UWAGA! Niniejsza notka w żadnym przypadku nie dotyczy szeregowych Polaków biorących udział w Marszu Niepodległości z powinności prtiotycznej. Dotyczy natomiast polskich nacjonalistów i włoskich faszystów, którzy niestety nadawali ton temu marszowi.
Motto: Czuję się Polakiem – bo moja nienawiść dla faszystów polskich jest większa, niż faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości (Julian Tuwim)
A teraz do rzeczy:
Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1180665,w-kaliszu-spalono-tekst-statutu-kaliskiego-przywileju-tolerancyjnego-dla-zydow informuje:
„W Kaliszu spalono tekst "Statutu Kaliskiego" - przywileju tolerancyjnego dla Żydów. 11 listopada w Kaliszu publicznie spalono tekst „Statutu Kaliskiego” – przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r. Uczestnicy wydarzenia wznosili antysemickie okrzyki. Prezydent Kalisza złożył zawiadomienie do prokuratury.
Grupa nacjonalistów na czele z Wojciechem Olszańskim występującym pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski, 11 listopada wznosząc antysemickie hasła, przemaszerowała na Główny Rynek w Kaliszu, gdzie spalono tekst Statutu Kaliskiego, przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r….”
Mój komentarz:
W przeddzień Marszu Niepodległości, w notce pt. „Jutro Marsz Niepodległości, a ja jestem zatrwożony, jak ten stary Niemiec z filmu KABARET ”, vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1180064,jutro-marsz-niepodleglosci-a-ja-jestem-zatrwozony-jak-ten-stary-niemiec-z-filmu-kabaret pisałem między innymi, cytuję:
„To już nie są żarty proszę Państwa.
Dlaczego?
Bo to się zwykle tak zaczyna:
Czy pamiętacie Państwo finałową scenę z oscarowego amerykańskiego filmu „Kabaret”, którego akcja toczy się w czasie ostatnich dni Republiki Weimarskiej? Nie? Więc w skrócie przypomnę, że scena ta przedstawia bawarską gospodę w sielskim krajobrazie.
Widzimy twarz śpiewającego: chłopak lat siedemnaście, piegowaty blondynek, śpiewa a capella: „Słońce ponad łąką... jeleń hasa po lesie...” Ale zaraz w słowach śpiewanych tym samym jasnym głosem pojawia się nowy i lekko zrazu niepokojący motyw: „zbierzmy się razem, by powitać burzę...”
Kamera przemiata twarze zebranych. Zatrzymuje się dłużej na twarzach dwóch młodych mężczyzn w „wieku poborowym”, ich profile są jak pomnik wojennych bohaterów.
Kamera wraca do śpiewaka, w tle jego głosu pojawia się akompaniament na akordeonie, kamera zjeżdża w dół po jego postaci i widzimy, że ten aniołek nosi piaskowy mundur Hitlerjugend ze swastyką na ramieniu. Pieśń uspokaja zielenią: „The branch on the linden is leafy and green” (zielone od liści są gałęzie lip) i kołysze nurtem rzeki: „The Rhine gives it's gold to the sea” (ku morzu swe złoto śle Ren). Podoba się pieśń zebranym. Kamera chodzi po ich twarzach, z coraz większym skupieniem wpatrują się w śpiewaka. „Tomorrow belongs to me”, jutrzejszy dzień będzie mój!
Do akompaniamentu dołączają kolejne instrumenty niewidocznej orkiestry, a śpiewak kontynuuje: „dziecina w kołysce... kwiat pszczołę w objęciach...” „Lecz szept oto słychać: powstań, powstań! - jutrzejszy dzień będzie mój!” – i mężni „poborowi” podchwytują pieśń i już śpiewają w trzech.
Ze śpiewem podrywa się dziewczyna, ale nie kobieca łagodność z niej emanuje, tylko furia walkirii-mścicielki.
Z melodią-walcem mieszają się dźwięki marsowej trąbki. Kolejni obywatele dołączają do chóru, wstają, wyprężają się na baczność.
Orkiestra nabiera pełnej mocy.
Tylko jeden staruszek kręci się i nie dowierza, jakby przypominały mu się strachy minionych wojen, - patrz zdjęcie tytułowe notki.
Śpiewak zakłada czapkę z orłem i wyciąga rękę w narodowo-socjalistycznym salucie, heil!
Bohaterowie filmu zdegustowani odjeżdżają, a w przerywniku pojawia się postać konferansjera kabaretu i widz nie ma wątpliwości, że tak – to on, diabeł we własnej osobie, stoi za kurtyną tego, co tu się dzieje i pociąga za sznurki.
A teraz obejrzyjcie Państwo tę scenę:
https://www.youtube.com/watch?v=Sv7kbtQChJA
(polecam dźwięk na cały regulator i wersję pełnoekranową)
Proszę zwrócić uwagę, że ostatnie słowa tej sceny to pytanie: "Nadal uważasz, że możecie ich ukrócić?...".
Niestety nikt z władz państwowych nie zareagował na prowokacyjny plakat tegorocznego Marszu Niepodległości.
Kończąc notkę powiem, że, jeśli Narodowcy nie zawrócą z drogi opartej na dialektyce: „Jutro należy do nas, bo jesteśmy lepsi od gorszej reszty ”, - to… - sami już sobie Państwo dopowiedzcie…”, - koniec cytatu:
I co?
Miłujący Jarosława Kaczyńskiego ortodoksyjni pisowcy nie zostawili na mnie w komentarzach przysłowiowej „suchej nitki”.
Zaś Marsz Niepodległości został zawłaszczony przez skrajną prawicę, a władze PiS by się ustrzec odpowiedzialności zbiegły do Krakowa.
Coś złego wisi w powietrzu!
W Warszawie przekazem dnia było zachowanie spokoju, lecz jak życie pokazało w Kaliszu już takiego przekazu nie było.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Rozmaitości