Oprawa muzyczna - vide: https://www.youtube.com/watch?v=LyTRrQVC_6U
Portal internetowy DZIENNIK GAZETA PRAWNA – vide: https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8151875,banas-oswiadczenie-cba-czasy-bolszewickie-prowokacja-sluzb-nik.html informuje:
„Takie działania przypominają czasy bolszewickie. To w czystej postaci państwo policyjne, w którym rządzą służby a nie premier, prezydent czy parlament- oświadczył prezes NIK Marian Banaś. - Zapewniam, że do końca mojej kadencji będę bronił niezależności NIK i żadne prowokacje i fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą.
"Działania operacyjne Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta RP, które miały odbyć się w maju 2020 r." – powiedział Banaś…”
Podkreślił, że we wtorek NIK zapowiedział również opublikowanie 18 maja pełnej treści wyników kontroli.
"Funkcjonariusze CBA przeprowadzili przeszukanie w domu mojego syna – Jakuba Banasia, w ten sposób zakłócono spokój również mojej synowej, a sytuację tę szczególnie przeżyły moje wnuki. Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany i represjonowany wraz z całą rodziną " – powiedział Banaś…”
Mój komentarz.
Jak już mało, kto rozumiem, co obecnie czuje Marian Banaś, bo wciąż mam w pamięci, co przeżywa człowiek, gdy bolszewicka władza uderza w jego rodzinę.
Zaś, chcąc młodym Polakom uświadomić skalę bolszewickiej bezduszności, przytoczę teraz fragment mojej autobiograficznej powieści pt. „Magia namiętności ” – vide: http://www.portal.arcana.pl/Wielka-milosc-w-powiesci-krzysztofa-pasierbiewicza-magia-namietnosci,1218.html , cytuję:
„Krzysztof dołożył do pieca i począł odgrzebywać z pamięci wrosłe mu w serce i duszę traumatyczne wspomnienie, jak w roku 1952 oprawcy z Urzędu Bezpieczeństwa zadręczyli ich 46-cio letniego Ojca Akowca, a bezradna matka została z dwojgiem dorastających synów. Miał wtedy osiem lat, a jego starszy brat Jacek chodził do drugiej klasy jednego z najbardziej renomowanych krakowskich liceów.
Wrócił pamięcią do mrocznego czasu, kiedy ich ojciec, po ujawnieniu swej działalności akowskiej, nękany przesłuchaniami na bezpiece i bezustannymi rewizjami domowymi, zanim wyzionął ducha, zdołał jeszcze przetrwać dwa zawały, a matka, żeby zdobyć zagraniczne leki, sprzedawała rodową biżuterię, obrazy, porcelanę, dywany… A kiedy ojca zabrakło, zostali we trójkę w prawie pustych ścianach. Mama musiała pójść do pracy za nędzną pensyjkę, a chcąc związać koniec z końcem dorabiała po nocach pisaniem na maszynie. Żyli w bezustannym strachu, bo po śmierci taty ubecja jeszcze przez długi czas nękała mamę. Bieda piszczała z każdego kąta.
Szczęśliwym trafem, przedwojenni koledzy ojca, których wojna rzuciła na angielską emigrację, pomagali matce i od czasu do czasu przysyłali paczki z UNRRY. W jednej z nich przyszły modne wtedy na Zachodzie owerole, czyli dres, jakie wtedy nosili w trakcie polowych ćwiczeń angielscy piloci. Uszczęśliwiony brat poszedł w tym stroju do szkoły.
Jacek wrócił po lekcjach do domu, blady i jakoś dziwnie zmięty.
– Co się stało? – zapytała mama, podnosząc wzrok znad maszyny do pisania.
Brat nic nie odpowiadał.
– No mówże! Jacuś! Przecież widzę, że cię coś gryzie!
Zgnębiony chłopak w końcu zebrał się w sobie i odezwał się nieswoim głosem:
– Mamo! Ja już nigdy więcej nie pójdę do szkoły!
– Co takiego?! – krzyknęła przerażona matka.
– O nic więcej nie pytaj, mamo! – odparł.
– Chryste Panie! Jacuś! Mów natychmiast, co się stało!
Po dłuższym milczeniu, Jacek się w końcu przemógł:
– Dobrze! Powiem! Ale do szkoły już nigdy nie pójdę! – odrzekł drżącym głosem:
– Na lekcję wychowawczą przyszła pani dyrektorka, no, wiesz, ta partyjna aktywistka.
– I co? – pytała niecierpliwie mama.
– Jak mnie zobaczyła w tym angielskim dresie, okropnie się wściekła i powiedziała mi przy całej klasie...
Cały się trząsł walcząc ze sobą, żeby się nie rozpłakać.
– Co ci powiedziała? – dopytała matka, przeczuwając najgorsze.
Jacek długo nie mógł się opanować, aż w końcu wykrztusił łamiącym się głosem:
– Powiedziała mi: „Jak ty wyglądasz, błaźnie! Zawsze mówiłam, że takie szczeniaki akowskie trzeba było topić w wiadrze, zanim otworzą oczy ”.
A to wredna suka! – wyrwało się mamie, która nigdy nie używała takich słów.
– Cała klasa się ze mnie śmiała! – Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz nie mógł powstrzymać łez, - i uciekł do łazienki.
Niestety brat słowa dotrzymał. Do szkoły nie wrócił, ku rozpaczy matki, która nie umiała się pogodzić z myślą, że jej syn nie chce się kształcić.
Matka stawała na głowie, by go odwieść od tego zamiaru, lecz była bezradna, - gdyż rana zadana przez pezetpeerowską aktywistkę była zbyt głęboka.
Brat zrobił prawo jazdy i został kierowcą ciężarówki, a mamie, z rozpaczy, - po kilku latach pękło serce…”, koniec cytatu.
Od tamtego czasu minęło siedemdziesiąt lat.
I co?
Ano to, że pod rządami PiS-u wróciliśmy do czasów stalinowskich.
Ale mam już swoje lata, więc znam się trochę na ludziach i mój nos mi podpowiada, że chłodnooki Banaś to wyjątkowo twardy zawodowiec typu sycylijskiego mafiozo nigdy niewybaczającego tym, którzy zaatakowali jego rodzinę.
Dlatego uważam, że Banaś właśnie ruszył na wojnę z władzą nowogrodzką, czego dowodem są jego słowa, które wypowiedział po tym jak grupa trzymająca władzę rządu Morawieckiego zaatakowała jego syna.
Moim zdaniem, wzorem sycylijskich mafiozo, don Banaś przyczaił się i wyczekał na odpowiedni moment do ataku, jakim są narastające z dnia na dzień wewnętrzne konflikty w PiS-ie. A skoro się zdecydował zaatakować, to musi mieć odpowiednie materiały trzymające w szachu premiera Morawieckiego oraz ministrów Kamińskiego?, albo Ziobro?, albo jeszcze kogoś ważnego w państwie, o kim się dopiero dowiemy. Materiały, które zapewne skopiował i powierzył właściwym ludziom na wypadek, gdyby go aresztowano.
Zanosi się na wielką aferę przypominającą kultowy film gangsterski „Ojciec chrzestny ”, i coś mi się widzi, że tym razem tak się to skończy:
https://www.youtube.com/watch?v=1CDlBLvc3YE
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Rozmaitości