echo24 echo24
905
BLOG

W Wielką Sobotę, pragnę coś przypomnieć panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie

echo24 echo24 Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

W dniu 9 kwietnia 2016 w notce pt. „Czułem, że coś ważnego się dzieje na Wawelu ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/705442,czulem-ze-cos-waznego-sie-dzieje-na-wawelu pisałem między innymi, cytuję:

Jutro w całej Polsce odbędą się uroczyste obchody upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej. Długo się zastanawiałem, jakimi słowy można by uhonorować ofiary tej narodowej apokalipsy. Pisałem, kreśliłem, poprawiałem, odkładałem zmięte kartki i zaczynałem od nowa. Ale zawsze czegoś brakowało, wciąż było nie tak. Aż mi Pan Bóg podsunął myśl, by przy okazji tej tragicznej rocznicy przypomnieć pewne historyczne zdarzenie mówiące o tym, że w walce o Polskę nie wolno się poddawać nawet w najtrudniejszych momentach.

Otóż w dniu Wszystkich Świętych 2014, w owym ponurym czasie, kiedy wyzuci z poczucia przyzwoitości butni politycy Platformy Obywatelskiej upokarzali dotkliwie ówczesną prawicową opozycję, a polscy patrioci stracili nadzieję na Ojczyznę swoich marzeń, składaliśmy kwiaty od krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) u stóp sarkofagu Lecha i Marii Kaczyńskich w wawelskiej Krypcie Prezydenckiej. Przypadek sprawił, że pośród garstki osób zebranych wtenczas w tym kultowym miejscu stałem pomiędzy panią prof. Janiną Milewską-Duda i jej synem Andrzejem, a tuż obok przystanął pan profesor Andrzej Nowak z Wydziału Historycznego Wszechnicy Jagiellońskiej, który wygłosił wówczas krótką, acz według mnie dziejową mowę godną przypomnienia w przeddzień jutrzejszej Rocznicy właśnie, cytuję fragmenty za panem profesorem: 
„„Jesteśmy tu, kiedy wydaje się, że trudno już złożyć na nowo ten polski dom tak psuty od środka i tak atakowany od zewnątrz (...) Myślę, że to, co zrobił śp. Lech Kaczyński by przywrócić nam poczucie dumy, by przywrócić nam tę postawę wyprostowanych wśród tych, którzy upadli na kolana nie przed Bogiem, ale przed bożkami i przed bożkiem siły przede wszystkim. Że to, co zrobił śp. Prezydent Kaczyński jest dla nas dzisiaj natchnieniem najbardziej aktualnym, byśmy się nie poddawali - żebyśmy nie upadli. Kiedy spotykamy się tutaj w tym nielicznym gronie myślę, że może za rok będzie tutaj tłum, bo zmieni się koniunktura polityczna. Może za pięćdziesiąt albo sto lat będą tu znowu nieliczni ludzie, ale niezależnie od tego ilu ludzi będzie tutaj przychodziło, to ten obowiązek płynący z dzieła życia śp. Prezydenta Kaczyńskiego i jego Małżonki, z dzieła życia tych wszystkich duchów wielkich Polaków, którzy znajdują tutaj na Wawelu swój ziemski spoczynek będzie dla nas siłą, która nie pozwoli Polsce upaść, jak długo będzie tutaj, chociaż jeden Polak przychodził, żeby czerpać siłę do niesienia tego, co Zbigniew Herbert tak pięknie w swoim wierszu nazwał po prostu miastem, państwem miastem, Polską…””
, koniec cytatu.

Słuchając wtenczas słów pana profesora Nowaka nie wiedziałem jeszcze, że stoję obok Prezydenta Rzeczpospolitej, ale czułem, że coś bardzo ważnego się dzieje w Krypcie Prezydenckiej.

I sprawdziły się słowa pana profesora Andrzeja Nowaka, bo tak, jak powiedział rok później zmieniła się koniunktura polityczna i Andrzej Doda został Prezydentem Rzeczpospolitej, a PiS wygrał wybory parlamentarne.

Ja zaś w dniu 13 listopada 2015 notce pt. „Nie myślałem, że dożyję Polski moich marzeń ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/679567,nie-myslalem-ze-dozyje-polski-moich-marzen tak pisałem, cytuję:

Politycy zamienili nasz kraj w jeden wielki dom wariatów, a Polska wkroczyła w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura.
PIS właśnie wygrał wybory. Ale nie oszukujmy się i powiedzmy otwarcie, że niezależnie od bezspornie gigantycznej pracy wspomaganej przez Jarosława Kaczyńskiego Beaty Szydło i jej sztabu wyborczego, paradoksalnie, PiS wygrał te wybory w dużym stopniu dzięki Platformie Obywatelskiej, która w kampanii wyborczej odsłoniła swoje prawdziwe oblicze pokazując, że głoszona przez nią polityka miłości zmieniła się z czasem wynaturzoną nienawiść do prawicy, nienawiść, która osiągnęła tak irracjonalne rozmiary, że straszenie PiS-em przestało działać.

Nie oszukujmy się jednak i powiedzmy szczerze, że ludzie żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, mimo, że Jarosław Kaczyński po wygranych wyborach zapowiedział, że nie będzie zemsty i odwetu, nie zaczną z dnia na dzień kochać tych, którzy ich przez ostatnie lata w ordynarny i brutalny sposób wyśmiewali, lżyli i poniżali odżegnując od czci i wiary. Bo po prostu "dorzynania watah" i sikania na znicze złożone pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim po smoleńskiej tragedii narodowej zapomnieć się nie da. Na szczęście tych, którzy sikali nie będzie już w nowym Parlamencie, bo im Polacy właśnie czerwoną kartkę pokazali przy urnach wyborczych.

Słowem Polsce potrzebne jest teraz jak powietrze pojednanie narodowe, jako warunek sine qua non by polskie sprawy rzeczywiście ruszyły do przodu. Co oczywiście nie znaczy, że o tym, co było złe należy zapomnieć, a wręcz przeciwnie ci, którzy dopuścili się czynów niegodnych powinni ponieść stosowne i przewidziane prawem konsekwencje. I choć gromy spadną mi teraz na głowę, jako prawicowemu blogerowi zaryzykuję stwierdzenie, że PiS do takiej powszechnej zgody nie jest w stanie doprowadzić, bo mówiąc zwyczajnie po ludzku jego działacze, szczególnie ci starsi, jak Terlecki, Kuchciński, Lipiński, którym nadal powierzono stanowiska decyzyjne w państwie nie zmienią już mentalności obciążonej zaszłościami jeszcze z czasów komuny.

Co zatem robić?

Otóż uważam, że w zaistniałej sytuacji Polaków może ze sobą pojednać młody prezydent Duda, który pomagając PIS-owi w kampanii parlamentarnej spłacił już dług wdzięczności wobec Jarosława Kaczyńskiego za wystawienie jego kandydatury w wyborach prezydenckich. I choć zabrzmi to dla niektórych szokująco uważam, że właśnie teraz, po wygranej PIS-u, pan prezydent Duda powinien się od partii Jarosława Kaczyńskiego formalnie odpępowić, podobnie jak przed kilkoma laty zdystansował się od Unii Wolności - i publicznie zadeklarować, że czyni to w imię tego, iż rzeczywiście, a nie tak, jak prezydent Komorowski, chce być prezydentem wszystkich Polaków.

Powiem więcej. Paradoksalnie, w realizacji tego wielkiego wyzwania prezydentowi Dudzie może pomóc fakt, że karierę polityczną zaczynał w partii premiera Mazowieckiego, co mu kiedyś wytknąłem na blogu, lecz jednak po głębszym przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że ta zaszłość teraz może mu teraz pomóc w odzyskaniu sympatii światka platformerskiego, które jego przejście z Unii Wolności do PIS-u potraktowało, jako zdradę.

Słowem uważam, że głęboko zwaśnionych Polaków jest w stanie pogodzić tylko niezależny od partyjniackich układów prezydent – byle tylko „pokonana” Platforma i „zwycięski” PiS potrafiły się zdobyć na to, by mu w tym fundamentalnym dla losów Polski przedsięwzięciu nie przeszkadzać…”, koniec cytatu.

Tyle cytatów, a teraz do rzeczy:

Wygląda tedy na to, że już niedługo tylko ostatni Mohikanin Jarosław Kaczyński będzie chciał, żeby wybory prezydenckie odbyły 10-go maja.

Wszyscy analizują polityczne aspekty za i przeciw majowym wyborom, ja natomiast postanowiłem przeanalizować przyczyny psychologiczne zdawać by się mogło irracjonalnego uporu Jarosława Kaczyńskiego, by wybory prezydenckie odbyły się jak najszybciej.

Niedawno w telewizji TVN24 wyświetlono reportaż Ewy Ewart pt. "Koronawirus w Wuhan. Zamknięte miasto", w którym oprócz makabrycznych i budzących grozę scen pokazujących ludzi umierających na ulicach pokazano także gniew obywateli przeciwko władzy, która ich zdaniem ponosi winę za ich nieszczęście.

Po obejrzeniu tego reportażu przypomniałem sobie książkę Alberata Camusa pt. „Dżuma”, którą czytałem w młodości i pamiętam, jak wielkie wrażenie wywarły na mnie opisy zachowań ludzi dotkniętych pandemią, ich przeżyć związanych z walką o przetrwanie, separacją od rodziny, śmiercią najbliższych, obcowaniem z widmem śmierci i brakiem środków do życia oraz stałym poczuciem zagrożenia. Dzięki książce Camusa zrozumiałem, że społeczeństwo dotknięte zarazą, któremu zagląda w oczy widmo śmierci jest jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, a zachowania ludzi w takich okolicznościach bywają irracjonalne i kompletnie nieprzewidywalne. Zaś co bardzo ważne, ludzie ogarnięci paniką zaczynają podświadomie szukać winnych swojego nieszczęścia. A wtedy miłość do władzy może się z dnia na dzień przerodzić w nienawiść. Zaś, gdy władzy zabraknie pieniędzy, suweren będzie dla niej bezlitosny!

W Polsce ogarniętej pandemią koronawirusa paniki jeszcze niema, ale dane statystyczne wskazują, że ilość zakażonych z każdym dniem rośnie, a nawet minister zdrowia mówi, że najgorsze dopiero przed nami i nikt nie wie jak to się skończy. Ale skoro sondaż IBRiS wykazał, że przełożenia majowych wyborów chcą już nawet, co rozsądniejsi wyborcy PiS to znaczy, że nasze społeczeństwo zaczyna rozumieć powagę sytuacji, - a ludzi ogarnia strach, - i panicznych zachowań obywateli nie można wykluczyć.

Powiem więcej. Jeśli walka z pandemią koronawirusa wymknie się spod kontroli rządzących, co w katastrofalnej kondycji polskiej służby zdrowia jest wielce prawdopodobne, - to nasze społeczeństwo również zacznie szukać winnych swojego nieszczęścia. I wtedy może nastąpić „Armagedon” partii rządzącej, a złość ludu może się obrócić przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego wielu ludzi utożsami z tym kimś, kto się upierał przy majowych wyborach narażając tym samym tysiące Polaków na utratę zdrowia i życia.

O tym wszystkim doskonale wie Jarosław Kaczyński. I dlatego właśnie moim zdaniem pan Prezes tak się śpieszy z tymi majowymi wyborami, gdyż jest człowiekiem bardzo inteligentnym, który zdaje sobie sprawę z tego, co może go czekać, jeśli PiS władzę utraci. I to z tej przyczyny Jarosław Kaczyński chce wyborów prezydenckich jeszcze w maju, - na zasadzie: na zasadzie "po nas choćby potop".

Więc przestrzegam! Suweren krzyczy rozpaczliwie: "terrain ahead!  "; "pull up! ”; "pull up!  "; "pull up!", - a obłąkany żądzą władzy Jarosław Kaczyński prowadzi naród prosto na brzozę!

A teraz słowo do pana prezydenta Andrzeja Dudy.

Wielce Szanowny Panie Prezydencie!
Jutro Wielka Niedziela, więc nie będę oceniał, czy i w jakim stopniu zdołał Pan sprostać wyzwaniu bycia prezydentem wszystkich Polaków, jakie przed Panem postawił Bóg, Honor i Ojczyzna.

Ale na litość Boską! Nie upierajcie się przy majowym terminie przeprowadzenia wyborów prezydenckich w czasie pandemii koronawirusa, bo jeśli przez te wybory zakazi się i umrze bodaj jeden obywatel, to naród obwini za to Pana, Panie Prezydencie, - a Pan chcąc nie chcąc zapisze jedną z najczarniejszych kart naszej historii i wielowiekowego chrześcijańsko narodowego dziedzictwa kulturowego Rzeczpospolitej.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka