Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=aWQz6lrZ3Pw
Już w nowym roku 2021, wiatr wygnał z Krakowa smog i nad Królewskim Miastem zbudził się piękny słoneczny dzień.
Wstałem tedy wcześniej niż zwykle, a przy goleniu spostrzegłem w lustrze wymizerowaną kredowobiałą twarz, wypisz wymaluj, jak ów bladolicy księżyc, o którym w Balladynie pisał wieszcz Juliusz Słowacki.
I wtedy sobie uświadomiłem, iż wbrew temu, co śpiewała krakowska Czarna Madonna Ewa Demarczyk, nieprawdą jest, że można żyć bez powietrza, - a ja przez tę przeklętą pandemię, siedząc w domu odcięty od świata nie widziałem już słońca, co najmniej od miesiąca.
Wyłączyłem tedy telewizor, z którego sączyły się same toksyczne wiadomości, a także zgasiłem komputer, przed którym, marnowałem ostatnio czas z wiatrakami walcząc, - i wybrałem się na przedpołudniowy spacer.
Via Park Krakowski doszedłem na Błonia, skąd rozpościerał się widok na Wawelskie Wzgórze, gdzie bije serce Polski, - zaś na horyzoncie widniały kopce: Piłsudskiego i Kościuszki. Było dostojnie i pięknie.
Aż w pewnej chwili uświadomiłem sobie, iż to prawda, że „Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok ”, - bo poczułem na policzkach jeszcze nieśmiałe, ale już ciepłe promyki słońca wiszącego na niebie ciut wyżej, niż wczoraj.
I to jest właśnie ta wspomniana w tytule notki dobra wiadomość.
Tak! Tak! Kochani! Od Nowego Roku, już każdy następny dzień będzie odrobinę dłuższy, a światło coraz jaśniejsze i bardziej promieniste, - co wszystkim wątpiącym przywróci pewność, iż życie mimo wszystko potrafi być piękne!
Powiem więcej. Tej przywracającej młodość, wigor i energię optymistycznej wiary w lepsze jutro nic, ani nikt nam nie odbierze.
Wracając do domu zoczyłem w odludnym miejscu osłoniętą od wiatru wiatę z drewnianą ławką. Przysiadłem tedy na chwilę, zdjąłem maseczkę i wystawiłem twarz do słońca. Przymknąłem oczy i poczułem, iż życiodajne słoneczko z każdą minutą coraz śmielej głaszcze mnie po policzkach. I wtedy przypomniałem sobie słowa piosenki, którą zilustrowałem dzisiejszą notkę:
Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres
Iść, ciągle iść - tak bez końca
Iść, ciągle być w tej podróży,
Którą ludzie prozaicznie życiem zwą
Iść, zawsze iść jak najdłużej
Za plecami mieć nadciągającą noc…
Po powrocie do domu przejrzałem się w lustrze i postrzegłem, że wróciły mi rumieńce.
Będzie jeszcze pięknie!
Trzeba tyko ciągle iść w stronę słońca, - a nie w przeciwnym kierunku, w którym wiodą Polskę nienawidzący światła Jarosław Kaczyński oraz jego przyboczny zmurszałek i wiecznie chmurni halabardnicy.
Bo tylko, jeśli wybierzemy drogę ku słońcu, to wcześniej, czy później w naszej Ojczyźnie będzie więcej światłości, niż ciemności! Czego na Nowy Rok wszystkim Państwu życzę.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptium
Skoro Admini po długim namyśle uznali, iż ta notka to wyłącznie moja sprawa i zakwalifikowali notkę do kategorii tematycznej ROZMAITOŚCI – OSOBISTE, to w pewnym sensie na ich życzenie zmieniłem pierwszą pojednawczo optymistyczną wersję tekstu, - i dodałem akapit o Jarosławie Kaczyńskim i jego halabardnikach.
UWAGA!
Pierwszą wersję notki, bez akapitu o Jarosławie Kaczyńskim można przeczytać na Face Booku - vide: https://www.facebook.com/photo/?fbid=3991100580908850&set=a.608649822487293¬if_id=1609701062583306¬if_t=feedback_reaction_generic&ref=notif
Inne tematy w dziale Rozmaitości