Motto muzyczne: https://www.youtube.com/watch?v=jJX_orowbzk
W dniu 17 listopada 2012 miałem zaszczyt uczestniczyć w zorganizowanej przez „Białego Kruka” uroczystej promocji patriotycznego albumu pt. „Oburzeni”, która odbyła się w auli Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach i wertując zakupiony album natrafiłem wtedy na tekst profesora Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzeja Nowaka traktujący o Polsce pod rządami Donalda Tuska i Jego Platformy Obywatelskiej, którego fragmenty teraz zacytuję:
„Z okazji dwudziestolecia formacji nazywanej III RP, jej wierny Cebos sporządził interesujący raport o pokoleniu 1989: o dwudziestolatkach z czasu nadciągającej katastrofy. Jaki jest stosunek młodych ludzi – wychowanych przez Onet.pl, TVN, GW oraz szkołę minister Hall – do polskiej wspólnoty? Raczej nie polityczny – odpowiadają autorzy socjologicznego raportu. Chodzi o to: tu jest mój kraj, tu są moi koledzy. To nie patriotyzm, tylko pozytywny stosunek wobec stylu życia panującego w Polsce – tak wyniki badań skomentował profesor Marcin Król, który swoją analizę skonkludował, nie bez pewnej dumy: „Chodziło nam o wychowanie ludzi, którzy będą potrafili żyć w liberalnej demokracji i właśnie to się udało. Są obywatelami Europy, pozostając w Polsce”. Sielska wizja świata bez polityki, bo nasza, polska polityka jest brzydka i – przede wszystkim – niekonieczna. Bo przecież jest Europa, są jej normy, administracja, zarządzanie, dyrektywy. Mamy tu wizję Polski jako spokojnego suburbium Europy, tam jeździmy się uczyć i pracować, tam zażywamy rozrywek z kolegami, odpoczywamy, śpimy. Przede wszystkim śpimy (...) Czy śpią tylko dwudziestolatkowie? Polska jako kraina wielkiego snu nie jest zjawiskiem jednopokoleniowym. Nie wiem zresztą, czy ów raport mówił prawdę o całej generacji dwudziestolatków roku 2009. Chyba jednak nie całą, skoro tylu z nich widziałem kilka miesięcy później pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu – nie tylko po stronie tych, którzy sikali do zniczy, a także, licznie, po stronie modlących się, szukających skupienia i sensu polskości w obliczu nowego wyzwania. Ów raport i jego podsumowanie wyrażał na pewno dużą część prawdy o jego państwowych sponsorach, dla których historyczna polskość – wysiłek zmagania o godne miejsce dla naszej wspólnoty na mapie Europy – to „nienormalność”. Widać ich nieustanne starania, wspierane przez najpotężniejsze instytucje medialne, by tę „nienormalność” – zakląć, zaczarować. Byśmy zaakceptowali wizję „tego kraju” jako podeuropejskiej sypialni (…) Sen jest potrzebny dla zdrowia. Nie lubimy na ogół, kiedy ktoś nam go przerywa. Głos budzika jest zawsze niemiły. Możemy go nazwać nawet „faszystowskim”, skoro to ostatnie słowo znaczy już tylko obelgę. Sen jest potrzebny, ale – jak wszystko na tym świecie – w miarę. Kiedy zastępuje jawę, wtedy robi się niebezpiecznie. Może nam się śnić ciekawie, ale jeśli nie obudzimy się w porę, tylko pozostaniemy w słodkiej krainie ułudy, to w rzeczywistym świecie, w którym inni nie śpią, stracimy stopniowo swoje miejsce. Owszem, możemy być sztucznie we śnie podtrzymywani, w stanie letargu, może z litości, może w roli dawcy organów. Jedno jest pewne, nie my decydujemy o sobie, kiedy śpimy. Nawet najsmaczniej (...) Oczywiście, możemy się zgodzić z takim stanem. Możemy się dać przekonać, że lepiej odwrócić się na drugi bok, tyłem do tego świata, trudnego, skomplikowanego, czasem nawet groźnego – i snuć wątek swego różowego snu. Opisał już ten stan kiedyś, najdoskonalej, Stanisław Wyspiański w Weselu:
Sen, muzyka, granie, bajka. [...]
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trza by mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tytaniczną,
żeby być czymś na tej wadze,
gdzie się wszystko niańczy w bladze –
Sen, muzyka, granie, bajka
To już tak po uszy sięga,
Los: fatyga, czas: mitręga..."
Tyle cytatów z rzeczonego tekstu profesora Andrzeja Nowaka.
A co było dalej?
Od tamtego czasu upłynęło siedem lat. Jesienią roku 2015 Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory prezydenckie i parlamentarne z przewagą sejmową.
I co?
W polityce w zasadzie nic nowego, poza tym, że zamiast Donalda Tuska mamy u steru Jarosława Kaczyńskiego, zaś zamiast ministry Hall mamy ministra Czarnka, który sprawił, że dziś odbywa się protest pod resortem edukacji przeciwko ideologizacji szkół.
Hasło: "Czarnek, idź precz! ". Protestują pod Ministerstwem Edukacji i Nauki nauczyciele, dyrektorzy i aktywiści oświatowi z całej Polski. Bo nie chcą, by szef resortu Przemysław Czarnek podporządkował szkoły władzy centralnej. Dość ideologizacji! Dość władzy kuratorów! Dość dyskryminacji! Dość wpływów Kościoła i Ordo Luris!
O nasilającej się bucie posłów Prawa i Sprawiedliwości nawet nie wspominam. Zaś prezydent Andrzej Duda udaje, że tego wszystkiego nie widzi i nieodpowiedzialnie lekką ręką podpisuje wszystko, co mu naczelnik rozkaże.
Zaś mnie znów pobrzmiewają w uszach słowa pana profesora Andrzeja Nowaka: „Sen jest potrzebny, ale – jak wszystko na tym świecie – w miarę. Kiedy zastępuje jawę, wtedy robi się niebezpiecznie. Może nam się śnić ciekawie, ale jeśli nie obudzimy się w porę, tylko pozostaniemy w słodkiej krainie ułudy, to w rzeczywistym świecie, w którym inni nie śpią, stracimy stopniowo swoje miejsce. Owszem, możemy być sztucznie we śnie podtrzymywani, w stanie letargu, może z litości, może w roli dawcy organów. Jedno jest pewne, nie my decydujemy o sobie, kiedy śpimy. Nawet najsmaczniej ”.
Zwracam się tedy do pana profesora Andrzeja Nowaka, który wciąż jest dla mnie wielkim Autorytetem z pytaniem, czy nie sądzi, że już czas najwyższy by znowu przywołać słowa pana młodego z Wesela Wyspiańskiego? Póki nie jest za późno! Chyba pan Profesor na litość Boską nie chce by polska szkoła miała twarz kompletnie nawiedzonej kurator małopolskiej Barbary Nowak, która ostatnio powiedziała publicznie, że Uniwersytet Jagielloński jest rodzajem agencji towarzyskiej. Nie uważa Pan, że jak niegdyś śpiewał Młynarski, - chyba jednak nam się ta władza dobrej zmiany trochę zanadto rozdokazywała, a nad Polską zbierają się pędzone brukselskim wiatrem czarne chmury? Bo ja, panie Profesorze, z dwojga złego, to już panią ministrę Hall bym wolał.
Dlaczego?
Bo nie chcę byśmy znów musieli śpiewać: https://www.youtube.com/watch?v=B-t7CqvBM2A
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post scriptum
Dzień dobry! Autor notki oraz komentatorzy popierający jego tezy dostali od pisowskich fundamentalistów po grubo ponad trzysta czerwonych łapek! To chyba rekord Salonu24. A dlaczego te łapki się pojawiły? Ano z tej przyczyny, że ci wszyscy pisowscy hunwejbini, którym łajdactwo ministra Czarnka się podoba nareszcie zrozumieli, że bronią sprawy, której nie da się obronić.
Nie napisali komentarzy, bo nie mieli argumentów zaprzeczających tezom postawionym w notce. Więc się w swoim stylu zemścili tymi czerwonymi łapkami. Powiem więcej. Daję głowę, że znakomita większość z nich wcale nie przeczytała notki, a dla tych, którzy próbowali ją przeczytać, notka okazała się zbyt trudna do zrozumienia.
Z czego płynie wniosek, że ci miłośnicy partii Jarosława Kaczyńskiego są taką samą tłuszczą (termin użyty przez Joe Bidena), która zaatakowała Kapitol Stanów Zjednoczonych. Wydarzenie, które miało miejsce 6 stycznia 2021 roku w Waszyngtonie. Wówczas tysiące zwolenników ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa w proteście przeciwko wynikom wyborów prezydenckich z listopada 2020 roku, które Donald Trump wielokrotnie wcześniej podważał, wtargnęło do Kapitolu Stanów Zjednoczonych, gdy obie izby Kongresu prowadziły obrady mające potwierdzić zwycięstwo Jeogo Bidena w wyborach z listopada 2020 roku.
Po dostaniu się do budynku uczestnicy szturmu dopuszczali się licznych aktów wandalizmu i rabunku, zanim po kilku godzinach zostali usunięci przez siły policyjne. Z powodu ataku tej hołoty konieczne było przerwanie obrad izb Kongresu i ewakuacja kongresmenów. W wyniku wydarzeń na Kapitolu śmierć poniosło 5 osób, a co najmniej 138 policjantów zostało rannych. Atak spotkał się ze zdecydowanymi reakcjami sprzeciwu zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na świecie, doprowadził do wszczęcia procedury impeachmentu wobec Donalda Trumpa, a przez Federalne Biuro Śledcze został uznany za akt krajowego terroryzmu.
Dlaczego to wydarzenie przypominam?
Ano z tej przyczyny, że u nas wystarczy już tylko mała iskierka by pisowska tłuszcza zaatakowała Sejm lub Senat Rzeczpospolitej i krew się polała. Mówicie, że przesadzam? No to poczekamy, co pokaże życie, - ale wszystko wskazuje na to, że PiS nie odda władzy bez walki.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo