W łódzkiej archikatedrze rozpoczęły się uroczystości żałobne po śmierci Krzysztofa Krawczyka. Gwiazdę polskiej muzyki pożegnali m.in. prezydent Andrzej Duda i minister Piotr Gliński.
W mszy w łódzkiej archikatedrze obok krewnych i przyjaciół artysty oraz łódzkich duchownych uczestniczą m.in. biskup pomocniczy senior diecezji częstochowskiej Antoni Długosz, wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński, a także przedstawiciele władz lokalnych. Przed archikatedrą zgromadziło się wielu fanów twórczości artysty. Wewnątrz świątyni mogło zgromadzić się 75 osób z powodu obostrzeń.
Doradca prezydenta RP Tadeusz Deszkiewicz odczytał list głowy państwa do żałobników i bliskich Krzysztofa Krawczyka.
- Odszedł wspaniały artysta, który swoimi dokonaniami zapisał własny, odrębny rozdział w historii polskiej muzyki. Jego piosenki znają na pamięć miliony Polaków, wpadających w ucho melodii zebrało się tak wiele, że nawet tych najważniejszych nie sposób wymienić jednym tchem. Wykonywane przez Krzysztofa Krawczyka utwory wciąż zdobywają serca nowych słuchaczy - napisał Andrzej Duda.
Prezydent zwrócił uwagę, że Krzysztof Krawczyk "zawsze podążał z duchem czasu, przekraczał muzyczne gatunki". - Zapraszał do współpracy młodszych od siebie artystów. Pokazywał im, jak ważne jest, by słuchacz mógł dostrzec osobisty stosunek artysty do prezentowanych utworów, radość z ich wykonywania oraz szacunek dla publiczności - wspomniał.
W jego przekonaniu, Krawczyk "śpiewał o zwyczajnych ludziach, o ich marzeniach i codziennych troskach". - Przez długie lata aktywności zawodowej dowiódł, że znakomita warsztatowo i dojrzała artystycznie muzyka popularna ma swoje miejsce w kulturze narodowej - zaznaczył Duda.
Prezydent podkreślił, że wokalista "mimo wielkiej sławy pozostał sobą: wiernym przyjacielem i kolegą, dobrym, życzliwym sąsiadem, wrażliwym, serdecznym człowiekiem". - Nigdy nie zapomnimy jego silnego, charakterystycznego, tak bardzo polskiego głosu. Trochę nostalgicznego, trochę zawadiackiego; przesyconego radością życia, a czasem refleksyjnego i podniosłego. Głosu, dzięki któremu świat nabierał barw i wydawał się lepszy. Nigdy nie zapomnimy emocji i wzruszeń, których zmarły dostarczał nam swoją muzyką - podsumował.
Z kolei wicepremier i szef resortu kultury swoje pożegnanie Krzysztofa Krawczyka w łódzkiej archikatedrze rozpoczął od cytatu z przeboju artysty "Życia mała garść" ze słowami Jerzego Dąbrowskiego, do którego Jarosław Kukulski skomponował muzykę. - Oto jest życia mała garść, Pochyl się nad nią... oceń... patrz! Czy jest tak jak człowiek chciał? - przypomniał fragment utworu Gliński.
- Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wszyscy wiadomość o śmierci śp. Krzysztofa Krawczyka, który dzięki swojej wybitnej twórczości i wyjątkowej osobowości stał się osobą bliską wielu Polakom, którą kochała publiczność i podziwiały wszystkie pokolenia słuchaczy - przemawiał minister kultury.
- Żegnamy dzisiaj bowiem nie tylko wielką postać polskiej muzyki rozrywkowej i – trzeba to podkreślić – po prostu polskiej kultury, wspaniałego piosenkarza, kompozytora, gitarzystę, ale też wrażliwego człowieka i podziwianego artystę, osobowość wielkiego formatu, pełną wiary i optymizmu, mającą niezwykły dar przyciągania ludzi różnych generacji i gustów muzycznych - mówił.
Gliński przypomniał też niektóre momenty artystycznej drogi wokalisty. Początki kariery Krzysztofa Krawczyka - przypominał - sięgają lat sześćdziesiątych i "łączą się z zespołem Trubadurzy, którego był współzałożycielem i wokalistą". - I który do dnia dzisiejszego związany jest z miastem, w którym żegnamy Krzysztofa Krawczyka – z Łodzią - stwierdził.
- Wyjątkowe warunki wokalne, charakterystyczny głos i charyzma sprawiły, że po dziesięciu latach Krzysztof Krawczyk wybrał drogę solową, którą zapoczątkowała płyta "Byłaś mi nadzieją". Z sukcesami występował na największych festiwalach w kraju oraz w Europie, Australii, na Alasce, Jamajce, na Kubie. Dwukrotnie wyjeżdżał na dłuższe tournee po Stanach Zjednoczonych - wyliczał Gliński.
- Jego piosenki: "Jak minął dzień", "Parostatek", "Pamiętam ciebie z tamtych lat", "Ostatni raz zatańczysz ze mną", "Rysunek na szkle" i wiele, wiele innych zapisały się na zawsze w historii muzyki rozrywkowej i w osobistych wspomnieniach wielu słuchaczy. To chyba największe szczęście i satysfakcja dla twórcy, gdy ludzie uśmiechają się – tak jak teraz – na sam dźwięk tych tytułów, gdy automatycznie przypominamy sobie melodię tych utworów i chcielibyśmy je tutaj od razu – Panu Krzysztofowi, tym razem my jemu zanucić - dodał.
O godz. 15 zaplanowano pogrzeb artysty na cmentarzu w podłódzkiej miejscowości Grotniki, gdzie mieszkał zmarły. Krzysztof Krawczyk urodził się 8 września 1946 r. w Katowicach. Zadebiutował w 1963 r. w zespole Trubadurzy. Karierę solową rozpoczął dziesięć lat później. W latach 70. wylansował wiele przebojów, m.in. "Jak minął dzień", "Parostatek", "Pamiętam Ciebie z tamtych lat".
Na scenie muzycznej obecny był przez prawie pięć dekad. Wydał ponad 100 płyt - solowych i kompilacji. Wielokrotnie zwyciężał w sondażach na ulubionego piosenkarza Polaków. Był nazywany "polskim Elvisem Presleyem", porównywano go do Johnny'ego Casha.
Krawczyk występował na wielu festiwalach. W Polsce można było go usłyszeć m.in. w Opolu i Sopocie, za granicą - w NRD, Związku Radzieckim, Jugosławii, Bułgarii, Szwecji, Grecji, Belgii, Holandii.
Na początku lat 80. artysta wyjechał na pięć lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie koncertował w klubach Chicago i Las Vegas. Po powrocie do kraju w 1988 r. miał poważny wypadek samochodowy, co zmusiło go do wycofania się na pewien czas ze sceny. Na początku lat 90. wrócił na krótko do USA, by nagrać w Nashville płytę "Eastern Country Album". W połowie lat 90. powrócił na stałe do Polski. Wydał płytę "Gdy nam śpiewał Elvis Presley".
W 2000 r. wystąpił przed papieżem na Placu Świętego Piotra. W tym samym roku spotkał się z urodzonym w Sarajewie kompozytorem Goranem Bregoviciem. Artyści nagrali razem płytę "Daj mi drugie życie" (2001), z której pochodzi m.in. przebój "Mój przyjacielu". W 2002 r. ukazał się w album Krawczyka "Bo marzę i śnię", zawierający utwory "Bo jesteś Ty" i "Chciałem być".
Krawczyk zaprosił wówczas do współpracy młodsze pokolenie muzyków, m.in. Roberta Gawlińskiego. Producentem płyty, która osiągnęła status platynowej, był Andrzej Smolik. W kolejnych latach ukazały się albumy: "To, co w życiu ważne" (2004, platynowy), "Tacy samotni" (2006), "Warto żyć" (2009), "Nigdy nie jest za późno" (2009), była to setna płyta w dorobku artysty).
W 2008 roku artysta obchodził 45-lecie swej drogi artystycznej podczas Festiwalu Top Trendy w Sopocie. W październiku 2020 r. ze względów zdrowotnych i pandemii koronawirusa zawiesił całkowicie działalność artystyczną.
Krzysztof Krawczyk zmarł w Łodzi 5 kwietnia. Miał 74 lata.
GW
Inne tematy w dziale Kultura