UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!
Ilustracja filmowa: https://i.postimg.cc/jd1Tc20L/lichocka.gif
Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=a2HjQew8eoQ
Kampanie wyborcze mają to do siebie, że o wyniku wyborów decyduje zwykle jakiś punkt zwrotny, który przesądza o zmianie preferencji politycznych potencjalnych wyborców. I choć w trakcie kampanii wyborczych pracują sztaby analityków i ekspertów badających nastroje społeczne, sondaże, trendy et consortes, to często takim punktem zwrotnym bywają wydarzenia z pozoru błahe i nieistotne.
Nie wiem, czy pamiętacie Państwo, że takim punktem zwrotnym w kampanii parlamentarnej 2015 była afera podsłuchowa, kiedy to nagrano rozmowy ważnych polityków Platformy Obywatelskiej w restauracji Sowa & Przyjaciele. Ale co ciekawe, o wyniku wyborów ostatecznie zadecydowały wtedy nie tyle kompromitujące Polityków Platformy podsłuchane rozmowy, lecz słynne „ośmiorniczki”.
Dlaczego?
Bo nieinteresujący się, na co dzień polityką szeregowi wyborcy nie analizują sytuacji politycznej, tylko głosują na tych, których lubią, bądź przeciwko tym, do których czują niechęć, - co z kolei zależy od tego, co się w ich podświadomości zakoduje pozytywnie, bądź negatywnie. I tak, z pozornie irracjonalnych przyczyn, w podświadomości szeregowych wyborców głosujących przeciwko Platformie Obywatelskiej w roku 2015 zakodowały się negatywnie właśnie te nieszczęsne „ośmiorniczki”, które stały się dla symbolem rozpasania zażerających się frykasami zdegenerowanych pasibrzuchów Platformy Obywatelskiej, - choć jak wszyscy wiemy ośmiorniczki są tańsze od krewetek. A jednak to te „ośmiorniczki” właśnie przewijały się setki razy w przedwyborczej debacie publicznej i choć zdaje się to być irracjonalne, to te skorupiaki właśnie stały się punktem zwrotnym rzeczonej debaty, - i to one zadecydowały o finalnej klęsce zdawało się niemającej, z kim przegrać Platformy Obywatelskiej. I choć incydent z „ośmiorniczkami” wydarzył się na wiele miesięcy przed zakończeniem kampanii wyborczej ludzie tych "ośmiorniczek" nie zapomnieli. To jest właśnie ów psychologiczny kazus, kiedy z pozoru mało istotny incydent jest w stanie zniweczyć misterną i długą pracę sztabów wyborczych oraz socjotechnicznych ekspertów.
Po klęsce wyborczej Platformy Obywatelskiej w jesiennych wyborach 2015 władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość.
I co?
Rozbestwiony przewagą sejmową PiS zaczął umacniać swoją władzę przejmując po kolei wszystkie kluczowo ważne państwowe instytucje, a kompletnie bezradna opozycja popełniała błąd za błędem, aż doszło do sytuacji, że ludzie zaczęli myśleć, iż tym razem Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście nie ma, z kim przegrać i będzie rządziło, co najmniej przez dwie kadencje. W efekcie PiS stał się teflonowy i uchodziły mu płazem nawet najpoważniejsze afery, - a partia Jarosława Kaczyńskiego wydawała się niezniszczalną.
I co?
Już na samym początku właśnie rozpoczętej kampanii prezydenckiej walczącego o reelekcję Andrzeja Dudy, na trzy dni przed inauguracyjną konwencją, na oczach całej Polski, prominentna pisowska posłanka Joanna Lichocka pokazała w Sejmie opozycji środkowy palec, co zostało odebrane przez suwerena, jako powiedzenie wszystkim Polakom: „spier…jcie”, albo jak to mówi młodzież „walcie się!”, - bo to my mamy władzę i możecie nam „skoczyć na pedał”.
Dlaczego wszystkim Polakom?
Bo posłanka Lichocka pokazała opozycji środkowy palec w kilka sekund po tym, jak PiS wygrał głosowanie o przekazaniu dwóch miliardów złotych na telewizję publiczną, a faktycznie na kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, choć opozycja domagała się, żeby tę sumę przeznaczyć na pomoc dla dzieci chorujących na raka, - co zakodowało się w mózgach Polaków, jako butne, nonszalanckie i nieodpowiedzialnie pogardliwe pokazanie środkowego palca śmiertelnie chorym dzieciom.
I tak, ten mogłoby się zdawać błahy incydent stał się punktem zwrotnym w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, gdyż w podświadomości potencjalnych wyborców zakodowała się nie tyle bombastyczna konwencja inauguracyjna Andrzeja Dudy, co ów f*ck Joanny Lichockiej, który siłą rzeczy stał się symbolem kampanii prezydenckiej walczącego o reelekcję obecnego prezydenta, co może z dużym prawdopodobieństwem sprawić, że Andrzej Duda Przegra zbliżające się wybory prezydenckie.
Dlaczego tak sądzę? Bo „gest Lichockiej” wstrząsnął całą Polską i jak podaje portal internetowy OKO. Press – vide: https://oko.press/gest-lichockiej-przebil-putina-i-acta2/ , F*ck Lichockiej miał tylko w piątek - UWAGA! - 72 mln zasięgu!
Pójdę jeszcze dalej. „F*ck Lichockiej” sprawił, że dosłownie w ułamku sekundy szlag trafił dobre imię PiS-u, gdyż z natury dumni Polacy tej kojarzącej się z partią Kaczyńskiego bezczelnej obrazy ich honoru nigdy nie zapomną, - tak jak do dnia dzisiejszego pamiętają historyczny "gest Kozakiewicza". Powiem więcej. W debacie publicznej przed następnymi wyborami parlamentarnymi, ów „palec Lichockiej”, podobnie jak niegdyś „ośmiorniczki”, - będzie wypominany PiS-owi setki, jeśli nie tysiące razy. Zaryzykuję tedy także tezę, iż czwartkowej nocy w polskim Sejmie, - mit niezniszczalnego PiS-u prysł, - jak przysłowiowa mydlana bańka.
I nie wiem, jak Państwo, - ale w tej paskudnej dla PiS-u sytuacji nie wykluczam nawet możliwości przyśpieszonych wyborów parlamentarnych, które mogą się skończyć dla partii Jarosława Kaczyńskiego spektakularną porażką.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
UWAGA! Z góry zapowiadam, że komentarze hejterskie, insynuacyjne, wulgarne i niedorzeczne, - będę kwitował milczeniem, bądź przemiennie frazami: "Następny, proszę!" lub "Srali muszki do pietruszki, idzie wiosna, będzie lepiej trawka rosła".
Inne tematy w dziale Polityka