Ilustracja filmowa: https://www.youtube.com/watch?v=BTpCHK7fkdI
Najpierw coś Państwu opowiem.
W roku 1958 dostąpiłem zaszczytu przyjęcia mnie w poczet uczniów elitarnej szkoły męskiej, nazywanej „Trzecim Zakładem imienia Jana Kochanowskiego w Krakowie ”. Celowo piszę „Zakładem ”, bowiem słowo „Liceum ” było zakazane, a chlubna nazwa „Zakład ” była zastrzeżona wyłącznie dla naszej męskiej szkoły średniej, o bezprzykładnie ostrym drylu wychowawczym narzucanym uczniom przez szkolną dyrekcję. W tym nieprzyjaznym wobec uczniów liceum słowo „koedukacja” miało wzbudzać w uczniach, jeśli nie obrzydzenie to przynajmniej politowanie, kpinę i pogardę. Zaś w naszej szkole panował wszechobecny terror oparty o kodeks niezliczonych nakazów, zakazów, kar oraz restrykcji.
W efekcie tego zamordyzmu chodziliśmy do szkoły niechętnie, a ponieważ z racji wieku młodzież jest przekorna, z wyjątkiem kilku nauczycieli, których uwielbialiśmy wyczuwając w nich intuicyjnie sympatię do uczniów, tolerancję i zrozumienie dla praw młodości, - nie znosiliśmy belfrów, dla których liczyły się tylko: rygor, zastraszanie i bezwzględna egzekucja kar za bodaj najdrobniejsze grzeszki, robiąc im na złość i na przekór.
I tak, im bardziej nam czegoś zabraniano, nakazywano i zakazywano, tym chętniej i odważniej lekceważyliśmy obowiązujący w szkole kodeks dyscyplinarny. To był nasz bunt przeciw ograniczaniu naszych praw do młodzieńczej wolności. Przykładowo. Jak nas zmuszano do noszenia szkolnych czapek oraz tarcz na marynarkach i płaszczach, to największym szpanem było obejście tego nakazu, czego nie rozumieli ciemiężący nas belfrzy, - a efekt tego był taki, że im częściej nas karano, tym bardziej byliśmy niepokorni i nieposłuszni.
Dlaczego o tym opowiadam?
Ano z tej przyczyny, że po wygraniu przez PiS wyborów w roku 2015, Jarosław Kaczyński wespół ze Zbigniewem Ziobro cofnęli Polskę właśnie do lat 50. ubiegłego wieku i zmienili nasz „ukochany kraj” w państwo neo-autorytarne, do złudzenia przypominające moje liceum sprzed grubo ponad półwieku. Nie będę dokładnie opisywał, co z Polski zrobili panowie Ziobro i Kaczyński, bo nie chcę rozwlekać notki, - lecz trzeźwo myślący obywatele doskonale wiedzą, co mam na myśli.
W nowogrodzkim państwie, zainfekowani uległą wobec każdej władzy komuszą mentalnością starsi i starzy obywatele stosunkowo łatwo dali się wziąć na lep świadczeń socjalnych i siedzieli cicho, jak mysz pod miotłą popierając władzę, która jak mówili „po raz pierwszy dała im do ręki konkretne pieniądze ”. Zaś młode pokolenie Polaków zdawało się mieć wszystko w nosie.
I tu panowie Kaczyński i Ziobro się przeliczyli, bowiem w młodych Polkach i Polakach od sześciu lat narastał bunt przeciwko coraz bardziej drakońskiej władzy dobrej zmiany, która przepychała po nocach w Sejmie coraz to nowe ograniczenia wolności obywatelskich w ramach restrukturyzacji sądownictwa. Przez dłuższy czas był to bunt skryty i chyba nawet przez młodych nieuświadomiony do momentu, kiedy pewien swej wszechmocy Jarosław Kaczyński wrzucił do pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego sprawę zaostrzającą aborcyjne kary i restrykcje. I to była iskra, która spowodowała gwałtowny wybuch niepohamowanej złości młodego pokolenia skierowanej przeciwko zgorzkniałemu, bezdzietnemu satrapie, który się zamachnął na ich prawo do wolności słowa i samostanowienia o ich ciele i życiu, a także losie ich przyszłych dzieci. Ten wybuch złości młodych Polaków był podobny nuklearnej reakcji łańcuchowej, - i protesty współczesnych „pięknych dwudziestoletnich” w sile setek tysięcy uczestników rozlały się po całej Polsce. A rozlały się z tej przyczyny, że młodzi ludzie sobie uświadomili, że Jarosław Kaczyński chce ich zmusić do pokochania Polski, której oni nie chcą, zaś minister spraw wewnętrznych i prokurator generalny w jednej osobie Zbigniew Ziobro może im nakazać praktycznie wszystko, co zechce.
A młodzi bardzo nie lubią, by im ktoś nakazywał, jakimi mają być obywatelami, Polakami i katolikami, - a także, jakim winni hołdować wartościom, żeby być Polakami lepszymi od gorszej reszty. I okazało się, że przebrała się miarka, a młodzi pokazali na ulicy, iż mają już dość arogancji władzy oraz wszechobecnej pisowskiej martyrologicznej smuty, zahaczających o śmieszność nadmiernie dętych rządowych patriotycznych uroczystości, apeli, wart honorowych, odsłonięć tablic i pomników, a także upozowanych na wiekopomne wydarzenia historyczne bombastycznych Mszy Świętych, na których nasi purpuraci straszyli ich „tęczową zarazą” oraz ideologią LGBT. I tak młodzi się zbuntowali i pokazali na ulicy, iż chcą, żeby ich życie było radosne, a nie ponure i smutne. Dlatego w sile setek tysięcy protestują teraz we wszystkich polskich miastach i miasteczkach.
Oburzacie się Państwo tym, co wyżej napisałem?
No, to jeszcze coś Państwu opowiem. W wieku licealnym tylko raz uciekłem z domu. A wiecie, dlaczego? Bo moja ukochana śp. Mama, wielka patriotka, która mnie zaprowadziła za rękę do Katedry Wawelskiej jak tylko nauczyłem się chodzić i powiedziała mi, że to jest nasz dom, w którym bije serce Polski, - zabroniła mi słuchać Beatlesów, gdyż twierdziła, że to jakieś zdziczałe wyjce rude, co do fryzjera nie chodzą i nie mają Boga w sercu, bo skaczą jak małpy i się jak jakieś dzikusy wydzierają. I choć były to już lata 60. moja kochana Mama przymuszała mnie, żebym z nią na naszym Steinwayu grał na cztery ręce i śpiewał w duecie ułańskie piosenki, w czasie, gdy cały świat wirował w rytmie rock and rolla, a mój najlepszy kumpel miał już płyty Elvisa Presleya, Billa Halleya i Chucka Berry’ego. I choć mamę kochałem nad życie, znielubiłem ją za to, że zabraniała mi słuchać muzyki, którą kochałem, - i uciekłem na kilka dni z domu, do mojego kumpla.
Ten sam błąd, co moja śp. Mama popełniają teraz Kaczyński, Ziobro, Macierewicz et consortes usiłując przymusić nasze młode pokolenie by kochało taką Polskę, jaką oni sobie wymyślili, nie biorąc pod uwagę oczywistej oczywistości, że młode pokolenie Polek i Polaków odbiera już na kompletnie innych niż oni falach postrzegając zupełnie inaczej niż Jarosław Kaczyński otaczającą ich rzeczywistość. A przecież przymuszanie młodych do kochania czegoś, czego oni kochać nie chcą, - jest zawsze przeciw skuteczne. I stąd właśnie się wzięły wielotysięczne protesty, które się po całej Polsce rozlewają, a jeśli Jarosław Kaczyński będzie nadal robił z dzisiejszej Polski lata 50. ubiegłego wieku, to młode pokolenie Polek i Polaków, wcześniej, czy później go zmusi do oddania władzy.
Nowogrodzka władza oburza się, że protestująca młodzież wykrzykuje brzydkie słowa w czasie protestów. I znowu się okazuje, że panowie Kaczyński, Macierewicz, Ziobro et consortes nie mają bladego pojęcie, jakim językiem się posługuje obecne młode pokolenie.
Więc, żeby się posłużyć konkretnym przykładem, - znowu coś Państwu opowiem.
We wrześniu 2013 napisałem na S24 notkę pt. „Dwie skrzypaczki ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/531236,dwie-skrzypaczki , w której tak pisałem:
„Idę sobie przez krakowski Rynek i z oddali widzę w promieniach słonecznych dwie śliczne dzierlatki. Inteligentne buzie, schludna aparycja, białe bluzki zapięte pod szyję, plisowane spódniczki i czarne lakierki, w ręku futerały od skrzypiec, rozszczebiotane i radośnie uśmiechnięte.
Ma klasę ta dzisiejsza młodzież! - pomyślałem sobie.
Azaliż, gdy się zbliżyły na odległość głosu, z niewinnych usteczek jednej z napotkanych skrzypaczek mięciuchno, jak puszek dmuchawca na wietrze sfrunęły do mych uszu słowa: „No, co ty! Nie pierdol! Chyba cię pojebało!..".
Przysięgam na zdrowie mojej jedynaczki, że wtedy opisałem autentyczne zdarzenie, którego byłem świadkiem. Zresztą ci, którzy jeżdżą autobusami i tramwajami zapewne wiedzą, że młodzi posługują się wulgaryzmami praktycznie bez żadnych ograniczeń i krępacji.
Nie twierdzę, że podoba mi się język, jakim posługuje się dzisiejsza młodzież. Ale takie są fakty, - zaś nazwanie przez Jarosława Kaczyńskiego protestujących dzieciaków „przestępcami” sprawiło, że młodzi w czasie swych protestów, nie znajdując słów na to, jak boleśnie ich obraził pan Prezes, - będą wykrzykiwać jeszcze gorsze przekleństwa.
Zaś prawda jest taka, że rządzący nie potrafią już znaleźć kodów komunikowania się z młodym pokoleniem Polaków, które porozumiewa się w języku kompletnie niezrozumiałym dla jajogłowych pisowskich decydentów, - a zdziwaczały Jarosław Kaczyński, który nie wychyla nosa ze swej dziupli nie jest już w stanie zrozumieć form komunikacji, jakie preferują młodzi obywatele podróżujący po Europie i Świecie. I trzeba powiedzieć otwarcie, że młodzi już nie trawią bogoojczyźnianego trucia i wiecznego marudzenia, doradzania, pouczania i moralizowania. Oni chcą by przekaz rządzących był krótki, konkretny, z podaniem jednoznacznych planów i rozwiązań narosłych problemów, - a w razie potrzeby wyrażony ostro, a nawet siarczyście.
Natomiast zmieniający zdanie po kilka razy dziennie złotousty premier Morawiecki nadal roztacza przed ludźmi fantasmagoryczne wizje Polski, która „zawsze wie lepiej” i o krok wyprzedza Europę, - co młodych Polaków w najlepszym razie napawa pustym śmiechem.
Reasumując powiem, że przyczynami złości protestujących, powtarzam "złości ", a nie nienawiści, co imputuje pisowska telewizja publiczna, - są: butny zamordyzm, anachroniczna mentalność i niezdolność rządzących do porozumienia się z młodym pokoleniem Polaków.
Mając tedy na uwadze, że Jarosław Kaczyński już się nie zmieni nasuwa się logiczny wniosek, iż wcześniej, czy później będzie musiał ustąpić miejsca młodym, bo to oni, a nie pan Prezes, - będą decydować, jakiej chcą Polski.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Notka znów zamieciona pod dywan przez nienadanie jej drugiego członu kategorii tematycznej. Smutne to, bo Salon24 coraz częściej stosuje metody niegdysiejszej instytucji państwowej o nazwie „Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk” z siedzibą w Warszawie przy ulicy Mysiej.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo