację kaleczącą polskie dusze.
W dniu 11 listopada 2014, bezpośrednio po tym, jak prezes Jarosław Kaczyński namaścił krakowskiego euro-posła Andrzeja Dudę na przyszłego prezydenta Polski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, napisałem notkę o Andrzeju Dudzie, w której tytule postawiłem pytanie: „Polityk, czy mąż stanu? " – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/614972,polityk-czy-maz-stanu-oto-jest-pytanie .
Niestety życie pokazało, że prezydent Andrzej Duda nie zdołał sprostać wymogom stawianym prawdziwym państwowcom, dla których sprawami nadrzędnymi winien być interes narodowy, a także wyższość bezpieczeństwa państwa nad partykularnymi machlojkami partyjnymi.
Lecz prawda jest taka, że prezydent Andrzej Duda przez cały czas sprawowania funkcji głowy państwa służył wyłącznie partii Jarosława Kaczyńskiego, stając się tym samym stroną w sporze między partią rządzącą, a opozycją. Stroną działającą wyłącznie na korzyść PiS, z pogwałceniem Konstytucji RP oraz parlamentarnego obyczaju, - co w moich oczach Andrzeja Dudę dyskwalifikuje, jako prezydenta demokratycznego państwa będącego członkiem Unii Europejskiej.
Krzysztof Pasierbiewicz ( em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka