Pytacie Państwo, co to za dziwaczny tytuł? Już wyjaśniam. Jak wiadomo prezydent USA Donald Trump i prezydent Polski Andrzej Duda spotkają się 24 czerwca w Waszyngtonie. I musicie Państwo przyznać, iż raczej się nie zdarza w państwach demokratycznych, że na trzy-cztery dni przed wyborami prezydent kraju jedzie do innego kraju i opuszcza kampanię wyborczą. Mając tedy na uwadze błyskawiczne tempo tej wizyty można zażartować, że prezydent Duda jedzie do prezydenta Trumpa "na kolację".
A teraz wyjaśnię, dlaczego „przy chanukowych świecach”, - oczywiście to nie ten czas, ale jest to moja licentia poetica, a poza tym pan prezydent gdyby tylko mógł uczyniłby Chanukę świętem całorocznym, o czym świadczy jego wrodzone zacięcie do palenia świeczek.
W dniu 6 lipca 2017, w historycznym przemówieniu wygłoszonym u stóp Pomnika Powstania Warszawskiego, Donald Trump nawiązał do wiekopomnych słów Jana Pawła II wygłoszonych do Polaków w dniu w dniu 2 czerwca 1979 na ówczesnym Placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!....”. A gdy w chwilę później amerykański Prezydent przywołał słowa polskiej pieśni religijnej „My chcemy Boga” odśpiewanej w czasie wizyty polskiego papieża w Warszawie przez setki tysięcy Polaków, myślałem, że mi serce ze wzruszenia pęknie, - bo tak pięknie wtedy mówił do Polaków prezydent amerykański.
Tyle o przemówieniu Donalda Trumpa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego, które wtenczas wywarło na mnie ogromne wrażenie, ale jak później pokazało życie wiele wskazuje na to, że się wtedy dałem Donaldowi Trumpowi wziąć pod bajer.
Bo w międzyczasie okazało się, ile były warte tamte słowa amerykańskiego prezydenta i pozwólcie, że przypomnę, co się wydarzyło od tamtego czasu. Na wstępie wymienię niektóre tytuły z polskiej prasy: „Kneset obradował na Wawelu ”; „Prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę 447 ”; „Restytucja mienia ofiar Holocaustu otwarta ”; „IPN nabiera wody w usta w sprawie ustawy 447 ”; „Tajne negocjacje wokół roszczeń żydowskich. Wyciekła notka MSZ "; „Atak na polskiego ambasadora w Izraelu ”; „Ambasador Azari tonuje sytuację ”; „Izraelska delegacja jednak przyjechała do Polski? Rozmowy bez udziału rządu. Sprawa dotyczy ustawy 447 ”; „Ambasador Mosbacher kokietuje Polaków wizami ”; „Winnicki: Sprzedaliście Polskę Żydom! Marszałek Kuchciński wyłącza mikrofon ”; „Był Sejm, teraz Pałac Prezydencki. Andrzej Duda zapalił chanukowe świece”…, itd., itp., itd.
A konkretnie mam na myśli podrywające autorytet rządu Prawa i Sprawiedliwości brutalne ustawienie do pionu władz polskich przez Kongres Stanów Zjednoczonych w sprawie ustawy o IPN-ie dokonane wskutek interwencji Izraela; niepoprzedzone konsultacjami ze stroną polską (dlaczego?) podpisanie przez prezydenta Donalda Trumpa ustawy 447; przysłanie do Warszawy nowej pani Ambasador, co traktuję za policzek dla Polski; spotkanie prezydentów Trumpa i Dudy na żółtych fotelach w Białym Domu, które pokazało, jak mało Polska znaczy dla Stanów Zjednoczonych, a Donald Trump to przede wszystkim biznesmen, a dopiero potem prezydent – vide sprzedanie Polsce za ciężkie pieniądze samolotów F35 oraz dzisiejsze zapowiedzi, że mamy kredytować jakimiś astronomicznymi pieniędzmi wyjęty spod jurysdykcji amerykański kontyngent wojskowy przerzucony z Niemiec do Polski.
Więc, co tu dużo mówić, zaproszenie walczącego o reelekcję prezydenta Dudy do Białego Domu na trzy dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich może być słusznie uznane za naruszającą światowe obyczaje demokratyczne ingerencję prezydenta Trumpa w proces wyborczy w Polsce, zaś tłumaczenie tego faktu wzajemnym sojuszem i partnerskimi stosunkami polsko amerykańskimi to mówiąc kolokwialnie „pic na wodę fotomontaż”.
Myślę tedy, że Polacy powinni jeszcze przed wyjazdem zapytać prezydenta Dudę, po co rzeczywiście jedzie w przyszłym tygodniu do amerykańskiego prezydenta?
Kończąc powiem, że bardzo miło się słucha słów Donalda Trumpa o przyjaźni polsko-amerykańskiej oraz jego komplementów, jak bardzo kocha polskich krakowiaków i górali, ale chciałbym w tym miejscu przestrzec, że jak pokazało życie, - amerykański prezydent ponad wszystko miłuje górali z góry Synaj i radziłbym o tym nie zapominać tym wszystkim użytecznym idiotom, którzy myślą, że Polska jest dla Stanów Zjednoczonych rzeczywiście najważniejszym sojusznikiem, - a jakby, co, do czego przyszło, to amerykańscy żołnierze będą krew przelewali za Polskę.
Być może moje podejście do sprawy jest zbyt nieufne, ale urodziłem się pod sam koniec wojny i odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska była źle rządzona, a moja ojczyzna wykorzystywana przez wielkie mocarstwa. Więc wolę na zimne dmuchać.
Powiem więcej. Doskonale pamiętam czasy przyjaźni polsko-radzieckiej i to wszystko, co wtedy bajdurzyli nasi pierwsi sekretarze partii począwszy od Władysława Gomułki. Jak przed wyborami spotykali się ze sobą pierwsi sekretarze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, zaś armie zaprzyjaźnione odbywały w takich właśnie przedwyborczych okresach pokazowe manewry bojowe, - vide właśnie rozpoczęte w Drawsku Pomorskim manewry zaprzyjaźnionych armii polsko-amerykańskich Defender-Europe 20, którymi od rana do wieczora chwali się minister Błaszczak – vide: https://szczecin.se.pl/galeria/dom-jutra-ikea-w-szczecinie/gg-4WjP-mJKP-kGHs/gp-w93M-VMXA-rzKP .
Powiem jeszcze więcej. Gdy patrzę jak nasza dzisiejsza telewizja publiczna karmi obywateli uwłaczającymi inteligencji i przypominającymi gry komputerowe przygłupimi amerykańskimi filmami, których szlachetni i niosący pokój światu bohaterzy zawsze zwyciężają praktycznie bez strat własnych, - przypominają mi się czasy podstawówki, jak w latach 50. ubiegłego wieku, w ramach inwigilacji młodych polskich mózgów, - obowiązkowo musieliśmy chodzić ze szkołą do kina na tak zwane „poranki”, a na kinowym ekranie pokazywano nam propagandowe filmy radzieckie, których bohaterowie również zawsze zwyciężali, bo ich się kule nie imały.
Tak! Tak! Znów wszystko, jak w czasach zdawało się bezpowrotnie minionych, - tylko ludzie przefarbowani i sojusznik zmieniony.
A „ciemny lud”, tak jak dawał się robić w bambuko za komuny, tak i dzisiaj kupuje na pniu tę grubymi nićmi szytą propagandową ściemę.
Ale co tam ja, - pyłek marny. Więc pozwólcie Państwo, że zakończę notkę cytatem z Norwida:
„Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest.
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...” (Z listu Cypriana Kamila Norwida do Michaliny Dziekońskiej z 14 listopada 1862 roku)
Resztę już sobie Państwo sami dopowiedzcie.
Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Jeszcze o jednym zapomniałem napisać. Mając na uwadze spadające notowania prezydenta Trumpa w USA, a także spadkowy trend notowań prezydenta Dudy w Polsce, chciałbym zauważyć, że tonący w żadnym razie nie powinien ratować tonącego, bo wszyscy rozsądni ludzie wiedzą, czym to się zazwyczaj kończy. I tak sobie myślę, że zamorska wyprawa prezydenta Dudy może się dla niego okazać boleśnie przeciw-skuteczna, - tak jak odwrócono się od Tuska po tym, jak zostawił swoich bez opieki.
Inne tematy w dziale Polityka