EURO, CZYLI PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ SERIO

Nadeszła w końcu ta oczekiwana chwila, czyli początek półEuro ( 24 zespoły ) i szybkimi krokami a nawet sprintem zbliża się pierwszy mecz naszych piłkarzy, którzy z przytupem awansowali do finałów.                        Polscy kibice od dziesiątków lat wyczekują z utęsknieniem dobrego występu naszych orłów a już zdobycie medalu wywołałoby ekstazę.            Pytanie zasadnicze brzmi: Jak to zrobić ? Jak osiągnąć sukces ? Jak zdobyć medal ? W związku z tym przyszło mi na myśl kilka pomysłów.        Sposób pierwszy. Przed każdym meczem Polaków grupa kibiców-hakerów pod nazwą " Teraz Polska" dokonywałaby dyskretnego włamania do stanowiska sędziowskiego VAR i przejmowałaby nad nim kontrolę. Podczas meczu nasi hakerzy za pomocą specjalnego programu "Infantino" zmieniającego obraz telewizyjny ( tak jak w filmie "Uciekinier" z Arnoldem Gubernatorem ) wstawialiby odpowiednio spreparowane powtórki kontrowersyjnych sytuacji ( bramka, spalony, faul, kartka ). W ten sposób nie groziłaby nam strata bramki, bo program sterowany przez hakerów-patriotów zawsze pokazywałby powtórki na naszą korzyść i sędzia unieważniałby wszystkie bramki rywali. Jedyny problem to, żeby nasi wchodzili z piłką w pole karne przeciwnika, bo wtedy hakerzy wstawialiby "korzystną" dla naszych piłkarzy powtórkę po, której sędzia orzekałby po naszej myśli. Co prawda kilkadziesiąt tysięcy kibiców na stadionie przecierałoby oczy ze zdumienia ale miliony telewidzów widziałoby "rzeczywistość" na naszą korzyść. Wszak telewizja nie kłamie.                                                                                                                  Sposób drugi. PZPN jako najbogatszy związek sportowy mógłby wynająć gang obcinaczy palców. Gangsterzy porwaliby po jednej osobie z najbliższej rodziny każdego sędziego występującego na Euro i przetrzymywaliby te osoby jako zakładników a na dowód tego, że nie żartują obcieliby po jednym palcu każdemu zakładnikowi i palce wysłali rodzinom. Sędziowie wyznaczeni do prowadzenia meczu Polaków dostawaliby telefon z uprzejmą prośbą o korzystny wynik dla Polski, bo w przeciwnym wypadku sędzia nie zobaczy już bliskiej osoby a na dodatek przed śmiercią będzie ona torturowana na przemian fragmentami występów polskich kabaretów i muzyką Pendereckiego. Tak, tak, wiem, że to wyjątkowe okrucieństwo puszczać polskie kabarety lub twórczość Pendereckiego no ale jak ma być medal to nie możemy się wahać.              Sposób trzeci. PZPN powinien nakłonić władze UEFA, żeby po fazie grupowej wylosować jeden z tych, które odpadły i przyznać mu brązowy medal ( nie można przeginać ). Odpowiednio podgrzana kuleczka z napisem Poland w środku załatwiłaby sprawę. Jako powód przyznania dodatkowego medalu przedstawiciele UEFA powiedzieliby, że to w ramach walki z wykluczeniem, wyrównywanie szans, promocja różnorodności i otwartości czy ostatecznie ze względu na rodzinny charakter świąt, piłkarskich świąt ofkors. Plus takiego rozwiązania to niezakłócona sportowa rywalizacja. Niestety pojawia się też duży problem. Jak przekupić władze UEFA ? Przecież to ludzie nieskazitelni, o nieposzlakowanej opinii, można rzec nieprzekupni jak sam Robespierre.                                                                                                                                  Jest jeszcze jedna możliwość zdobycia medalu. W Polsce powinna funkcjonować silna, autonomiczna zawodowa liga piłkarska składająca się z 3-4 szczebli rozgrywkowych. W lidze tej zdecydowaną większość powinni stanowić dobrze wyszkoleni polscy zawodnicy. Z takiej ligi polski selekcjoner miałby komfort wyboru kadry, która konkurowałaby z najlepszymi zespołami w Europie i na świecie, i sięgałaby po medale. Uff ... ale się rozmarzyłem. Mówiąc poważnie, szanse na to, że w ten sposób zdobędziemy medal w najbliższych 10-15 latach są zerowe.                        Tak więc:  Ci, którzy włączacie telewizor, porzućcie wszelką nadzieję.        No, ale oglądać jednak trzeba.