Przestroga filmowa: https://www.youtube.com/watch?v=Sv7kbtQChJA
Portal internetowy Salon24 news – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1056435,ambasada-usa-wspiera-spolecznosc-lgbt-teczowa-flaga-na-krakowskim-konsulacie informuje:
„Budynek ambasady USA w Warszawie został przyozdobiony tęczowymi flagami na znak solidarności z aktywistami LGBT. W tym roku z powodu pandemii koronawirusa nie odbędzie się coroczny Marsz Równości. Pracownicy konsulatu amerykańskiego w Krakowie również wywiesili symbol LGBT. Czerwiec jest "miesiącem dumy LGBT" - Amerykanie upamiętniają w taki sposób zamieszki z 1969 roku w Stonewall. Społeczność homoseksualna protestowała przeciwko nalotom policji w Nowym Jorku, m.in. na gejowski bar "Stonewall Inn". Wydarzenia sprzed ponad 50 lat uważa się za przełomowe dla społeczności LGBT, które pozwoliło się zjednoczyć różnym mniejszościom…”
Mój komentarz:
Na przełomie wieków XX/XXI Waldemar Łysiak pisał książkę pt. „RZECZPOSPOLITA KŁAMCÓW”, w której wieszczył nieuchronną katastrofę III RP budowanej na czterech post-komunistycznych filarach w osobach czworga dzieci Sartre’a: rozdającego za darmo zupę czerwonego harcerza Kuronia, przebiegłego genseka honorowego Geremka, rozmodlonego katolika postępowego Mazowieckiego i cwaniaka nad cwaniakami, świętego guru Michnika. I nie mylił się pan Waldemar, bo mimo tego, że było tak pięknie, a Polskę przedstawiano na mapie Europy, jako „zieloną wyspę” wiekuistej szczęśliwości, zaś polityka miłości Platformy Obywatelskiej wprawiała obywateli w zachwyt, - to żałosna kondycja dzisiejszej opozycji jest niezaprzeczalnym świadectwem, iż po rządach Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny i Ewy Kopacz, jak powiedział klasyk, - pozostało jedynie państwo teoretyczne oraz „Ch…j, dupa i kamieni kupa”. Natomiast rozpaczliwa szamotanina tego, co zostało z tak zwanej „totalnej opozycji” to już tylko przykre dla oka przysłowiowe „podrygi konającej ostrygi”.
Nasuwa się tedy mogłoby się zdawać logiczny wniosek, iż dobrze się stało, że Trzecią RP szlag trafił, - a władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość i jak wieszczyły media Jacka Kurskiego, - PiS docelowo zbuduje europejsko światową potęgę, jaką miała być Czwarta RP. I faktycznie nasz kraj rzeczywiście z dnia na dzień piękniał, sklepy i galerie handlowe aż kapały od wszelakiego rodzaju dóbr i bogactw, świetnie rozwijała się gospodarka, ludzie nieźle zarabiali, - i gdyby nie pandemia koronawirusa, to jakiś naiwniak mógłby zakrzyknąć: „żyć, nie umierać!”.
Ale, jak zastanowić się głębiej nad obecną strukturą zarządzania państwem przez Prawo i Sprawiedliwość to widać, że nasz kraj jest rządzony z tylnego siedzenia przez z całym dla niego szacunkiem podstarzałego Jarosława Kaczyńskiego wraz „radą starców”, w której skład wchodzą: wiernopoddańczy i samoprzylepny zmurszałek Ryszard Terlecki, pamiętający jeszcze wczesne zaranie epoki dinozaurów Porozumienia Centrum cichociemny senior Adam Lipiński, mocno leciwy post-komuszy watażka od mokrej roboty Stanisław Piotrowicz i również niemłody Marek Suski sprawujący nadzór, nad co prawda młodym, acz całkowicie zależnym od decyzji rzeczonej „rady starców” premierem Morawieckim. Słowem gostkowie nadający się już tylko jako eksponaty gabinetu figur woskowych PRL, jak nie gorzej.
A temu wszystkiemu daje przyzwolenie bezwolny prezydent Duda, nie bez podstaw przezywany "długopisem", bo podpisujący wszystko, co mu każe Jarosław Kaczyński.
Powiem więcej. Życie polityczne obecnej władzy rozgrywa się głównie przed ekranami TVP Info i TVP1, na terenowych spotkaniach przedwyborczych, w Klubach Gazety Polskiej, Warszawskim Klubie Ronina, krakowskim Klubie Wtorkowym, a także w salach parafialnych całej Polski. I nie da się ukryć, że we wszystkich tych miejscach średni wiek uczestników tych patriotycznych spotkań wynosi ponad 70 lat, ze wskazaniem na osiemdziesiątkę, zaś ludzi młodych można policzyć na palcach, najczęściej jednej ręki. Słowem opisana przez Łysiaka RZECZPOSPOLITA KŁAMCÓW została z czasem zastąpiona RZECZPOSPOLITĄ STARCÓW, w której wciąż nie ma miejsca dla rzeczywiście zdolnych, asertywnych i otwartych na świat młodych Polaków.
Ktoś może powiedzieć, że to dobrze, bo ludzi sędziwego wieku cechuje mądrość wynikająca z życiowego doświadczenia.
Owszem, tak zawsze było, ale już nie jest. A dlaczego?
Bo, jeśli tylko są środki finansowe, zapóźnienia natury technologiczno gospodarczej można nadrobić w ciągu jednej dekady, czego dowodem może być fakt, iż obecnie, pod względem konkurencyjności w Europie wyprzedzają nas tylko producenci niemieccy. Znacznie gorzej natomiast przedstawia się sprawa „przestawiania się” na tak zwane „nowoczesne myślenie”, gdyż zmiany ludzkiej mentalności mają ogromną bezwładność, a tempo tych zmian zależy od wieku generacji takim zmianom poddawanej. I opierając się na własnych obserwacjach jestem skłonny zaryzykować tezę, że obecne pokolenia „60 Plus” są już mentalnie niereformowalne, bądź reformowalne w stopniu poważnie ograniczonym.
Dlaczego?
Bowiem ludzie tej kategorii wiekowej nie są już w stanie się dostosować do nienotowanego dotąd w historii przyśpieszenia rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje. Tak. Tak. Nieomal z dnia na dzień pojawiła się w naszym życiu skok cywilizacyjny obejmujący swym zasięgiem dosłownie cały świat, wnikający do wszystkich instytucji, łącznie z rządowymi. Ale te nowe warunki pociągnęły za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian. Niestety, wielu ukształtowanych w czasach PRL-u reprezentantów pokolenia „60 Plus”, nota bene zajmujących nadal większość stanowisk kierowniczo-decyzyjnych w naszym państwie nie jest już w stanie nadążyć za bezprecedensowym cywilizacyjnym przyśpieszeniem rozwoju współczesnego świata. Bowiem nigdy dotąd w historii nie było takiej przepaści pokoleniowej. Młodzi poruszają się jak rybki w wodzie w cyberprzestrzeni, która dla ludzi starszych jest labiryntem, w którym po kilku krokach się gubią. Młodym Polakom za przeproszeniem wiszą spory polityczne i odwieczny konflikt między PIS-em i Platformą. Powiem więcej, oni tę anachroniczną i nieżyciową paplaninę w wykonaniu zalatujących zleżałą naftaliną PO-PIS-owych leśnych dziadków po prostu odrzucają, tak, jak organizm obce ciało. Bo rzecz w tym, że zmieniły się radykalnie kody komunikowania się młodych ludzi, którzy porozumiewają się w języku dla zgredów niezrozumiałym. Bo młodzi chcą, żeby było krótko, zwięźle, na temat, dosadnie, a przekaz był zgodny z formami komunikacji jakie oni preferują. Bez trucia, marudzenia, toksycznej martyrologii, nachalnego patriotyzmu, wiecznego doradzania, pouczania i moralizowania. Oni chcą żeby było normalnie, po ludzku, - szybko, migawkowo, a jak trzeba to ostro i siarczyście.
Przekładając to na świat polskiej polityki najwyższy czas powiedzieć, iż prawda jest taka, że od jesieni 2015 wspomniana na wstępie nowogrodzka „rada starców” Jarosława Kaczyńskiego złożona z działaczy niewychylających nosa poza progi swoich politycznych gabinetów, - nie zdaje sobie sprawy, że się kompletnie oderwała od otaczającego ich świata, że owi szacowni „seniorzy” nie mają bladego pojęcia, na jakim poziomie „robi się” obecnie światową politykę i jakich narzędzi do tego używa. Że jako ludzie mentalnie ukształtowani w dobie PRL-u w dzisiejszej rzeczywistości są bezradni, jak dzieci we mgle. Że w ich mniemaniu chcąc dobrze dla Polski po prostu nie nadążają już niestety za przyśpieszeniem rozwoju cywilizacji światowej, jakie nastąpiło w ostatnim trzydziestoleciu. A niestety, stare nawyki, które są drugą naturą człowieka, jeśli w ogóle można, bardzo trudno zreformować. A członkowie „rady starców” Jarosława Kaczyńskiego, łącznie z panem Prezesem, codziennie, od lat chodzą, lub jeżdżą na Nowogrodzką i do swoich politycznych biur tą samą trasą, zaś w pracy, w tym samym od niepamiętnych czasów rytmie, każdy ich dzień jest niezmiennie taki sam, zaś oni już dawno zatracili umiejętność racjonalnego postrzegania otaczającej ich rzeczywistości.
Na to wszystko nakłada się jeszcze paniczny strach rzeczonej nowogrodzkiej „rady starców” czującej na karku oddech młodych wilków. W efekcie niepodlegający praktycznie żadnej kontroli, bądź weryfikacji członkowie rzeczonej strupieszałej rady, - miast politykami najzdolniejszymi, otaczają się nieszkodliwymi dla niej miernotami.
Ktoś teraz powie, proszę te pańskie tezy uzasadnić jakimś konkretnym przykładem.
Proszę bardzo. Myślę że najlepszym przykładem jest właśnie stanowisko w sprawie LGBT Ambasady Amerykańskiej w Warszawie i Amerykańskiego Konsulatu w Krakowie.
A, co w tej sprawie ma do powiedzenie rządząca partia Prawa i Sprawiedliwości?
LGBT u nas? Chyba po naszym trupie!, - grzmi Jarosław Kaczyński! Zaś abp Jędraszewski z kadzidłem w ręku i upiorną miną straszy Polaków „tęczową zarazą”, a polski Kościół Katolicki oszołomów walczących przeciwko LGBT kreuje na najgorętszych polskich patriotów zasługujących na miejsce w panteonie naszych bohaterów narodowych.
Ale to jeszcze nie koniec tego bogoojczyźnianego horroru.
W toczącej się właśnie kampanii prezydenckiej, PiS swoim orężem zrobiło (Sic!) właśnie walkę przeciwko LGBT, zaś ubiegający się o reelekcję prezydent Duda, żeby się niosło po całej Polsce, - na całe gardło wrzeszczy o społeczności LGBT:
„Próbuje nam się wmówić, że to ludzie (długa pauza), - a to jest po prostu ideologia”
Resztę sami sobie Państwo dopowiedzcie.
Krzysztof Pasierbiewicz ( em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka