Przed chwilą, w meczu Bayern-Augsburg Lewandowski zdobył 41 gola i pobił rekord Gerda Müllera.
Omal nie zszedłem na zawał, bo Lewandowskiego przez cały mecz kilku zawodników Augsburga obstawiało, a jednak pan Robert w ostatniej minucie spotkania strzelił rekordowego gola!
Zaś, jak pan Robert ustanowił rekord przypomniało mi się, że już raz, też w trakcie meczu piłkarskiego, byłem tak samo jak dziś dumny, że jestem Polakiem.
Było to w październiku roku 1957.
Pamiętam jak mama przyszła z pracy jakaś inna niż zwykle i zakomunikowała, że jedziemy na mecz z Rosją do Chorzowa.
W rozklekotanym zakładowym autobusie panowała atmosfera jakbyśmy jechali na wojnę. Pamiętam, że po przyjeździe na miejsce spojrzałem odruchowo w niebo, bo myślałem, iż nadciąga burza. Ale niebo było czyste, a grzmiał Stadion Śląski.
W miarę jak zbliżaliśmy się do trybun kultowego kolosa wzmagał się groźny pomruk zdradzonych w Jałcie Polaków.
Jako dwunastoletni chłopak nie do końca rozumiałem, co się dzieje.
Po chóralnym odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego na stadionie zawrzało jak w piekielnym kotle. To nie był doping, lecz desperacki krzyk protestu wydobywający się ze stu tysięcy gardeł.
Aż nadszedł ów pamiętny moment, gdy maleńki Gerard Cieślik pokonał po raz drugi Lwa Jaszyna strzelając główką zwycięskiego gola Ruskim.
Myślałem, że się niebo rozstąpiło.
Sto tysięcy ludzi zawyło ze szczęścia. Ludzie rzucali się sobie w objęcia, płakali z radości, poleciały w górę czapki, kapelusze, marynarki, torebki. Wszyscy krzyczeli Polska! Polska! Polska! Nigdy wcześniej nie byłem tak dumny z tego, że jestem Polakiem
Rozbrzmiewały toasty i bimber lał się strumieniami.
Wtenczas także po raz pierwszy zrozumiałem, hak harda jest nasza polska dusza, - a dziś się to potwierdziło po raz drugi.
Dziękujemy! Panie Robercie!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego kraju)
Post Scriptum
Najżałośniejszy komentarz:
@Antykodziarz [22 maja 2021, 21:03] do autora notki:
Gerard Cieślik zdobył tego gola dla reprezentacji Polski w meczu ze ZSRR.
A Robert Lewandowski dla niemieckiego klubu, w meczu ligi niemieckiej.
Ot taka mała różnica. Ale widocznie dla pana reprezentacja Polski jest tak samo ważna jak Bayern Monachium.
Najcelniejszy komentarz:
@Janusz1947 [22 maja 2021, 21:27] do @Antykodziarz:
Zależy jak patrzeć. Cieszą nas sukcesy rodaków pracujących w zagranicznych laboratoriach naukowych, w wiodących firmach technologicznych, obserwatoriach astronomicznych itp. To jest powód do dumy bo wykształcenie uzyskali w kraju i są cenieni za granicą. Zapytam naiwnie: a dlaczego pracują za granicą ? Nie mogliby w kraju ? W wybitnych polskich firmach znanych na całym świecie... No cóż, z tym jest jakby pewien mały problem.
I dlatego musimy się cieszyć z Lewandowskiego. Nawet jeżeli gra dla Bayernu...
................................
Lektura komentarzy wskazuje wyraźnie, że niestety, nawet w tak radosnym dniu dla Polaków, w którym Robert Lewandowski odniósł ogromny sukces rozsławiający Polskę w świecie, pośród Autorów komentarzy znaczącą część stanowią pisowscy zawistnicy będący modelowymi okazami zgorzknialców nienawidzących z definicji czyichkolwiek sukcesów, - nienawistnicy, o jakich młody polski historyk Michał Augustyn w eseju pt. „Bolszewicy polskiej prawicy ” – vide: http://liberte.pl/bolszewicy-polskiej-prawicy/ , a dokładniej jego fragmentu zatytułowanego: „Uwodzenie chama ” tak pisał, cytuję za Michałem Augustynem:
„Cham, czyli prymityw niezdolny do rozumienia czegokolwiek i dlatego zawsze łaknący prostych, często spiskowych wyjaśnień swojej nędzy, nienawidzący czyichkolwiek sukcesów, sfrustrowany sobą samym. Cham nienawidzący wszystkich elit i spragniony przynależności do jakiejś wspólnoty, bez zaangażowania w to osobistego wysiłku, niejako z klasowego, czy rasowego automatycznego przydziału. Ten cham stanowi właśnie o sile bolszewików polskiej prawicy. Wszystko jedno, czy rzeczywistość wyjaśni mu Ojciec Dyrektor Rewolucjonista razem z Robesspierem Pospieszalskim, czy zrobi to sam Jarosław Kaczyński, cham jest gotowy na uwiedzenie. On chce bezpieczeństwa z daleka od odpowiedzialności i wolności, od debat, również tych toczonych przez „rewolucjonistów”. Wizja świata musi być prosta i zawsze zawierać element tłumaczący status chama: jego nieudaczność i biedę. Ten polski cham nie zna historii Polski. Nie zna, bo nigdy się jej nie nauczył, nawet jeżeli ktoś nauczyć go jej próbował. Cham, choć historii nie zna, czuje się jednak patriotą. Bolszewickim patriotą. I Jarosław Kaczyński to wie. Dlatego tego chama dopieszcza, kokietuje, schlebia mu, stawia wyżej od niedawnych towarzyszy broni i wykreowanych w opozycji do łżeelit, służalczych wobec wodza i rewolucji, elit „patriotycznych”. Tak samo chama kokietowali pierwsi sekretarze PZPR…”, koniec cytatu.
Inne tematy w dziale Sport