Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1203673,opozycja-komentuje-dymisje-w-rzadzie-pseudolad-nikt-nie-znal-nazwiska-ministra informuje:
„Opozycja komentuje dymisję w rządzie. "Pseudoład", "nikt nie znał nazwiska ministra". - Premier Morawiecki otrzymał rezygnację Tadeusza Kościńskiego z funkcji ministra finansów. Po przyjęciu dymisji przez Prezydenta Andrzeja Dudę premier będzie tymczasowo pełnił obowiązki ministra finansów do momentu powołania nowej osoby - poinformował rzecznik gabinetu Piotr Mueller…”
Mój komentarz:
Rany Boskie!
Pytacie Państwo, czemu wzywam imię Boga mego nadaremno?
Otóż nie na daremno proszę Państwa, zaś o tym, że mam rację powinna państwa przekonać ta oto, przysięgam na śmierć i życie, - autentyczna opowieść.
Otóż w tatach siedemdziesiątych ubiegłego wieku wybrałem się z jedną ze swoich małżonek do Zakopanego na narty. Niestety na miejscu okazało się, że moja połowica, zabrała ze sobą wszystko prócz butów narciarskich. Jako że wtedy jeszcze o wypożyczalni sprzętu nie było, co marzyć, spytałem gospodarza gdzie by tu można pożyczyć narciarskie buty dla małżonki, - a on bez namysłu odpowiedział:
„Idźcie panie do Staszeczka, trzy chałupy w lewo. Na caluśkim świecie nima takij rzecy, jakij by Staszeczek wom nie skombinowoł. Syćko załatwi panie! Syćko! Straśnie zdolny gazda! ”.
Zrobiłem tedy jak kazał, a gdy wszedłem do chałupy gazdy Staszeczka zobaczyłem taki bajzel, jakiego nigdy w życiu nie widziałem. W smrodliwym zaduchu piętrzyły się w kuchni po samą powałę zapleśniałe gary, zaś w izbie gościnnej, po łachach kipiących z wysuniętych szuflad komody raczkował rój skołtunionych, zasmarkanych brzdąców. A przy dębowym stole siedział gazda Staszeczek, - a jakże by inaczej przy flaszeczce czystej.
Gdy po dłuższej chwili dotarło do niego, w jakiej sprawie przychodzę, gazda Staszeczek odsłonił w szerokim uśmiechu resztki uzębienia i zamaszyście wskazał, żebym się do niego przysiadł. Wtedy dał się słyszeć zawodzący jękliwie lament babci, która siedziała w kącie przy krosnach i biadoliła:
- „Wicie, co panocku? Tyn lyń śmierdoncy nic nie robi łod dwudziestu wiosen. Nic ino po knajpach łazi i łopowiado ludziom bajdy, jakich jesce świat nie widzioł, zeby mu kto ino kielisecek gorzałki postawił. A te głuptoki mu wieżą wiezą i jesce go za to lubiom ".
Na to gazda Staszeczek się rozpromienił, wskazał ręką na kłębiący się na podłodze rój dzieciaków i patrząc mi w oczy z rozbrajającą szczerością oświadczył:
- „A cóz jo mom jesce robić panocku? Kiej sami widzicie, ze już dawno syćko jest zrobione! ”.
I wytarłszy o rękaw musztardówkę zapytał ochoczo: - "Wypijecie panie? "
Wypiliśmy, po czym gazda Staszeczek gdzieś poszedł i po półgodzinie przyniósł stare sznurowane buty, w których, jak mnie zapewniał bijąc się w piersi, - Stanisław Marusarz pobił rekord Krokwi..., koniec opowieści.
I to by było na tyle, jak zwykł był mawiać profesor Katedry Mniemanologii Stosowanej śp. Jan Tadeusz Stanisławski.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka