Motto:
Otwartość bywa w pewnych sytuacjach szkodliwa, ujawnia słabe strony, w które ktoś może uderzyć. Ale otwartość buduje bliskość w relacjach. Otwartość jest narzędziem mądrości skutecznym w odsłanianiu prawdy (Jadwiga Magnuszewska)
Uwaga! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!
Skąd ten tytuł?
Otóż, w mojej książce wspomnieniowej pt. „Epopeja helskiej balangi – GRUPA ” pisałem między innymi, cytuję:
"W Krakowie, Paryżu, Nowym Jorku...
żyją otoczeni zawsze gromadą „przyjaciół”
znający wszystkich „wybrańcy”
mający za sobą życie piękniejsze i lżejsze od snu.
Lecz za tę butną fanaberię musieli zapłacić na starość ceną samotności
gdyż ci łakomie zachłanni na życie koryfeusze wyzwoleńczej istoty szczęścia
żyli na tyle szaleńczo, wartko i beztrosko
iż nie zdążyli, a może nie chcieli spostrzec
że lato się kończy, słońce zaczyna powoli zachodzić
a oni zostali na plaży sami.
Ale ta „samotność”, była ich własnym, świadomym wyborem
bowiem ci z natury krnąbrnie wolni mężczyźni
mieli charaktery zbyt harde by się dać oprawić
w zbyt ciasne dla nich ramy zaściankowych konwenansów
którymi buńczucznie gardzili
i niefrasobliwie, nie bacząc na utarte kanony
czerpali z życia samo piękno i radość.
I choć zawsze wiedzieli
że za to cudownie „grzeszne” życie
trzeba będzie zapłacić
mieli się za bogaczy
gdyż w głębi duszy czuli
że skarbu świadomości życia przebytego pięknie
nikomu odebrać nie sposób.
Dlatego warto pomyśleć
czy owi „samotnicy”
nie byli de facto mniej samotni
niż ci
których w bogobojnych, roztropnych i bezpiecznych stadłach
przez całe życie męczyło
skwapliwie skrywane przed samymi sobą poczucie dokuczliwej duszności…", koniec cytatu.
I choć zaraz na moją głowę posypią się gromy zaryzykuję tezę, że z LGBT najzajadlej walczą niemający bladego pojęcia, czym rzeczywiście jest ta „tęczowa zaraza”, już przeżyci mężczyźni, którzy zniewoleni przez polski KK cały swój pozbawiony szerszych horyzontów żywot spędzili w jednym domu, z jedną żoną, z którą żyli po Bożemu chodząc, co niedziela do tego samego kościoła tak, - jak chcieli ich proboszcze.
Dlatego też, stali z czasem się zgorzkniałymi nienawistnikami, którzy zioną tak wynaturzoną nienawiścią do tych, którzy żyli, bądź chcą żyć bodaj odrobinę inaczej niż oni. Bo w czasie bezsennych nocy męczy ich zazdrosne odczucie, że też tak żyć mogli, ale nie umieli się swym proboszczom sprzeciwić.
Proboszczom, którzy częstokroć pędzili powiem przez grzeczność swawolny żywot, jaki w filmie „Tylko nie mów nikomu ” pokazali bracia Sekielscy, a drastyczną demoralizację polskiego KK zrozumiał nawet wzorowy katolik Tomasz Terlikowski.
Z demoralizacją Kościoła Katolickiego - patrz zdjęcie pod notką, - od lat walczy papież Franciszek, za co został znienawidzony przez "lud pisowski", co uważam za aktualnie największe polskie nieszczęście.
A teraz „ortodoksyjni pisowcy” mogą mnie rozdziobać na strzępy, - ja zaś idę sobie zrobić drinka i powspominać trochę, - bo ktoś, kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo