Oprawa muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=siDlEK1FAf8
A teraz do rzeczy.
Portal internetowy VIVA!, - vide: https://viva.pl/ludzie/newsy/janusz-gajos-odchodzi-z-teatru-zrobil-to-dla-zony-136351-r1/ informuje:
„Janusz Gajos odchodzi z teatru. W ostatnim czasie można go było podziwiać na deskach Teatru Narodowego. 82-letni aktor zachwycał widzów w „Garderobianym” oraz monodramie „Msza za miasto Arras”. Praca w teatrze stawia przed aktorem zupełnie inne wyzwania, niż na planie filmowym. Łączy się to z zapamiętywaniem wielu stronic tekstu i wykazywaniem się dobrą formą fizyczną. Scena nie przyjmuje dubli, a oko widza wychwyci każde najmniejsze potknięcie.
"To trudne, bo w filmie, gdy coś pójdzie nie tak, zawsze można zrobić dubla i nagrać ujęcie jeszcze raz, scena pod tym względem jest bardziej wymagająca. A widz wychwyci każdy, nawet najmniejszy błąd", opowiedziała osoba związana z Teatrem Narodowym dla tygodnika „Na żywo”.
Wygląda na to, że powyższe powody wpłynęły na trudną decyzję 82-letniego aktora o zakończeniu pracy w teatrze…”
Mój komentarz:
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy odejść.
A teraz Panu Januszowi coś opowiem.
Moja książka wspomnieniowa pt. „Podaj hasło! ” kończy się taką opowiastką, cytuję:
„Jak to zwykle bywa z początkiem semestru, zasiedziałem się trochę w swoim uczelnianym gabinecie. Późnym popołudniem doszedłem do wniosku, że czas iść do domu. Ubrałem się tedy do wyjścia, wyłączyłem komputer, pogasiłem światła, i powoli ruszyłem do windy.
Gdy sobie tak człapałem myśląc o kolacji, dobiegły mnie głosy studentów: - "Dobry wieczór, panu! " krzyknęli chórem studenci. " Dobry wieczór! " – odrzekłem.
Ponieważ bardzo lubiłem studentów, co nie jest na naszych uczelniach regułą, zawsze, gdy mnie witali, miałem zwyczaj z nimi chwilkę pogadać. Spytałem ich tedy zdawkowo: - „Co wy tu robicie o tak późnej porze? ” – "Czekamy na wykład! " – odkrzyknęli chórem, tonem nieco jękliwym, jak to zwykle bywa ze studentami.
Chcąc wyjść na równiachę, rzuciłem dla żartu: - "Nie martwcie się państwo! Może wykładowca nie przyjdzie " - A oni spojrzeli na mnie dziwnie, jakby nie złapali mojego dowcipu. Pomyślałem jednak, że pewno zmęczeni.
Powiedziałem im tedy: "Dobranoc kochani! " - i ruszyłem ku windzie.
Wtenczas usłyszałem, że ktoś za mną biegnie i woła zdyszany: - "Proszę pana! Proszę pana! Ale ten wykład, to my mamy z panem!...”.
Nazajutrz zdecydowałem, że czas kończyć pracę na uczelni.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Kultura